piątek, 28 marca 2014

O Germangie rozdział 82.

* Angie *
Po chwili '' relaksu '' wróciłam do codziennych obowiązków. Znowu mnie zakręciło i źle się poczułam. Położyłam się na kanapie, z ciepłą herbatą. German zajął się dziećmi. Spać nie mogłam, a jeść chciałam. Mimo apetytu, nie zjadłam nic.
- Nadal źle się czujesz? - Zapytała Violetta.
- Już trochę lepiej, a coś się stało?
- Mam problem, chciałam porozmawi.. ale, po co mam cię zajmować, to moja sprawa.
- Porozmawiajmy, o co chodzi?
- Dowiedziałam się dziś, że Beto ma zamiar odejść.. To on zastępował Ciebie, nauczycielkę muzyki. Chcemy, żebyś wróciła..
- Violetta, wiesz jaka jest sytuacja i ja..
- Rozumiem, przepraszam. - Niezręcznie opuściła pokój.
Viola wiedziała, że nie chcę na razie wracać. Mówiłam tak ale.. myślałam inaczej. Szczerze, to gdy usłyszałam tą propozycję, momentalnie zadrżałam na myśl, że mogę wrócić. Mam dzieci, zajęcia, nie mogę na razie wracać. Mój urlop się już skończył, ale ja zwolniłam się na jakiś czas z pracy. Akurat w momencie myślenia o studiu, otrzymałam telefon od Antonia.
 (..)
- Chciałbym, żebyś wróciła. - Zanim odpowiedziałam, minęły 2 minuty.
- Dobrze Antonio, wrócę.. Kiedy mam się pojawić w studiu?
- Jak najszybciej, nie będe Ci więcej zawracał głowy. Miłego wieczoru.
Na prawdę długo myślałam, zanim podjęłam tą decyzję, ale od miesiąca chodzi mi to po głowie. Piosenki, uczniowie, klimat.. Tęskniłam, po prostu tęskniłam. Usłyszałam chichot z poddasza, czyli naszej garderoby. Bella przeglądała zdjecia z dzieciństwa, a Luiz przytakiwała i się śmiała. Były to zdjęcia Belli i Luiz, sprzed roku. Nie miałam więcej albumów, no cóż, Luiz jest z nami od urodzenia, i ma więcej pamiątek z dzieciństwa. W tym momencie przypomniał mi się wątek Belli z dzieciństwa. Nigdy nie będe przy niej o tym mówić, nie będe wspominać, ani jej opowiadać. Na pewno kiedyś zada pytanie '' Jaka była moja mama ''. Znała ją, przyzwyczaiła się do niej, ale jest z nami półtoraroku. Cóż, muszę ugotować im jedzenie. Nie miałam zamiaru zabierać tego albumu, niech oglądają.
Ugotowanie obiadu, nakarmienie dzieci - Godzina. Sama musiałam się ogarnąć, bo na prawdę mam mało czasu dla siebie. Dopiero teraz do domu przyszedł German.
- Mam dziś specjalne plany.
- Już się boje. - Zażartowałam.
- Odpocznij na górze, zawołam Cie.
Po kilkunastu minutach, German krzyknął z dołu. Zaskoczył mnie kolacją, nie sądziłam, że przygotuje mi tak miłą niespodziankę. Dzieci spały, więc spokojnie mogłam się zrelaksować. Widzę, że German mnie nie zaniedbuje. Po kolacji atmosfera stała się cieplejsza..
______________________________
Germangie, jak dużo, no ale, skoro o Germangie, to trzeba . Czytasz to ? - Skomentuj, zmotywujesz mnie na nowy rozdział. Sorka, że dopiero teraz, ale DarUa, nie ma czasu :(
Dziękuje za opinie i przeczytanie.
DarUa. 

poniedziałek, 24 marca 2014

O Germangie rozdział 81

* Rano *
Stukanie deszczu o szyby wcale nie było ciche, w sumie.. obudziło mnie. Tęsknie za tym, gdy wstaje i wracam do uczniów. Właściwie, dlaczego ja nie chodzę do pracy. Kocham tą robotę, a tak tęsknie za studiem. Pablo po śmierci Clarisy już się ogarnął, ja po straceniu dziecka też, może czas i pora wracać. Bez większych zastanowień wybrałam telefon i zadzwoniłam do Pabla, acz nie myślałam, że z kimś on będzie. Odebrała kobieta, głos miała.. wysoki, ale miły.
- Słucham ? 
- Dodzwoniłam się do Pabla, jak mam rozumieć?
- Nie brzmię jak Pablo, już Ci go daję. 
- Cześć Angie, co chciałaś ? 
- Chcę wrócić do studia.. 
- Możemy to załatwić później? Trochę mi się śpieszy i wiesz.. Po za tym muszę coś z tobą obmówić. 
- Przeżyje do południa, więc zadzwoń do mnie. (..)

Rozmowa się zakończyła, a ja w świetnym nastroju, z racji iż wracam do studia, udałam się po poranną kawę. Dała mi mocnego powera, zwłaszcza dlatego, że właśnie obudziła się Luiz. Sama w sobie się uśmiechnęłam idąc do niej, tak po prostu. Tradycyjna rutyna i śniadanie, moje i dzieci. 
- Jedziesz gdzieś ? - Zapytałam do wychodzącego Germana. 
- Na 11:00 mam spotkanie.
- A jest 10:23, nie przesadzaj, po za tym.. chodź tu na chwilę.
Mój cudowny, wspaniały mąż nie poprosił mnie o pomoc co do wyprasowania garnituru, i gdybym go nie zatrzymała, poszedł by w takim pogiętym. 
-  Teraz możesz iść, no Pa. 
Obowiązki wzywały, w sumie nie miałam co robić, więc zajęcie się dziećmi to idealny sposób na zabicie czasu. Wyciągnęłam kredki, kartki, i zaczęłam rysować wraz z Luiz. Bella została zaprowadzona do przedszkola. Przerwał mi telefon bo jak zwykle ktoś musiał się dobijać. Miałam nadzieję, że to Pablo, ale zadzwonił nieznany mi numer.
- Dzieńdobry tu Gustav, ja w sprawie Belli.
- Proszę pana, nie mamy o czym rozmawiać, Bella jest moją córką, o co właściwie Ci.. znaczy się Panu chodzi? 
- Nie chce zabierać.. Możemy mówić sobie na ty ?
- Niech będzie.
- No to kontynuuje, nie chcę zabierać ci Belli, chcę po prostu Cię poinformować o jej stanie zdrowia.
- Coś nie tak ? 
- Bella może mieć problemy z pamięcią, ale to nie potwierdzone.
- Skoro to niepotwierdzone, to po co zawraca mi pan głowę? To moja córka i ja zainteresuję się jej stanem zdrowia. Do widzenia.
Urwałam połączenie nie oczekując na odpowiedź od strony mężczyzny. Nie myśląc o nim, po prostu wróciłam do zabawy. 
* * * 
Właśnie skończyłam gotować obiad, gdy do domu wszedł mój mąż. Czasem pomagam Oldze, a po za tym, lubię gotować. 
- German, co tak długo ? - Zapytałam.
- Przedłużyło się, jak zwykle.
- Męczącą masz tą pracę. 
- Nie powiem, że nie. 
- Później porozmawiamy, teraz idę na miasto.
- Nie jesz nic ? 
- Nie mam ochoty, po za tym, nie czuję się najlepiej, i muszę się przejść. 
Wyszłam z domu z przymuleniem, nie czuję się najlepiej. Raz mam apetyt, raz nie, jakaś grypa. 
Po 30 minutach byłam jakoś dziwnie zmęczona, więc wróciłam do domu. 
- Szybka jesteś. Ciekawe czy będziesz tak samo szybka.. - Przytulił mnie i pocałował, poczułam bicie jego serca, a tak za tym tęskniłam. Wtuliłam się przez chwilę w Germana, a za chwilę wróciłam do codziennego życia, miło się tak na chwilę oderwać..
________________________
Aj ta wena, nawet dopisuje. Rozdział na luzie, z Germangie i.. w sumie to miałam zamiar się otworzyć i napisać coś bardziej luźnego, chyba mi wyszło ! :D 
Dziękuje za przeczytanie ! Do kolejnego ! Komentujcie ! 
Daria ♥ 

czwartek, 20 marca 2014

O Germangie rozdział 80.

* Angie *
Panikując wybiegłam, za mną Angelika i Francesca. Rozmowa nie została dokończona ale ja.. ja tęsknilam za moją rodziną, dziećmi, Germanem.. Postanowiłam, że jutro wrócę.. Odnalazłam siostrę, pogodzilam się z nią, a rozmowę Matka córka zostawię im prywatnie. Byłam przerażona sytuacją w Cafe ale nie ryzykowałam i przez uchylone drzwi po prostu wyszłam. W hotelu od razu zaczęłam się pakować. Gdy szłam, przyszla za mną grupka dzieci, bawiących się obok. Od razu na myśl przyszła mi Bella. Byłam bardzo zmęczona całym przebiegem dnia, więc wsłuchując się w szelest liści, zasnęłam.
* Rano *
Obudzilam się około 8:00, gotowa do wyjazdu. Fakt, bilety.. Szybko je załatwię Zadzwoniłam do Pete, bo z tego co wiem, sprzedaje bilety. Myślałam dobrze, bo załatwił mi je i o 11:00 musze je odebrać. Trzeba się spieszyć. Zgarnąwszy torbę poszłam na ostatnie zakupy,  coś dla moich dzieci. Godzinna latanina po sklepach  była męcząca, więc zgarnąwszy torby, wróciłam do domu w doskonałym nastroju. Byłam spakowana i gotowa do wyjazdu. Taksówka zabrała mnie o 10:50, bilety mogłam już odebrać. Lot o 15:00, jeszcze trochę czasu mam. Przed wyjazdem chciałam spotkać się jeszcze z moją siostrą i mamą. Bardzo się zdziwiłam, gdy je zobaczyłam. Były uśmiechnięte, a Angelika przyzwyczajała do siebie dzieci Francesci.
- Szkoda, że wyjeżdzasz, siostro..
Rzuciłam się na szyję mojej siostrze.
- Pomogłaś mi odnaleźć rodzinę i odkryć przeszłość, którą zawsze pragnęłam odkryć.
Cóż, dość często się wzruszam, więc teraz również potrzebowałam chusteczki. Zostałam do godziny 13:00, po czym się pożegnałam i odjechałam z domu Fran.
* Po 8 godzinach lotu *
Wysiadłam z samolotu i poczułam inne powietrze, rodzinne miasto, wreszcie moje kochane Buenos Aires. Nie czekając napisałam SMS-a do Germana. Przyjechał po mnie po 20 minutach. Byłam tak stęskniona, że od razu rzuciłam się mu na szyję, i pocałowałam go czule. Jedyne co chciałam to po wykańczającej podróży spotkać się z rodziną, przytulić moje córki, i położyć się spać. To chyba nie wielkie oczekiwania.
W domu zostawiając walizkę, poszłam do mojej córeczki Luiz. Strasznie się ucieszyła na mój widok a ja, przytuliłam ją. Wszyscy byli zadowoleni moim powrotem, a ja musiałam przeprosić ich za ten nagły wyjazd. Każdy zrozumiał, gdy opowiedziałam historię z siostrą, nie wiem nawet, czy kilka osób się wzruszyło. Mój mąż czule mnie przywitał. Gdy chciałam iść na górę, złapał mnie za ręke, przyciągnął do siebię, pocałował, i puścił spowrotem. Nie było mnie krótko, ale tęskniłam za każdym domownikiem. Zjadłam kolację i poszłam spać, po chwili dołączył German.
- Radziłeś sobie?
- Radziłem..
- I za to cię kocham..
_________________________________
No trochę Germangie, w końcu, w następnym rozdziale będzie więcej, ale nie martwcie się, nic, czego nie możecie włączać przy rodzicach xDD
Cofam pomysł z zawieszeniem bloga bo to faktycznie nie ma sensu, pisze dla was a także dlatego, że lubię. Czekam na opinię;)
Daria ♥ 

wtorek, 18 marca 2014

Nie ma komów, nie ma posta.

Przepraszam, ale jak nie piszę '' Minimum 7 kom. - Nowy post ''
To wy nie komentujecie ;( Chciałabym mieć jakieś opinie, jak nie, to zawieszam bloga, może te 2 osoby mnie czytają, ale nie po to piszę, żeby były.. tylko te 2 osoby. Rozdział pojawi się, jak to tradycyjnie '' Minimum 6/7 komów '' :)
Daria

piątek, 14 marca 2014

O Germangie rozdział 79.

* Angie *
Zabolał mnie brzuch, poczułam dreszcz i przestałam myśleć o przeszłości. Zbliżała się 18. Zabrałam kurtkę i wyszłam na miasto. Paryż to na prawde piękne miasto. Po drodze zaszłam po koktajl, i dotarłam do kafejki, gdzie umówiłam się z Francescą.
- Cześć Angeles..
- Cześć..  Do setna sprawy.
- Masz.. masz numer do.. Angelici ?
- M-mam.. - Włączyłam go jak najszybciej i wybrałam numer. Podałam telefon Francesce do ręki..
- Angie ? 
- Mój głos brzmi jak Angie ?  - Moja mama na pewno się przeraziła.
- Nie, znaczy się... kto mówi?
- Francesca.. kojarzysz? 
Poczułam huk, chyba uderzenie telefonem o ziemię. Po chwili głos matki ponownie się odezwał..
- Nie mam odwagi z tobą rozmawiać, za to, co Ci zrobiłam Francesca.. przepraszam.
- Nie, poczekaj! Chcę się dowiedzieć.. Dlaczego to zrobiłaś?
- To nie rozmowa na telefon. 
- Gdzie jesteś?
- W Pary..
- Przyjdź do CAFE obok hotelu La Monte. 
- To 20 kilometrów drogi.. 
- Chcesz się ze mną spotkać, czy nie? - Powiedziała stanowczo Francesca.
- Będe za godzinę.
Połączenie się zerwało. Ta rozmowa była szybka.. i dziwna. Nie była to długa rozmowa, a moja mama z Francescą od razu się zrozumiały. Poczułam, że coś mi tu nie pasuję. Wyszłam z Cafe udając, że jest mi to obojętne. Że obojętna jest mi cała rozmowa, która jednak nadal trzymała mnie w napięciu. Odczekiwałam długą godzinę, aby iśc do Cafe i zobaczyć się z matką. W tym momencie zadzwonił do mnie German.
(..) - Kiedy wracasz ?- Wtrącił.
- Prawdopodobnie pojutrze..
- Tęsknie.
- Oj nie przesadzaj, jak tam z dziećmi ?
- Całkiem dobrze, Olga mi trochę pomaga.
- Nie masz problemu z niczym?
- Wątpie..
- Idealny tatuś, cudownie. Teraz muszę już lecieć, pa.
Zgarnęłam torebkę z łóżka i pobiegłam do Cafe. Moja mama już tam siedziała, wahała się czy usiąść przy swojej porzuconej córce, czy nie.. Nie śmiało przekroczyłam próg drzwi, mama przywitała mnie serdecznym uśmiechem, moja siostra także. Dosiadłam się do nich do stolika, musiałam przy tym być. Każde słowo było ciche, każdy ruch był wolny, każde spojrzenie było wrogie. Nikt nie chciał ze sobą rozmawiać, to ja ropoczęłam temat.
- Mam nadzieję, że wszystko sobie dziś wyjaśnimy..
- Mam opowiadać? Skoro nalegacie prawdy.. Gdy urodziłam Francescę, byłam młodą i nieodpowiedzialną dziewczyną. Moja mama nie dawała mi wsparcia, a Francesca była chora. Nie umiałam sama jej wychować, chciałam pomocy, myślałam, że dam radę, ale wszystko na marnę.. Po długich zastanowieniach, musiałam oddać Francescę do domu dziecka. Nie umiałam sie z nią rozstać. Jej ruchy rączkami wzywały mnie do niej, chciałam ją przytulić, ale gdy opuściłam próg domu dziecka, rozpłakałam się, i usiadłam na schodku.. Przyjechał po mnie mój znajomy, który przygarnął mnie do siebie. Tak, ten znajomy to twój tata, który, jak widzisz, nie interesuje się nami. Angie, jak i Francesca, miała łamliwość kości. Gdy urodziłam Angie byłam już doroślejsza, dałam radę ją leczyć. Wszystkie badania i procesy były monotonne i ciężkie, ale dałyśmy radę. Mój.. chłopak, który jest twoim ojcem, opiekował się tobą do 6 roku życia, potem wyjechał i już nie wrócił. Nikt go nie widział, rozpaczałam, ale się ogarnęłam. Żyłam dalej. Gdy miałaś 7 lat, konieczna była ponowna operacja, aby choroba nie wróciła. Zbierałam funduszę i wtedy.. pomogła mi kobieta, o imeniu Lisa. Była szatynką o niebieskich oczach, zawsze uśmiechnięta i sympatyczna. Gdy odkryłam, że to ona zaadoptowała Francescę, musiałam ją zobaczyć. Pobiegłam do domu Lisy, i zobaczyłam Ciebie, Fran. Miałaś 11 lat, byłaś wysoka, szczupła, ładna.. i wyleczona. Nie miałam sumienia się z tobą spotkać, więc wyszłam i wróciłam do normalnego życia, myśląc o tobie. Operacja Angie powiodła się dobrze, a fundusze, uzbierałyśmy wraz z Lisą.. to chyba wszystko wyjaśnia, mam nadzieję.
Oczy mojej siostry były zamglone, płakała.. Nagle do Cafe wpadł mężczyzna w czarnej kurtce, zorientowałam się, że to napad..
_______________________________
Akcja, joł. Tak mi się szybko pisało, ale chyba trochę nudny, chociaż wszystko się tu wyjaśnia, więc jak kto woli. Komentujcie i oceniajcie, a zmotywujecie mnie do dalszych rozdziałów ^^
Daria ♥

sobota, 8 marca 2014

O Germangie rozdział 78.

* German *
Nie wiedziałem co mam zrobić. Luiz płacze, Bella jest głodna, Angie nie ma, Violetta wyszła, Olga gotuje.. jest problem.
- Angie ?
- Halo, co się stało?
- Ona cały czas płacze..
- Luiz ?
- Nie, Olga.. Angie to oczywiste. Co mam jej dać ?
- Nagrzej mleka i daj jej, może sie uspokoi.
- Dobra, jak tam ?
- Słab.. - Połączenie się urwało.
Później nie mogłem się już dodzwonić, mimo iż się starałem. Uspałem Luiz, Bella się bawiła ale martwiłem się o Angie. Znowu płacz.. Pobiegłem do pokoju i wziąłem ją na ręce. Może spacer? Odpowiedzi i tak nie uzyskam.
- Bella!- Zawołałem. Zorientowałem się, że Bella już dawno bawi się z Olgą. Włożyłem Luiz do wózka i wyszedłem. Kiedy to ja ostatni wychodziłem z nią na spacer? Plac zabaw, no super. Puściłem Luiz cały czas bacznie na nią patrząc. Nie sądziłem, że jest tak sprytna. Siedziała na samej górze zjeżdżalni, popychając i gryząc dzieci. Pobiegłem do niej i ją zabrałem, przepraszając matki..
* Angie *
Siedziałam w hotelu rozmawiając z Francescą, tak, przyszła do mnie. Nie swojo było mi z nią rozmawiać, ale musiałam się przełamać. Była może o kilka lat starsza ode mnie, brunetka, z wyglądu przypominała Esmeraldę.
- Więc.. byłaś chora i moja matka cie oddała? Nie mogę w to uwierzyć..
- Wiem, też nie mogłam..
- Ale dlaczego Ci to zrobiła? Ja.. ja też byłam chora.. Miałam łamliwość kości.. dawano mi 10 % na przeżycie, ponieważ myśleli, że złamią mi się wszystkie kości i nie wytrzymam..
- Widzę, że to rodzinne..
- Jak to?
- Muszę już iść, mam dzieci i obowiązki.. postaram się z tobą skontaktować. - Zostawiła mi swój numer telefonu i wyszła.
Wiele pozostawiło mi to do myślenia, zasnąć nie mogłam. Około godziny 24, zasnęłam..
* Nowy dzień *
Piękne słońce zmusiło mnie do otworzenia oczu. Aż się chciało wstać. Wypełniłam moje codzienne poranne obowiązki i z radością opuściłam dom. Otaczające mnie środowisko było piękne, pachnące kwiaty, w okół pełno zabytków i spacerujących przechodniów. Mogłabym tu zostać i nie wyjeżdżać. Nie wiem gdzie się udam.. Wszystko ciągnęło mnie do ponownej rozmowy z Francescą, mimo iż z nią rozmawiałam. Nie chciałam być nachalna ale chciałam znać całą prawdę. Działałam sama, mama nie chciała mi pomóc, German nie mógł nic wiedzieć.. a reszta rodziny.. Ja właściwie jej nie mam. Po drodze zaczepił mnie przystojny francuz.. znałam tą twarz.
- Przepraszam, czy my się znamy ?
- Nie pamiętasz mnie Angeles? Pete ? Peterson ?
- Pete ? Nie mogę w to uwierzyć.. co robisz w Paryżu ?
- Mam żonę i dzieci, mieszkam nie daleko, może wpadniesz..
- Nie mam czasu, szukam.. Jestem zajęta. - Uśmiechnęłam się promiennie jak to ja w takich sytuacjach.
- No to.. - Odetchnął. - Może się spotkamy? Zostawię ci mój numer telefonu.
Pete zapisał mi swój numer po czym odszedł w stronę głównego miasta. Też miałam zamiar coś zwiedzić.. w sumie to dopiero drugi dzień. Nic nie mi się nie stanie, jeśli wybiorę się na małe zakupy.
* * *
Ze sklepu wyszłam zadowolona, paryskie ubrania.. Nasz wyjazd do paryża na podróż poślubną nie wypalił, więc chociaż tu mogłam coś zwiedzić. Dość dużo czasu spędziłam na zakupach, więc muszę wracać.. Zebrałam się na odwagę i będąc w hotelu, zadzwoniłam do Francesci.
- Kiedy będziesz miała więcej czasu ? - Zapytałam w trakcie rozmowy.
- Dziś o 18:00, może być?
- Ja mam zawsze czas. Spotkajmy się w..
- Cafe obok twojego hotelu.
Rozmowa nie trwała długo, ale gotowa na kolejne informacje, postanowiłam się ogarnąć. Coś nagle zabłysnęło w mojej głowie.. W wieku 5 lat, gdy choroba na łamliwość kości nadal mnie męczyła, byłam w podróży. Zwiedzałam wiele krajów w poszukiwaniu lekarza, choć byłam osłabiona. Mama zawsze była cicha, ale starała się ze mną rozmawiać. Jeden ze szpitali zaoferował mi pomoc, myślałam, że to koniec mojej męki, ale słysząc kłótnię mamy z lekarzami, nie byłam tego pewna.. Nie pamiętam co się działo potem. Teraz jednocześnie uświadomiłam sobie, co się działo w mojej przeszłości, której nikomu, ależ to nikomu nie opowiadałam..
_________________________
'' Pete '' czyta się '' Piti '' A '' Peterson '' czyta się'' Pitirson. ''
Tak, moja wyobraźnia nadal działa prawidłowo. Początek z Germanem, gryząca Luiz, wszystko ze mną dobrze? Mam nadzieję. Już się szykuję na kolejny rozdział, bo mam pomysł :D
Zapraszam do komentowania i czytaniaa ♥
Daria ♥

poniedziałek, 3 marca 2014

O Germangie rozdział 77.

* Angie  *
- W.. paryżu? Dasz mi kontakt do niej ? 
- To nie jest moja córka! - Po czym usłyszałam rozłączenie. 
Monotonnie i długo próbowałam dodzwonić się do mojej mamy. Musiałam działać.. Pobiegłam do pokoju Marii i zajrzałam w pudełka. Nie znalazłam nic prócz zwykłych starych papierów. Wspomnienia wracały, wszelkie zdjęcia i kasety przywracały mi na myśl Marię. Nie miałam już gdzie szukać, raczej w szafie nic nie znajdę.. a jednak. Otworzyłam wielką białą szafę. Pełna sukienek i kreacji na występy. Na górnej półce znalazłam kopertę. Było w niej coś twardszego niż zwykła kartka. Otworzyłam ją i ujrzałam legitymację, zakurzona, nie nadawała się do niczego. Dało się rozczytać troche danych. Widniało tam imię i nazwisko, napisane dużymi literami. 
'' Francesca Carrara
24.04. 1986 
Miejsce zamieszkania : Ul. Avelomove 54 - Paris Beauvairs. ''
Obok widniało zdjęcie, może 13 letniej dziewczynki. Nie mogłam uwierzyć, że znalazłam jej dane. Nie chciałam czekać i musiałam jechać do Paryża.. tak, trochę drogi przedemną. Najpierw muszę porozmawiać z Germanem. Podeszłam pod drzwi jego gabinetu i.. nie, nie będe pukać. 
- Musimy porozmawiać.
- Słucham. 
- Dowiedziałam się niedawno, dwa dni temu dowiedziałam się, iż istnieje jeszcze jedna siostra Carrara. Szukałam trochę danych o niej, dzwoniłam do mamy i przebierałam rzeczy Marii. Ujrzawszy małą kopertę, byłam zbyt ciekawa, żeby jej nie otworzyć. Znalazłam legitymację i dane o niej. - Wręczyłam mu to do ręki. - Chcę teraz tam jechać..
- Angie, chcesz jechać do paryża mając dwójkę dzieci, a kto z nimi..
- Ty. - Rzuciłam niewinny uśmiech.
- Na prawdę tak ważne dla Ciebie jest odkrycie jej? Co Ci to da?
- Myślisz, że to takie łatwe? Że ja to po prostu zostawię, i będe żyła szczęśliwie ? Nie, to nie jest takie proste.
- Angie.. wiem, że nie powinienem ale załatwie ci bilety.
- Dziękuje - Rzuciłam się na mojego męża.. nie spodziewałam się takiej pomocy z jego strony.
***
Po 2 męczących dniach byłam gotowa na wyjazd. Zabrałam podręczną walizke, pożegnałam się i wyszłam, czekając na taksówke. Jade tam tylko na 3 dni, w poszukiwaniach. Zabrałam ze sobą dokumenty zebrane w pokoju Marii, szkoda, że jej tu teraz nie ma. Na pewno by mi pomogła.. ale nie miałabym córki.. Podjeżdżająca taksówka przerwała moje myśli. Wsiadłam do niej i jeszcze raz spoglądając na dom, nabrałam nowych nadziei i szans na odnalezienie mojej zagubionej siostry.
* W Paryżu *
Wysiadłam z samolotu w nijakim nastroju, po czym od razu zadzwoniłam do Germana. Rozmowa była krótka, ale pomogła mi nabrać sił. Ruszyłam od razu do hotelu, który zdążyłam sobie zarezerwować. Piękne żyrandole i pokoje, wszystko nowe i eleganckie. No cóż.. nie miałam czasu na to patrzeć. Zabrałam ze sobą starą legitymację i ruszyłam pod dany adres. Sporo mnie to kosztowało, bo Paryż jest na prawdę wielki, a to była spora podróż. Jeszcze jedna ulica ? Ulice są tu długie ale.. podjadę może taksówką. Próbowałam coś zamówić, ale kompletnie nie znałam Francuskiego. Wybóre innego języka w liceum się nie opłacił. Blisko danego mi adresu zobaczyłam stary dom. Ominęłam go ale zorientowałam sie, że poszłam jeden dom dalej. To właśnie ten adres?! Nieśmiało podeszłam do bramy, wszystko pozamykane. Zapukałam do drzwi i otworzyła mi kobieta, średniego wieku.
- Francesca ? - Zapytałam ?
Kobieta chyba nie wiedziała co odpowiedzieć. W końcu wydusiła z siebie słowa.
- Owszem.. em.. Francesca Doguez..
- Na pewno? Nie mieszka tu żadna Francesca Car..
- Nie! To na pewno nie tu. Może i jest taka w okolicy ale nie tutaj. Żegnam.
Próbowała zamknąć drzwi ale ja nie pozwoliłam. Spoglądając na zdjęcie byłam już pewna, że to ona. Nie wpuściła mnie, siedziałam i czekałam, może by sie oswoiła.. nic.. Co jakiś czas słyszałam dzieci, widocznie jest mężatką.. Chciałam się coś dowiedzieć ale na marne.. Poznam moją siostrę? Czy nie ?
___________________________________
Odnalaaaazłaaa. Dłużyło mi sie pisanie tego rozdziału ale go skończyłam. ;-; Dobrze chociaż, że wątek nie potoczył się tak, iż Angie pojechała z powrotem do Buenos Aires, a kontynuacja tego wątku będzie przerażeniem.. oj przerażeniem. Dużo będzie się działo.. No narazie macie tyle :) Zostawiam wam do czytania.
7 komentarzy - Nowy rozdział! Zapraszam ! : 3
Daria ♥