* Angie *
Po długim czasie się ogarnęłam, wstałam i ujrzałam światło dzienne. Nie mogłam przestać myśleć o stracie dziecka lecz musze też żyć w życiu codziennym. To dzięki mojej córce. To ona daje mi siłę na dalszą drogę. To dzięki niej zostane na świecie, i będe kochać rodzinę. Pierwszy posiłek jaki zjadłam po.. poronieniu. No cóż, ogarnęłam się trochę. Wszystkie myśli, które siedzialy mi w głowie zniknęly, ponieważ starałam się nie myśleć o całej tej sytuacji..
* 2 miesiące później *
Tak, nie myśle już o stracie dziecka. Mimo, iż nie daje mi to spokoju, odsuwam od siebie tą myśl. Sytuacja z Pablem sprzed kilku miesięcy ucichła. Był u mnie może raz, dwa.. Nie odwiedza mnie tak często, jak robił to kiedyś. Dzisiaj zebrałam się na odwagę i do niego zadzwoniłam.
- Cześć.. - Wyjąkałam. - Jak się czujesz?
- Lepiej zapytać jak ty się czujesz? - Nie byłam pewna czy się zaśmiał, czy mówił z powagą.
- Jest dobrze.. Pablo dla.. dlaczego już nie jesteśmy..
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi.
- Tak wiem, ale już nie łączy nas ta więź.. znaczy się no.. Ostatnio wspominałeś coś o Belli, jej też już nie odwiedzasz.
- To nie jest rozmowa na telefon. Porozmawiajmy u mnie, przyjedź w wolnym czasie. Muszę kończyć, pa.
- Dobrze, ale..- Nie zdązyłam nic powiedzieć, Pablo się rozłączył.
To nie jest powód mnie, ale czy chodzi o Belle? Mam dużo czasu dzisiaj, może do niego pojadę. Podeszłam do łóżeczek dwóch grzecznie śpiących dziewczynek.
- Jak się czujecie?
- Dobrze- Odpowiedziała Bella. Luiz.. no jak to Luiz, za wiele nie powie.
Wyciągnęłam z szafy zwiewną sukienkę, pierwsze lepsze baleriny. Uczesałam się w warkocza i ogarnęłam twarz. Ubrałam obie dziewczynki w takie same sukienki, rozmiarów oczywiście innych. Wzięłam je za ręce i wyprowadziłam z domu. Powędrowałam prosto do Pabla. Bałam się wziąć Bellę ze sobą ale.. nie wiem o co chodzi. Zapukałam i czekając przed drzwiami, przyjrzałam się dzieciom.
- Cześć, wchodź.
Przekraczając próg jego domu poczułam chłód, przeciwieństwo pogody na zewnątrz.
- Co tu tak zimno ?
- Wiatrak.. - Po czym wyłączył ziejące chłodem urządzenie. - Muszę ci wyznać prawdę, która cie zaskoczy i.. nie wiem co będzie dalej z..
- Bellą?
- Trudno mi to mówić ale.. Zaadoptowałaś Bellę. Ale musiałem, musiałem! Zrobić test na ojcostwo.
- I co z tego wynika ?
- Nie wiem jeszcze, dziś po południu się dowiem ale to dlatego, że.. od miesiąca nęka mnie taki facet. Twierdzi, że jest biologicznym ojcem Belli..
- I tak mi jej nie zabierze..
- Nie zabierze, ale może cię nachodzić. Tak mi powiedział.. właściwie to napisał..
- Jak to napisał ?
- Wysłał mi SMS-a.. Pokażę Ci.
Pablo wyciągnął swój telefon i pokazał mi SMS-y. Przeraziłam się widząc jego treść.
'' Odpowiedź od : 873-543-457
Nie zabiorę jej dziecka, ale jest to moje dziecko i mogę ją nachodzić. ''
_______________________________________
Po długim myśleniu wreszcie dodałam rodział. Myślałam nad tym, czy dalej pisać, bo przecież pisze to dla was, i chcę mieć opinie, czytelników i dobre statystyki.
Dużo tu tego dialogu, no ale cóż. :) Podobał wam się ? Rozdział mniej dołujący niż poprzedni.
Minimum 5 opinii- Nowy rozdział.
Dziękuje za uwagę!
Świetny, świetny!
OdpowiedzUsuńAle nadal się pozbierać ciężko... ;/
Mhmmmm... Pablo ucichł i wkracza jakiś obcy faciu nie wiadomo skąd! XD
Tego to się nie spodziewałam...o.0
Akcja się rozwija! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! ;3
Świetny jak zwykle ^^ Akcja się kręci huhu ^^ Żądam następnego rozdziału NOW xD
OdpowiedzUsuńNext prosze
OdpowiedzUsuńNexta zażądam
OdpowiedzUsuńProsze daj next !!!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :))) >>>>>>♥Oleksandra♥
OdpowiedzUsuńŚwietny :) jakiś nowy czarny charakter :) genialne
OdpowiedzUsuńSuper ;-)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń