* Angie *
Dzwonił mój telefon ..
- Mamo ?
- Cześć Angie .. mam dla ciebie złą wiadomość..
- Słucham ?
- Maria .. nie żyje. Twój koń niestety najadł się trującej rośliny. Przykro mi ... - Nie mogłam osądzać o to mamy ani mnie ani nikogo. Łza spłynęła mi po policzku..
- Dobrze , dziękuje za wiadomość. Musze kończyć .. pa..
- Trzymaj się - Usłyszałam zanim wyłączyłam rozmowę.
Wszystko się powoli sypie. Dziwię się sobie , że wytrzymuje jeszcze nerwowo. Moim pocieszeniem w tym jest Luiz .. widocznie ktoś musi zginąć , żeby ktoś mógł się urodzić.. Miałam go może nie cały rok .. ale znałam go od dawna. Był kiedyś koniem Marii.. nie wierzyłam , że jeszcze go spotkam. Wtedy był małym kucykiem na którego wsiadałam a Maria zawsze tego unikała. Jednak się odważyła .. Tak , nazwałam go Maria po mojej siostrze. Wstałam i podgrzałam mleko w butelce. Skończyły się pieluchy .. muszę iść do sklepu. Violetta nie ogarnie dwójki dzieci..
- German .. - Zawołałam do siedzącego przy komputerze męża..
- Słucham ?
- Mógł byś zająć się Luiz ? Dosłownie 20 minutek ?
- No wiesz bo ja mam dużo spraw i ...
- Mleko stoi w kuchni , połóż ją do łóżeczka oczywiście jak się napije a i oszczędzam ci roboty bo pieluchy się skończyły. To pa - Pocałowałam męża w policzek i wybiegłam z domu. Zawsze znalazł by sposób żeby się wywinąć a więc dziś ja rządziłam. Szybkim krokiem szłam do sklepu.. nie no znowu śnieg? Jest marzec i początek wiosny mam już dość ! Przyspieszyłam więc kroku i za chwilę , wracałam z torbą zakupów.
- Podrzucić może gdzieś panią ?- Zażartował Pablo wychylając głowe z samochodu.
- Masz czas ?
- Mam ..
- No to dobra. - Wsiadłam do samochodu mojego przyjaciela .. dopiero po po pewnym czasie poczułam alkohol..
- Pablo .. piłeś ?
- Nie , ja nie ..
- To kto ?
- Twój mąż..
- Pozwoliłeś mu pić ? Zostawiłam go z Luiz zatrzymaj się ! - Wysiadłam i pobiegłam do domu. Wiedziałam , że German nie jest pijany ale boje się o dziecko.
- To tylko jedno piwo ! - Usłyszałam od Pabla. Trochę się uspokoiłam i zwolniłam.. Doszłam do domu. German siedział sobie z powrotem tak samo jak wychodziłam.
- Gdzie jest L..
-Śpi.
- Uspałeś ją w 15 minut ?
- No widzisz.. - Dla świętego spokoju poszłam jeszcze sprawdzić. Faktycznie , Luiz spała. Butelka opróżniona , ona przykryta..
- Dałeś radę ?
- No nie widać ?
- Jasne , że widać .. dziękuje - Pocałowałam mojego męża jeszcze raz i dałam mu pieluchy.. - A teraz idziesz to rozpakować. Już już - Pogoniłam go na górę. Trzeba trochę dyscypliny. Dosłownie '' na palcach '' zeszła na dół.
- Angie gdzie mogę ułożyć Bellę ?
- Zasnęła ?
- Tak , była chyba zmęczona ..
- Nie wiem może w gościnnym .
Też byłam zmęczona. Usiadłam na fotelu i chwilę pomyślałam .. Luiz śpi , każdy ma zajęcie co oznacza , że mogę chwile odpocząć. German przyniósł mi kawę i kawałek ciasta.
- Dzięki , nie trzeba było.
- Trzeba , trzeba .. cały czas biegasz, pracujesz a ja siedzę.
- No nie przesadzaj , że siedzisz.
- Może nie dosłownie ale moja praca nie jest tak ciężka jak twoja.. - Uśmiechnęłam się i ułożyłam wygodnie.
* 4 miesiące później *
Właśnie skończyłam składać ubranka Luiz. Spojrzałam na jej sukienkę ze chrztu. Ślicznie w niej wyglądała. Chrzest odbył się 3 miesiące temu a pogrzeb Clarisy 3 miesiące i 2 tygodnie temu. Pablo powoli dochodził do siebie.. zwolnił się na razie z pracy, nie miałam po co tam iść. Antonio go zastępował. Tęskniłam za uczniami i tym klimatem ale moja Luiz spokojnie rosła. Nie raczkowała, nie chodziła bo ma dopiero 5 miesięcy ale to już coś. Poszłam do kuchni .. Olga wraz z Bellą robiły ciasteczka. Dziewczynka się do nas przyzwyczaiła , przychodzi tu w wolnych chwilach , które są prawie zawsze. Nie przeszkadza nam jej towarzystwo. Pablo też tu przychodzi ale zazwyczaj zostawia Luiz i gdzieś idzie. Nie wiem nawet gdzie..
- Chodź ciociu ! - Zawołała Bella z kuchni.
- Mm a co tu tak pięknie pachnie ?
- Nasze ciastka ! - Spróbowałam więc , bo nie wypadało by nie.
- Pyszne ! Bella chcesz dziś nakarmić Luiz ? - Bella miała już 4 lata. Ładnie się wysławiała i była dość inteligentna. Chciała mi bardzo pomagać w opiece nad Luiz.. z góry zeszła ślicznie ubrana Violetta..
- Gdzie idziesz .. ?
- Na randkę..
- Z L..
- Tak z Leonem..
- No to powodzenia. - Zabrałam się na górę i poszłam do mojej córki .. powoli wszystko się uspokaja i układa.. ciekawe na jak długo.
___________________________________
Miałam 20 minut na napisanie ale cały czas coś mi nie wychodziło : D Mam jednak nadzieję , że nie wyszedł mi źle ;) Każdy rozdziałto jednak trochę roboty. Trzeba zrobić tak , żeby miło się go czytało ;33
Minimum 5 opinii - New rozdział ! ^^
Super :) Angie jak Germana dyscyplinuje ^^ czekam na nextt.
OdpowiedzUsuńsuper wcale nie źle
OdpowiedzUsuńNiespodziewałam się tego , że Angie bedzie tak dyscyplinowac Germana. Ale fajny . Czekam na next
OdpowiedzUsuńHaha... fajnowsze XD
OdpowiedzUsuńCzekam na next`a !!
Ciekawie sie to czyta:-) Super
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuńO boże jak tu się pozmieniało masakra dużo mnie omineło :D
OdpowiedzUsuń