środa, 2 lipca 2014

Rozdział VIII - Odkrycie prawdy.

- Angeles -
Nadal nic mi się tutaj nie zgadzało. Wierzyłam bardziej lekarzom, a nie moim pozorom. Rak? Skoro jeden, to na pewno złapałam go w całym ciele. Rak mózgu, rak płuc.. Nawet boję się myśleć co kolwiek o tym. Zrezygnowałam jednak z takiej opcji, i nadal żyłam w przekonaniu, żeby to była ciąża. Nic jeszcze nie stwierdzone. Czułam się źle, znowu łapała mnie grypa. Każda minuta była dla mnie ciężarem. Każda wizyta była udręką. Każda, prócz wizyty Germana. Nie wchodził do mnie zbyt często. Ani ja, ani on się nie odzywaliśmy. Miałam powód, ciężki powód. Jednak wiedziałam, że tylko jego wsparcie na razie się dla mnie liczy. Znów w moich oczach zbierały się łzy. Spojrzał na mnie, po czym czule objął mnie ramieniem.
- Ej, spójrz na mnie.. - Nadal nie miałam zamiaru się odwrócić.
W końcu German złapał mój podbródek, i sam odwrócił moją twarz. Spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Angie, nie możesz się poddać.
- Ja nawet nie zaczęłam walczyć.
- Ale gdy zaczniesz, będziesz musiała, a my będziemy ci w tym pomagać.
- Kupisz mi specjalny lek na raka? Będę bardzo wdzięczna.
- Nie to miałem na myśli.
- To lepiej nie miej już nic, bo żaden pomysł mi już nie pomoże.
Odwróciłam głowę spowrotem, i z silną wolą nie miałam zamiaru dalej rozmawiać. Co bym najchętniej zrobiła? Rzuciła się mu w ramiona, i została tak do końca mojej choroby. Teraz pada pytanie, jak długo pożyje ? Nie idę dzisiaj już nigdzie. Do żadnych szpitali.. A na co ja właściwie czekam? Na cud? To długo nie wyczekam. Jednak cały czas miałam skurcze brzucha, źle się czułam, objawy guza, czy ciąży? Jednak zadzwoniłam do Santiaga, i śmiało zapytałam.
- Cześć, to jak, nic się nie da określić ?
- Koniecznie musimy się spotkać, Angeles, mam dobre wieści.
- Gdzie mam przyjechać?
- Masz mój adres, do zobaczenia.
Nie zwlekając, wybrałam się do Tiaga. Byłam ciekawa, jakie wieści ma dla mnie. Od razu gdy dojechałam, mój przyjaciel czekał na mnie przy bramie. Zaprosił mnie do środka, a za chwilę przyniósł sobie kawę, a mi herbatę. Zapytałam się, dlaczego nie przyniósł dwóch kaw. Gdy odpowiedział, miałam cały ekran jasno przed sobą.
- Kobiety w ciąży nie mogą pić kawy.
Zakrztusiłam się łykiem herbaty. Byłam zdziwiona, szczęśliwa, i zarówno smutna czy zła, sama nie mogłam się określić. Przez kilka minut, siedziałam wbita w fotel. Wyobraziłam sobie reakcję Germana. Jak potoczy się nasze dalsze życie? Chwilę pogadałam z Santiago i opuściłam jego dom. Zajeżdżając pod dom, wahałam się, co powiedzieć Germanowi. Na razie umilkłam. Pytał mnie, czy coś wiem, czy to choroba, nawet nie myślał  o tym, że będzie miał dziecko. Widząc moją minę, podążył za mną do pokoju, i nadal zasypywał mnie pytaniami.
- Angie powiesz mi wreszcie ?
- Chcesz wiedzieć?
- Gdybym nie chciał, to bym Cię o to nie męczył.
- Dobrze German, ja.. ja.. nie mam raka.
- W takim razie co Ci jest?
Zaśmiałam się w głębi duszy, że jeszcze się nie zorientował o co mi chodzi.
- Jeszcze za mało informacji? German proszę opuść ten pokój.
Wychodząc, zatrzymał się w drzwiach, spojrzał najpierw na mnie, potem na mój brzuch, mrugnął i wyszedł spowrotem. Tym razem raczej się zorientował.
Około godziny 18:00, przyszedł do mnie, z kubkiem herbaty, szparagami z sosem żurawinowym, podanym na tacy.
- Musisz się zdrowo odżywiać.
- Dziękuje - Podszedł do mnie, przytuliłam go i pocałowałam delikatnie.
________________________________________
Łu hu. 8 rozdział a Angie w ciąży. Cóż, mam dużo akcji na następne, a tych nie będzie tak dużo. I chyba lepiej, że Umięśniony Germi ( KSWKA BY DARIA XDD ) się dowiedział, bo nie miałabym jak tego przeciągnąć :>
Czytasz? Zostaw po sobie opinie ^^
DarUa ♥

3 komentarze:

  1. Czekam na next !!! Mam nadzieje ze to dziecko germana. Ale i tak super. Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zwrot akcji, aż się trochę pogubiłam!
    Bynajmniej Angie nie ma tego raka. ^^
    No to Germangie jest w końcu razem czy nie?! o.0
    No nie ważne... w każdym razie czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję , że ten post ci się spodobał. Wyraź swoją opinie w komentarzu.