- German -
Czy to normalne, że czułem się jakbym ja był w stanie Angie? Angie zamknęła się w sobie. Chciała widywać się praktycznie tylko ze swoją córką. Gdy do niej wchodziłem, zazwyczaj była smutna i nie chciała rozmawiać. Dzisiaj jednak się uśmiechnęła. Została wypuszczona ze szpitala.
- 10 dni, ciężkich dni. Alicia, nareszcie jedziemy do domu. - Szepnęła.
Przez tydzień leżenia Angie w szpitalu, rzadko co bywałem w domu. Nie pracowałem, bynajmniej przez ten okres czasu. Angie, Violetta, Alicia, to były moje główne powody. Moja starsza córka została wypuszczona 2 dni wcześniej. Ta natomiast odpoczywała w domu, więc dla niej jeździłem też tam.
- Może Ci pomóc ?
- Mógłbyś wziąć tą torbę. Dziękuje..
- Nie musisz dziekować. - Posłałem ciepły uśmiech.
Droga do domu była wyjątkowo rozmowna. Po dojechaniu Angie również normalnie rozmawiała. To szpital ją dołował, ale całkowicie to rozumiem.
- Angie -
Rzucając torebkę na skórzaną, beżową kanapę, ruszyłam ku górze niosąc Ali na rękach. Jej pokój nie był wyremotowany. A chociaż tak mi się wydawało. Weszłam do mojej sypialni. Białego łóżeczka, które wcześniej tam stało, nie było. Wychodząc German stanął mi na drodze. Nie mówiąc nic, zaprowadził mnie pod pusty praktycznie pokój. O ile pamiętam, był tam gościnny. Otworzył drzwi, a jako pierwsze w oczy rzucił mi się różowy kolor na ścianie, oraz widniejące na nim przeróżne dziecięce motywy. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- A.. ale kiedy ? - Zapytałam zdziwiona.
- 10 dni wystarczyło.
Moje kąciki ust automatycznie się podniosły. Alicia zasnęła. Swobodnie włożyłam ją do kojca.
- Definitywnie uważam, że jesteś najlepszy. - Objęłam go.
- Kocham Cię, Angie, i ciesze się, że już jesteś w domu.
Spuściłam na chwilę głowę, jednak momentalnie ją podniosłam i poczułam częsty ból w klatce piersiowej. Usiadłam, ból po chwili minął. Miałam jednak nadzieję, że nie powtórzy się on więcej.
- Wszystko dobrze.. - Powiedziałam do Germana, który chciał mi pomóc.
Opuściłam pokój Ali, i ruszyłam do mojej sypialni. Tu nic się nie zmieniło, ale to mi nie przeszkadzało. Pokój został urządzony według moich upodobań, no i oczywiście Germana.
- Viola! - Krzyknęłam widząc moją siostrzenicę wchodzącą na schody. Zbiegłam, starając się nie obudzić Alici.
Była zdziwiona, nie sądziła, że już wróciłam.
- Nareszcie jesteś w domu. - Posłała mi bardzo szczery uśmiech. - Jak Alicia ?
- Wszystko z nią dobrze. Nie boli ? - Zapytałam, patrząc na jej gojące się już siniaki, oraz owiniętą bandażem rękę.
- Staram się unikać szczególnego wysiłku. Do Studia uczęszczam normalnie, zwolniłam się tylko z tańca. Wszyscy tam za tobą tęsknią.
- Wiem Violu, wiem. Mimo to nie jestem jeszcze w stanie wrócić do pracy. Fizycznym, zarówno jak i psychicznym. Po za tym mam dziecko i teraz Alicia wymaga mojej szczególnej opieki. Gdyby Pablo żył, to na pewno wszystko było by inaczej..
- Pablo zawsze z nami będzie, pamiętaj. - Przytuliła mnie, po czym poszła na górę dość energicznie, ale jej mina była ponura.
Spojrzałam jeszcze raz na dom. Cieszę się, że jest taki, a nie inny. I mimo straconych bliskich nadal jest tak samo. No, może trochę inaczej..
_____________________________
Nareszcie rozdział. Przepraszam baaardzo za prawie miesięczną przerwę, ale szkoła i inne obowiązki wykluczyły mnie z internetu, so bad. Rozdział jest krótki, ale znalazłam chwilę na napisanie go. Komentujcie, oceniajcie. Do nastepnego !