* Angie *
Panikując wybiegłam, za mną Angelika i Francesca. Rozmowa nie została dokończona ale ja.. ja tęsknilam za moją rodziną, dziećmi, Germanem.. Postanowiłam, że jutro wrócę.. Odnalazłam siostrę, pogodzilam się z nią, a rozmowę Matka córka zostawię im prywatnie. Byłam przerażona sytuacją w Cafe ale nie ryzykowałam i przez uchylone drzwi po prostu wyszłam. W hotelu od razu zaczęłam się pakować. Gdy szłam, przyszla za mną grupka dzieci, bawiących się obok. Od razu na myśl przyszła mi Bella. Byłam bardzo zmęczona całym przebiegem dnia, więc wsłuchując się w szelest liści, zasnęłam.
* Rano *
Obudzilam się około 8:00, gotowa do wyjazdu. Fakt, bilety.. Szybko je załatwię Zadzwoniłam do Pete, bo z tego co wiem, sprzedaje bilety. Myślałam dobrze, bo załatwił mi je i o 11:00 musze je odebrać. Trzeba się spieszyć. Zgarnąwszy torbę poszłam na ostatnie zakupy, coś dla moich dzieci. Godzinna latanina po sklepach była męcząca, więc zgarnąwszy torby, wróciłam do domu w doskonałym nastroju. Byłam spakowana i gotowa do wyjazdu. Taksówka zabrała mnie o 10:50, bilety mogłam już odebrać. Lot o 15:00, jeszcze trochę czasu mam. Przed wyjazdem chciałam spotkać się jeszcze z moją siostrą i mamą. Bardzo się zdziwiłam, gdy je zobaczyłam. Były uśmiechnięte, a Angelika przyzwyczajała do siebie dzieci Francesci.
- Szkoda, że wyjeżdzasz, siostro..
Rzuciłam się na szyję mojej siostrze.
- Pomogłaś mi odnaleźć rodzinę i odkryć przeszłość, którą zawsze pragnęłam odkryć.
Cóż, dość często się wzruszam, więc teraz również potrzebowałam chusteczki. Zostałam do godziny 13:00, po czym się pożegnałam i odjechałam z domu Fran.
* Po 8 godzinach lotu *
Wysiadłam z samolotu i poczułam inne powietrze, rodzinne miasto, wreszcie moje kochane Buenos Aires. Nie czekając napisałam SMS-a do Germana. Przyjechał po mnie po 20 minutach. Byłam tak stęskniona, że od razu rzuciłam się mu na szyję, i pocałowałam go czule. Jedyne co chciałam to po wykańczającej podróży spotkać się z rodziną, przytulić moje córki, i położyć się spać. To chyba nie wielkie oczekiwania.
W domu zostawiając walizkę, poszłam do mojej córeczki Luiz. Strasznie się ucieszyła na mój widok a ja, przytuliłam ją. Wszyscy byli zadowoleni moim powrotem, a ja musiałam przeprosić ich za ten nagły wyjazd. Każdy zrozumiał, gdy opowiedziałam historię z siostrą, nie wiem nawet, czy kilka osób się wzruszyło. Mój mąż czule mnie przywitał. Gdy chciałam iść na górę, złapał mnie za ręke, przyciągnął do siebię, pocałował, i puścił spowrotem. Nie było mnie krótko, ale tęskniłam za każdym domownikiem. Zjadłam kolację i poszłam spać, po chwili dołączył German.
- Radziłeś sobie?
- Radziłem..
- I za to cię kocham..
_________________________________
No trochę Germangie, w końcu, w następnym rozdziale będzie więcej, ale nie martwcie się, nic, czego nie możecie włączać przy rodzicach xDD
Cofam pomysł z zawieszeniem bloga bo to faktycznie nie ma sensu, pisze dla was a także dlatego, że lubię. Czekam na opinię;)
Daria ♥
Dobre;
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz ja. Jestem pierwsza no ale co mam powiedzieć: Jesteś zaj.....a. Pozdro
UsuńNo i git! XD
OdpowiedzUsuńGermangie *o* !
Hahahah :D Teksty to ty masz... zaje!
Cieszymy się że jednak oprzytomniałaś z tym zawieszeniem bloga!!!! XD
To do następnego! ;)
Super
OdpowiedzUsuńsuperaśny rozdział czekam na next ubustwiam twojego bloga
OdpowiedzUsuń