piątek, 28 lutego 2014

O Germangie rozdział 76

* Angie *
Ocknęłam się i pomyślałam..Kto to jest? Czy ja ją widziałam, znam ? Czy ją kiedyś spotkam ?.. Masa pytań zasypywała moją głowę ale jedna rzecz była pewna, muszę ją odnaleźć. W pierwszej kolejności powinnam zadzwonić do matki.. ale może ona nie chce o tym rozmawiać? Dlaczego jej nie wychowała ? Co to w ogóle ma znaczyć? Od tych myśli nie zauważyłam nawet, że Violetta opuściła miejsce obok mnie. Siedziałam sama w pokoju Marii.. Nie słyszałam nic, kompletna cisza. Coraz więcej rzeczy mam na głowie.. Do tego ktoś dzwoni dzwonkiem, tylko tego brakowało. Spojrzałam przez okno kto to, aby nie być zaskoczona. Zobaczyłam mężczyznę. wysoki, brunet, włosy na żelu, skórzana kurtka i najnowsze buty.. Czy ja wiem, taki styl pasuje do mężczyzny po 30 ?
- Mogę w czymś pomóc ?
- Tak.. - Nie był przerażający, zwykły facet. - Szukam Angeles Castillo, to tutaj ?
- Em.. t.. tak. - Jednak po tym wyznaniu czułam się lekko przerażona. - To ja. - Burknęłam.
- Musimy porozmawiać.. o Belli. - W jednym momencie wszystko do mnie dotarło. Przez chwilę wachałam się czy wpuścić tego mężczyznę, ale nie wydawał się straszny, głos miał dość przyjemny. Wpuściłam go i usiedliśmy w salonie.
- Bella to pańska córka ?
- Słucham?.. ahh, tak to moja córka. No właśnie.. w tym tkwi problem.
- Bella to córka mojego przyjaciela, Pabla Galinda.
- Nie proszę pani, to jest moja córka, mogę pokazać pa..
- Nie dziękuje. - Odrzekłam stanowczo. - Możemy przejść do konkretów? Czego pan chce?
Nie wiem czy mnie słuchał, czy nie. Był jakiś dziwny, nie wachał się mówić.
- Chce coś udowodnić ale wie pani co.. nie jest to rozmowa na teraz. Skontaktuję się z panią..
- Jednak ja chyba nie potrzebuję kontaktu z panem. Do widzenia. - Wskazałam ręką na drzwi.
Udało mi  się wykurzyć tego gościa zanim przyszedł German. Nie mam pojęcia gdzie jest Olga więc to ja dziś przygotuję obiad. Zaczęłam obierać ziemniaki, ale gosposia zdążyła przyjść już z zakupami, tylko się przebierała. Odłożyłam to i zostawiłam jej, po czym udałam się do moich dzieci. Bella, jak zawsze spokojna bawiła się klockami w swoim pokoiku. Zniosłam ją na dół aby dać jej jeść. Luiz zaczynała być niegrzeczna, łapała wszelkie rzeczy leżące wysoko, zaczynała ciągać za włosy i gryźć, niekiedy wyglądało to śmiesznie. Postawiłam talerz z kanapkami przed Bellą, nie chciała jeść. Może coś odczuwa, że temat jest o niej? Może się czegośboi? Przeszłości? Nie chce jej o to pytać, nie wiadomo jak zareaguje. Już 20, wzięłam obie dziewczynki i zaprowadziłam na górę.. czas się wykąpać.
* * *
Po godzinie, gdy uspałam moje dzieci, położyłam się na łóżku w sypialni. Byłam tak zmęczona, że jedyne o czym marzyłam to zimny prysznic i sen. No, mój mąż mi by nie pozwolił..
- Co taka spięta?
- Pff, spięta?
- Może masaż?
- German, proszę cie ja.. - Złapał mnie w talii i objął.
- Ty masz za dużo na głowie. Może byś troche odpoczęła ?
- Dzieci śpią. - Odsunęłam się od męża. On jednak nie dawał za wygraną..
* Poranek *
Znowu zaspałam? I tak mam wolne od pracy. Wstałam jak najszybciej nie sądząć, że German się wszystkim zajmie. Śniadanie stało już na stole, więc musiałam się szybko ogarnąć. Wzięłam prysznic i spięłam włosy w roztrzepanego koka. Było lato dlatego wyjęłam z szafy sukienke, nie kolorowa, zwykła sukienka. Dziś musiałam działać i robić kolejne kroki w odkryciu mojej siostry. Nie mam do niej żadnego kontaktu więc to dziś wykonam telefon do mojej mamy. Mam z nią bardzo słaby kontakt ale wie o wszystkim, o straceniu dziecka, o Belli ale nie wiedziała o kilku istotnych rzeczach. Zeszłam na dół i przekąsiłam dwa tosty, popijająć nie ciepłą już kawą.
- Mama! - Krzyknęła moja półtoraroczna córka i mnie przytuliła. Wzięłam ją na ręce i zawołałam Germana.
- Zostaniesz dziś w domu z dziećmi, ja mam ważną sprawę do załatwienia.
Przytuliłam moją córkę i przekazałam Germanowi. Nie był chyba zdziwiony bo znał cały tok sprawy. Nie czekając dłużej wykonałam telefon do mojej mamy.
- Angie? Jak miło znowu cię słyszeć!
- Cześć, mamo. Mam ważną sprawę.
- Co jest aż tak ważnego?
- Kto to jest Francesca, gdzie mieszka.. - Czekałam chyba 3 minuty na odpowiedź.
- Myślałam, że się nie dowiesz.. mieszka w.. Paryżu..
+_______________________-
O jaki długi! Widze, że akcja was interesuje, ten rozdział jest trochę monotonny, ale starałam się żeby taki nei był. Napisałam się, oj dużo. No nic, pozostawiam wam go do komentowania i czytania.
Minimum 6 kom. - Motywacja na nowy rozdział.
Dziękuje za przeczytanie.
Daria ♥

środa, 26 lutego 2014

O Germangie rozdział 75.

* Angie *
Przestraszyłam się i na samą myśl, przeszły mi ciarki. Nie wiedziałam czy mam iść, czy zostać u Pabla.. Boję się o Bellę. Mam nadzieję, że to nie jakiś niebezpieczny psychol, który będzie mnie nachodził dzień w dzień. Poprosiłam Pabla o ten numer, niechętnie mi go dał. Opuściłam jego dom w niepokoju i strachu, musiałam o tym poinformować Germana. Dochodząc do domu obracałam się za siebie i sprawdzałam telefon, zupełnie bez potrzeby. Gdy weszłam do domu, zaniepokojona odwiedziłam Germana.
- Tata! - Krzyknęła Bella. German chyba bardzo się cieszy, gdy Bella tak do niego mówi. German zabrał ją na ręce i ujrzał moją minę.
- Coś nie tak ?
- Dużo nie tak.. - Zaczęłam mówić..
 * * *
Po długiej, lecz rzeczowej rozmowie wyszłam. Nie jestem pewna co będzie dalej, aby było dobrze. No cóż, trzeba się przełamać. Łzy w oczach czasem mi się pojawiały, przez ten los, okropny los. Czemu mnie spotkał?

- Maria! - Zawołałam do siostry. 
- Co jest Angeles ? 
- Bo.. czy opieka nad dzieckiem jest ciężka.
- Jeśli kiedyś urodzisz to się przekonasz.
- Ja chyba nigdy nie będe miała rodziny..
- Dlaczego tak uważasz ? Angeles! Jesteś piękna, masz warunki..
- Nie wiesz tego..

Nagle obudziłam się z tego snu. Co to w ogóle był za sen? Wspomnienie? Nie.. raczej tego nie pamiętam. Musze wstać. Przespałąm 2 godziny? Nie możliwe.. Ide do dzieci, pewnie są głodne. Idąc do pokoju Luiz oglądałam cały dom dokładniej, chyba wzięło mnie na wspomnienia z Marią. Podeszłam do łóżeczka Luiz, nadal spała. Bella bawiła się w gabinecie Germana. Coś ciągnęło mnie na strych.. nie sądziłam, że spotkam tam Violettę. Siedziała w pokoju swojej mamy i przeglądała jakieś zdjęcie, płacząc.
- Violu, tęsknisz za nią ?
- Nie bo chodzi o t..
- Wiem, ja też tęsk..
- Angie! Dowiedziałam się czegoś, co zmieni twoje.. życie.
- Co, jak to ?!
- No bo.. spójrz na te zdjęcie. Kim jest ta kobieta? Poszukałam więcej informacji o niej, i okazało się, że mam jeszcze jedną ciocię!
Zamarłam, poczułam coś, czego nie czułam od tak dawna.. nie umiem tego wyrazić. Nie pamietałam innej osoby w moim życiu.. to nie możliwe. Usiadłam koło Violetty i spojrzałam na kartkę, którą trzymała w ręku. List o treści:
Droga Mario, i Angeles. Wiem, że kiedyś odczytacie ten list, nie jestem pewna kiedy. Nigdy mnie nie widziałyście, nie znacie ale jestem waszą siostrą. To takie zdziwienie, rozumiem was. Wyjechałam do Paryża po urodzeniu, tak opowiadała moja rodzina zastępcza. Nigdy się nie dowiedziałam, dlaczego wasza matka mnie nie chciała, jestem waszą biologiczną siostrą. Prosiłabym o kontakt z wami, jednak nie wiem jak go zrealizować. Przecież ten list możecie odczytać w wieku 60 lat? 80? 30 ? Pamiętajcie o mnie, kocham was - Francesca Carrara.
W tym momencie wszedł German. Jąkałam się i nie wiedziałam co powiedzieć.. mam jeszcze jedną siostrę, przeszłość? jednak nie jest za mna, dopiero ją odkrywam..
__________________________
Akcja? Huehue :D Wiem, że długo nie było rozdziału ale mało czasu i brak weny : (
Staram się dodawać wtedy gdy mam czas. Dziękuje za przeczytanie.
Minimum 6 opini. - Motywacja na nowy rozdział!
Daria ♥

wtorek, 25 lutego 2014

Przeprosiny ( przeczytaj)

Hej, sory, że nie wstawiam ostatnio rozdziałów ale mam mało czasu na pisanie. Dzisiaj ( 25.02 ) wstawię nowy ( :

środa, 19 lutego 2014

O Germangie rozdział 74.

* Angie *
Po długim czasie się ogarnęłam, wstałam i ujrzałam światło dzienne. Nie mogłam przestać myśleć o stracie dziecka lecz musze też żyć w życiu codziennym. To dzięki mojej córce. To ona daje mi siłę na dalszą drogę. To dzięki niej zostane na świecie, i będe kochać rodzinę. Pierwszy posiłek jaki zjadłam po.. poronieniu. No cóż, ogarnęłam się trochę. Wszystkie myśli, które siedzialy mi w głowie zniknęly, ponieważ starałam się nie myśleć o całej tej sytuacji..
* 2 miesiące później *
Tak, nie myśle już o stracie dziecka. Mimo, iż nie daje mi to spokoju, odsuwam od siebie tą myśl. Sytuacja z Pablem sprzed kilku miesięcy ucichła. Był u mnie może raz, dwa.. Nie odwiedza mnie tak często, jak robił to kiedyś. Dzisiaj zebrałam się na odwagę i do niego zadzwoniłam.
- Cześć.. - Wyjąkałam. - Jak się czujesz?
- Lepiej zapytać jak ty się czujesz? - Nie byłam pewna czy się zaśmiał, czy mówił z powagą.
- Jest dobrze.. Pablo dla.. dlaczego już nie jesteśmy..
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi.
- Tak wiem, ale już nie łączy nas ta więź.. znaczy się no.. Ostatnio wspominałeś coś o Belli, jej też już nie odwiedzasz.
- To nie jest rozmowa na telefon. Porozmawiajmy u mnie, przyjedź w wolnym czasie. Muszę kończyć, pa.
- Dobrze, ale..- Nie zdązyłam nic powiedzieć, Pablo się rozłączył.
To nie jest powód mnie, ale czy chodzi o Belle? Mam dużo czasu dzisiaj, może do niego pojadę. Podeszłam do łóżeczek dwóch grzecznie śpiących dziewczynek.
- Jak się czujecie?
- Dobrze- Odpowiedziała Bella. Luiz.. no jak to Luiz, za wiele nie powie.
Wyciągnęłam z szafy zwiewną sukienkę, pierwsze lepsze baleriny. Uczesałam się w warkocza i ogarnęłam twarz. Ubrałam obie dziewczynki w takie same sukienki, rozmiarów oczywiście innych. Wzięłam je za ręce i wyprowadziłam z domu. Powędrowałam prosto do Pabla. Bałam się wziąć Bellę ze sobą ale.. nie wiem o co chodzi. Zapukałam i czekając przed drzwiami, przyjrzałam się dzieciom.
- Cześć, wchodź.
Przekraczając próg jego domu poczułam chłód, przeciwieństwo pogody na zewnątrz.
- Co tu tak zimno ?
- Wiatrak.. - Po czym wyłączył ziejące chłodem urządzenie. - Muszę ci wyznać prawdę, która cie zaskoczy i.. nie wiem co będzie dalej z..
- Bellą?
- Trudno mi to mówić ale..  Zaadoptowałaś Bellę. Ale musiałem, musiałem! Zrobić test na ojcostwo.
- I co z tego wynika ?
- Nie wiem jeszcze, dziś po południu się dowiem ale to dlatego, że.. od miesiąca nęka mnie taki facet. Twierdzi, że jest biologicznym ojcem Belli..
- I tak mi jej nie zabierze..
- Nie zabierze, ale może cię nachodzić. Tak mi powiedział.. właściwie to napisał..
- Jak to napisał ?
- Wysłał mi SMS-a.. Pokażę Ci.
Pablo wyciągnął swój telefon i pokazał mi SMS-y. Przeraziłam się widząc jego treść.
'' Odpowiedź od : 873-543-457
Nie zabiorę jej dziecka, ale jest to moje dziecko i mogę ją nachodzić. '' 
_______________________________________
Po długim myśleniu wreszcie dodałam rodział. Myślałam nad tym, czy dalej pisać, bo przecież pisze to dla was, i chcę mieć opinie, czytelników i dobre statystyki.
Dużo tu tego dialogu, no ale cóż. :) Podobał wam się ? Rozdział mniej dołujący niż poprzedni.
Minimum 5 opinii- Nowy rozdział.
Dziękuje za uwagę!

sobota, 15 lutego 2014

Usunąć ? ( Przeczytaj )

3 komentarze przy poprzednim rozdziale, a rodział ma już kilka dni. Widać, że nikt tego nie czyta. Może bloga samego w sobie to nie usunę, ale waham się czy nie przestać pisać. Komentarze są dla mnie bardzo ważne, bo oznacza to, że ktoś czyta te moje opowiadania. Skoro przeczytałeś, zostaw po sobie komentarz, nawet z anonima, to wiele dla mnie znaczy. Wyświetlenia.. no przybywają, co znaczy, że kilka osób wchodzi ale nikt nie zostawia nic po sobie, opini, pozytywnej czy nawet negatywnej. Napiszcie w komentarzu co o tym sądzicie.. 
Daria ♥

wtorek, 11 lutego 2014

O Germangie rozdział 73.

* German *
- Będą państwo mieli... chwila. - Stan Angie gwałtownie się pogorszył. Zaczęła być blada i traciła świadomość. Podałem jej szklankę wody, zaczęła się kulić, co znaczyło, że boli ją brzuch. Nie pozostawało mi nic więcej jak zabrać ją do szpitala obok. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Z piskiem opon pojechałem czym prędzej do pobliskiego szpitala. Zaniosłem ją do pierwszego lepszego lekarza. Niby tylko straciła świadomość, a stwierdzili, że muszą ją.. operować?! Czy możliwe jest to, że w tak krótkim czasie można rozpocząć operację? Nie miałem czasu nikogo zapytać, po prostu musiałem czekać.
* 3 godziny później *
Myślałem, że los się do mnie już nie uśmiechnie, ale operacja była krótka i wszystko poszło dobrze. Czekała na mnie tylko jedna zła wiadomośc, nie wiedziałem jeszcze jaka. Cicho wszedłem do Angie. Zastałem ją w fatalnym stanie. Była blada i zapłakana. Nie miałem odwagi jej zapytać.. w końcu wydusiła z siebie kilka słów.
- German.. straciliśmy dziecko.- Powiedziała między szlochami. Odwróciła się na drugi bok i nie odzywała się do mnie. Próbowałem ją pocieszać, pytać, choć sam byłemtak załamany, że nie dałem rady nic zrobić. Ani pojechać do domu, ani się przejść. Nie mogłem zostawić Angie samej. Spędzę więc noc w szpitalu, na krześle, przy niej.. 
* Poranek *
Tak, nie spałem prawie całą noc. Zdrzemnąłem się może z 30 minut. Cała ta myśl mnie przerastała.. Gdy Angie się obudziła, nadal płakała, ale czuła się już lepiej. Strata dziecka dla mnie, jak i dla mojej żony to trauma. Poroniła.. jaki pech nas w życiu spotkał. Nie chciała ze mną rozmawiać a bałem się, że zamknie się w sobie, lub coś sobie zrobi. Przyniosłem jej herbatę i drożdżówkę, lecz nie chciała nic jeść.
- Angie.. mamy córeczkę, Luiz.. pomyśl o niej.  - Machnęła przecząco głową. - Muszę do niej jechać.. - Wydukałem.
- Masz rację, jedź. Przywieź ją tu, proszę.
- Jasne.
Pojechałem do Luiz, aby nie została sama, Olga i Violetta też mają obowiązki. Musiałem ją nakarmić, przewinąć i przebrać. Wziąłem jakąś zupkę i odgrzałem, wszystko mi spadło. Musiałem zrobić jedzenie dla Luiz od nowa.
- Ty też nie chcesz jeść ? No chodź, zobacz jakie pyszne.- Nie umiałem nawet się uśmiechnąć.
Jakimś cudem udało mi się nakarmić Luiz. Wyjąłem krem i czyste pieluchy. No cóż, nie byłem w tym najlepszy ale muszę się nią zaopiekować, na pewno będzie tak przez następne kilka dni, miesięcy.. nie wiadomo jak będzie się czuła Angie i czy będzie gotowa żeby zaopiekować się córką. Dałem Luiz smoczka i narysowałem z nią rysunek. Mała malarka..
- Zawieziemy go mamusi. - Wymusiłem uśmiech na twarzy i odjechałem spowrotem do szpitala. Gdy już dotarłem do sali Angie, ona nie chciała się odezwać. Usłyszała cichy szloch Luiz, obróciła się, lecz nie uśmiechnęła. Wzięła ją na ręce i delikatnie trzymała.. po kilku minutach mi ją oddała. Chciałem wyjść z sali.
- Czy.. czy mógłbyś, tutaj ją.. zostawić ?
Wiedziałem, że w szpitalu są łóżeczka dla dzieci, które chcą zostać z matkami. Nie pozostawało mi nic innego. Zawołałem pielęgniarkę i poprosiłem ją o pomoc. Wiedziała, jaką mamy sytuację i pomogła nam wszystko przygotować. Po długim czasie Angie wreszcie się czegoś napiła i wstała do córki.
* Angie *
Kocham cię.. kocham cię najmocniej na świecie. - Wyszeptałam wprost do mojej córki. Nie mogę dalej uwierzyć, że nie mam już.. dziecka, które nosiłam przez 5 miesięcy. Wiedziałam, że muszę się jakoś zebrać w sobie. Ogarnęłam trochę włosy, ale nie chciałam za bardzo z nikim rozmawiać. Chciałam posiedzieć sama. Delikatniepowiedziałam o tym Germanowi, zrozumiał. Zostawił mnie samą z Luiz, ważne, że mam jedno swoje dziecko, które zawsze będę kochała..
__________________________________________
Tak, niektórzy zgadli co będzie się działo ;-; Co sądzicie o tym rozdziale ? Jak wrażenia ? ^^
Minimum 6 opinii - Nowy rozdział.
Dziękuje za uwagę :)
Daria ♥

sobota, 8 lutego 2014

O Germangie rozdział 72.

* Angie *
' Spotkajmy się o 17:00. Myślę, że Bella wróci do mnie- Pablo '
O co mu chodziło ? Przestraszyłam się na samą myśl, że Pablo chce mi odebrać Bellę. Godzina.. 11:00. Zaczęła mnie już boleć głowa od napięcia i stresu. Denerwowałam się co powie mi Pablo. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać książke. Żaden wyraz nie docierał do mnie, bo cały czas o tym myślałam. W razie czego muszę wykorzystać chwilę z Bellą. Jest moją.. '' córką ''. Ona była przezemnie i Germana zaadoptowana. Pablo nie może mi jej teraz odebrać. Czas bardzo mi się dłużył. Wreszcie po długim czasie nadeszła 16:30. Podeszłam pod dom Pabla i zadzwoniłam dzwonkiem.
- Wchodź. - Zaprosił mnie brunet.
- Więc, o co chodzi? - Zapytałam niepewnie.
- Wiesz.. - Odparsknął. - Nie mam nikogo.. chcę mieć choć jedną osobę, która będzie dla mnie najważniejsza. Chodzi o to, że..
- Nie Pablo, nie oddam ci Belli.
- Może dała byś mi skończyć? Bella to moja córka, nie zabronisz mi się z nią widywać.
- Widywać się z nią możesz, lecz ci jej nie oddam.- Odparłam.
- Będę się o niąubiegał. - Powiedział lekko poddenerwowany.
- Proszę bardzo. Chcesz wojny o dziecko?  Naprawdę ? Zaadopowaliśmy ją i jesteśmy jej prawnymi opiekunami. Żegnam.
Nie zważając na odpowiedź Pabla, szarmanckim krokiem wyszłam z jego domu. Próbowałam o tym nie myśleć, aby się nie stresować. Mam dziś wizytę u ginekologa, dowiedzieć się o płeć. Byłam zła, z powodu Pabla i podekscytowana, z powodu dziecka. Zadzwoniłam pod numer, który podano mi w przychodni i załatwiłam sobie wizytę. To wszystko nie było takie proste, ponieważ ośrodek, do którego muszę jechać jest dość daleko. Wizytę mam na godzinę 18:00. Trochę późno, ale na pewno dojadę. Napisałam Germanowi SMS-a.
'' Przyjedź po mnie. Jestem przy studiu. ''
Po kilku minutach German podjechał samochodem.
- Gdzie chcesz jechać?
- 28 kilometrów z tąd, zaznaczę ci trasę na nawigacji.
Mimo, iż było to trochę daleko, German przyśpieszył i dojechałam na czas. Do gabinetu wszedł razem ze mną.
- Ja to bym chciał syna. - Powiedział tuż przed wejściem.
- Ty to wiele rzeczy chcesz. - Odparłam, po czym weszłam do gabinetu.
Jak każdy ginekolog, musiał wyjąć swoje sprzęty. Czułam na swoim już dość dużym brzuchu nieprzyjemny zimny krem. Gdy lekarz skończył, mogłam po woli wycierać swój brzuch.
- Jest to nie potwierdzone. Ale wszystko wskazuje na to, że będą państwo mieli..
______________________________________
Spodziewacie się syna czy córki ?
Przepraszam, że rozdziałkrótszy, no ale cóż. Grunt, że jest.
Minimum 5 opinii - Nowy rozdział ! c:
Dziękuje za przeczytanie !
Daria ♥

sobota, 1 lutego 2014

O Germangie rozdział 71.

* Angie *
Po godzinie byłam już zmęczona. Luiz po cichu bawiła się w swoim pokoju a ja postanowiłam się przespać. Jednak po sytuacji z ostatnich dni, porwaniu Luiz.. usiadłam przy córce i bacznie na nią patrzyłam, jedocześnie przeglądając gazetę. Nie przeszkadzało mi nic. Ani szum wiatru, ani muzyka Violetty, po prostu skupiłam się na chwili odpoczynku. Było już dość późno, godzina 20:00. Wykąpałam moją córkę po czym położyłam ją spać. Wzięłam prysznic, który doskonale mnie orzeźwił i zabrałam się za czytanie książki. Nagminne bieganie po coś do jedzenia mnie męczyło, no ale cóż, apetyt w ciąży się zwiększa. Nie miałam tak wielkich skurczów jak przy ciąży z Luiz, ale dziecko cały czas mnie kopało. Ciąża trwała już około 4 miesięcy, mogłabym iść i dowiedzieć się o płeć. Wizytę załatwię sobie jutro. Powoli przysypiałam, ale obudził mnie niebieskooki brunet.
- German, idź już spać.. - Mruknęłam.
- Idę, idę. Miałem dużo pracy.
- Nie mógł byś wziąć sobie urlopu? Mam tyle pracy a do tego Bella i Luiz..
- Jestem teraz w ważnej umowie z Kanadyjczykami, nie mogę.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać, dobranoc. - Obróciłam się na drugą stronę i nie zważając na Germana, zasnęłam.
* Rano *
Męczący mnie płacz dziecka spowodował, że momentalnie zerwałam się z łóżka. Podeszłam do łóżeczka małej.
- Co się stało Luiz? No tak, ty mi nie powiesz. - Gdy ją przytuliłam, trochę się uspokoiła. Jedyne co można było powiedzieć, to uczulenie. Alergiczne zmiany skórne pojawiały się na niej. Muszę jeszcze iść z nią do lekarza, tylko tego mi brakowało. Wzięłam się za siebie. Zniosłam Luiz na dół i przekazałam ją Oldze. Poprosiłam ją, aby jej popilnowała podczas gdy ja zadzwonię do lekarza. Umówiłam się na wizytę do ginekologa. Najgorsze było to, że termin mam dziś o 16:00. Mam nadzieję, że się wyrobię. Powrót do studia nie był łatwą decyzją... i dobrą. Nie mam czasu nawet chodzić do pracy! Skandal.. Była godzina 7:16, na pewno zdąże. Założyłam szybko jakieś wygodne u brania, zgarnęłam telefon i torebkę już miałam wychodzić gdy zorientowałam się, że musze jeszcze przygotować ubrania dla Luiz i Belli. Wbiegłam na górę i wyjęłam z dziecięcej szafki 2 pary bluzek i legginsów. Zaniosłam to na dół i wyszłam z domu. Nie liczyłam na to, że German mnie podwiezie więc dosłownie '' pobiegłam '' do studia. Po chwili byłam już na miejscu, niestety nie mogłam złapać oddechu. Popiłam wody i pobiegłam na zajęcia. Weszłam w ostatniej chwili, chyba trochę się spóźniłam. Pablo na szczęście rozumiał moją sytuację i nie miał do mnie pretensji.
- Dziś podacie swoje pomysły aranżacji piosenki, i ją poćwiczycie. Więc.. kto ma już gotową ?
- Ja ! - Krzyknęła Ludmila z końca sali. Ona nigdy się nie zmieni, zawsze musi być najlepsza.
- Zaprezentujecie ją wraz z Camilą ?
- T- ta- tak.. - Odparła nie pewnie Camila. Widać Ludmila przejęła kontrolę i zdecydowała piosenke dziś zaprezentować. Nie wszystko było dopracowane, niektóre dźwięki były inne od tonacji głosu a także nie dopasowane do tekstu. Podziękowałam jednak i kazałam dalej ćwiczyć. Jako druga para, zgłosili się Diego i Violetta.
Diego bardzo zaangażował się, tak jak Violetta. Patrzyli sobie w oczy, co powodowało koncentrację i swobodny głos. Dostali brawa i sądzę, że ich piosenka była gotowa. Reszta zdecydowała dalej ćwiczyć. Ja akompaniowałam a każdy mógł coś zaprezentować. Lekcja minęła swobodnie, zajęcia nie trwały długo. Wróciłam do domu aby nie obciążać Olgi obowiązkami, i tak ma ich dużo. Była godzina 9:00. Nie zamawiałam taksówki ani nie dzwoniłam do Germana. Przeszłam się, ponownie. Gdy wróciłam, dziewczyny były ubrane, a Olga spokojnie gotwała, podśpiewując jakąś melodię. Nie wiem jak sobie ze wszystkim radzi.
- Dziękuje za pomoc.
- Oh, nie ma za co kochana! Jestem od tego! - Przytuliła mnie i dalej gotowała.
No wreszcie German wyszedł ze swojej kliki.
- Angie, pięknie wyglądasz.
- Ty to się już nie podlizuj tylko zabieraj Luiz i Bellę i idź się bawić.
- Dobra.. - Odparł trochę speszony. Po tak krótkiej, lecz rzeczowej rozmowie, otrzymałam SMS-a od Pabla. Treść w nim zawarta mnie przeraziła..
___________________________
I jest rozdział :) Niestety, komentarzy mam bardzo mało, co znaczy, że nikt tego nie czyta. Jeśli przeczytałeś/ aś możesz zostawić jakąś opinię, nawet z anonima. Rozdziału z Kierką już nie napiszę bo miałyśmy pisać tylko przez miesiąc. Ten jest by me.
Min. 5 kom-. Nowy rozdział.
Daria ♥