Stukanie deszczu o szyby wcale nie było ciche, w sumie.. obudziło mnie. Tęsknie za tym, gdy wstaje i wracam do uczniów. Właściwie, dlaczego ja nie chodzę do pracy. Kocham tą robotę, a tak tęsknie za studiem. Pablo po śmierci Clarisy już się ogarnął, ja po straceniu dziecka też, może czas i pora wracać. Bez większych zastanowień wybrałam telefon i zadzwoniłam do Pabla, acz nie myślałam, że z kimś on będzie. Odebrała kobieta, głos miała.. wysoki, ale miły.
- Słucham ?
- Dodzwoniłam się do Pabla, jak mam rozumieć?
- Nie brzmię jak Pablo, już Ci go daję.
- Cześć Angie, co chciałaś ?
- Chcę wrócić do studia..
- Możemy to załatwić później? Trochę mi się śpieszy i wiesz.. Po za tym muszę coś z tobą obmówić.
- Przeżyje do południa, więc zadzwoń do mnie. (..)
Rozmowa się zakończyła, a ja w świetnym nastroju, z racji iż wracam do studia, udałam się po poranną kawę. Dała mi mocnego powera, zwłaszcza dlatego, że właśnie obudziła się Luiz. Sama w sobie się uśmiechnęłam idąc do niej, tak po prostu. Tradycyjna rutyna i śniadanie, moje i dzieci.
- Jedziesz gdzieś ? - Zapytałam do wychodzącego Germana.
- Na 11:00 mam spotkanie.
- A jest 10:23, nie przesadzaj, po za tym.. chodź tu na chwilę.
Mój cudowny, wspaniały mąż nie poprosił mnie o pomoc co do wyprasowania garnituru, i gdybym go nie zatrzymała, poszedł by w takim pogiętym.
- Teraz możesz iść, no Pa.
Obowiązki wzywały, w sumie nie miałam co robić, więc zajęcie się dziećmi to idealny sposób na zabicie czasu. Wyciągnęłam kredki, kartki, i zaczęłam rysować wraz z Luiz. Bella została zaprowadzona do przedszkola. Przerwał mi telefon bo jak zwykle ktoś musiał się dobijać. Miałam nadzieję, że to Pablo, ale zadzwonił nieznany mi numer.
- Dzieńdobry tu Gustav, ja w sprawie Belli.
- Proszę pana, nie mamy o czym rozmawiać, Bella jest moją córką, o co właściwie Ci.. znaczy się Panu chodzi?
- Nie chce zabierać.. Możemy mówić sobie na ty ?
- Niech będzie.
- No to kontynuuje, nie chcę zabierać ci Belli, chcę po prostu Cię poinformować o jej stanie zdrowia.
- Coś nie tak ?
- Bella może mieć problemy z pamięcią, ale to nie potwierdzone.
- Skoro to niepotwierdzone, to po co zawraca mi pan głowę? To moja córka i ja zainteresuję się jej stanem zdrowia. Do widzenia.
Urwałam połączenie nie oczekując na odpowiedź od strony mężczyzny. Nie myśląc o nim, po prostu wróciłam do zabawy.
* * *
Właśnie skończyłam gotować obiad, gdy do domu wszedł mój mąż. Czasem pomagam Oldze, a po za tym, lubię gotować.
- German, co tak długo ? - Zapytałam.
- Przedłużyło się, jak zwykle.
- Męczącą masz tą pracę.
- Nie powiem, że nie.
- Później porozmawiamy, teraz idę na miasto.
- Nie jesz nic ?
- Nie mam ochoty, po za tym, nie czuję się najlepiej, i muszę się przejść.
Wyszłam z domu z przymuleniem, nie czuję się najlepiej. Raz mam apetyt, raz nie, jakaś grypa.
Po 30 minutach byłam jakoś dziwnie zmęczona, więc wróciłam do domu.
- Szybka jesteś. Ciekawe czy będziesz tak samo szybka.. - Przytulił mnie i pocałował, poczułam bicie jego serca, a tak za tym tęskniłam. Wtuliłam się przez chwilę w Germana, a za chwilę wróciłam do codziennego życia, miło się tak na chwilę oderwać..
________________________
Aj ta wena, nawet dopisuje. Rozdział na luzie, z Germangie i.. w sumie to miałam zamiar się otworzyć i napisać coś bardziej luźnego, chyba mi wyszło ! :D
Dziękuje za przeczytanie ! Do kolejnego ! Komentujcie !
Daria ♥
Extreme, powrót do codzienności...! XD
OdpowiedzUsuńNie, no super, super! ;P
Co z Bellą?! Zaniki pamięci?! What?! Co ty znowu nam tu wymyśliłaś?!!!!! XD
To w końcu ojciec Belli... czego chce?! Jakiś podejrzany typek... Ugr... ;3
Do następnego! ;))))
Piękne, super zajebiste
OdpowiedzUsuńKocham twój blog ale co z bellą ??!! Ja się pytam
OdpowiedzUsuńSuper Super Super czekam na nexta :))))
OdpowiedzUsuń