Jestem Angeles, mam 22 lata. Zachorowałam na raka płuc w wieku 15. Co się z tym wiąże? Ciągłe dawki tlenu, leków, nie mogę normalnie funkcjonować. Cóż.. nikt mnie od tego nie uwolni. Jest jedna osoba, przy której o tym zapominam. German Castillo. Mężczyzna, którego kocham, kochałam i będe kochać. Czy on to odwzajemnia? Każdy gest jest dobry. Mieszkam sama. Zdecydowałam, że nie będe brała ludzi na łaskę. Moja mama zawsze mi pomagała, ale niedługo to ja będe musiała jej pomagać. Ma problemy z kośćmi, choruje na różne choroby. Nie ma siły. Zaakceptowałam to, że mogę umrzeć. Ale wtedy chcę mieć przy sobie osobę którą kocham. Tak to ja, Angeles Carrara..
* * *
- Angie, nie męcz się, pomogę ci. - Zaproponował German.
- Nie musisz, poradzę sobie. - Odparłam. Jednak po nieudanej próbie wsadzenia mojego wózka tlenowego do samochodu, zrezygnowałam i uległam pomocy Germana.
Żyję jak każda dorosła kobieta. Jedynym minusem jest to, że nie chcę mieć dzieci. Nie chce aby płakały gdy '' mama umrze ''. Aby czuły ból. Nie chcę tego. Jechałam przy otwartym oknie, czując wiatr we włosach. Co jakiś czas German łapał mnie za ręke. Dawało mi to poczucie bezpieczeństwa. Był jedną z najważniejszych dla mnie osób. Po za tym, kochać tak prawdziwą miłością, jaką kocha mnie German, to sztuka. Kocha taką chorą, nienadającą sie do niczego Angie. Wysiadając poradziłam sobie sama. Jestem osłabiona, bo sprawdzana jest inna terapia. Na wszystko się zgadzam, aby tylko przedłużyć moje życie. Stan moich płuc był fatalny, a ja czułam się jakbym umierała. Co oczywiście było nie prawdą, ponieważ żadna lekarska diagnoza na to nie wskazywała.
- Dzieńdobry.. - Próbowałam wejść stanowczo, ale mój organizm mi na to nie pozwalał.
- Jak się czujesz, Angeles ? - Zapytał mój lekarz. Byliśmy na '' ty ''. - Jeśli czujesz się tak samo jak wyglądasz, to musi być dobrze.
Zaśmiałam się.
- Czuję się gorzej. Znacznie gorzej. Mam mniej siły, brak apetytu, potrzeba mi więcej tlenu..
- Wrócimy do starej terapii. Zgadzasz się?
- Jeśli chodzi o mój stan zdrowia, to zgodzę sie na wszystko. No, prawie.
Przed drzwiami czekał na mnie German. Martwił się o mnie. Wspierał mnie i starał się ze mną jak najczęściej być. Zawsze mu się udawało.
- Jak moje płuca? Płyn nabył?
- Nie, nie jest źle. Na razie jednak stosuj wszystko co zawsze. (..)
Po wyczerpującej rozmowie z lekarzem, udałam się z powrotem do samochodu. Było w miarę dobrze, w miarę.
- Gdzie teraz ? - Zapytał German, przyciskając hamulec.
- Cóż, do domu.
- Twojego, mojego ?
- Możesz mnie odwieźć. - Odparłam.
- Zdecydowanie uważam, że powinnaś.. - Zaciął się.
- Że powinnam ?
- Zamieszkać u mnie. - Kontynuował.
Wcale nie był to taki zły pomysł. Lecz uważałam, że będe dla niego za dużym obciążeniem.
- German przecież wiesz, że nie chcę siedzieć Ci na głowie..
- Przestań. Przyjemnością dla mnie było by Ci usługiwać.
Moje kąciki ust się podniosły.
- Dasz mi to przemyśleć?
- Wszystko Ci dam. Bo Cię kocham.
Uśmiechnęłam się. Wysiadłam za samochodu i skierowałam się ku domu. Wyłączyłam się na chwilę, i weszłam w świat książki. Czytałam o kobiecie, która pomaga dzieciom z afryki. Opowiada, co przeżywała na widok umierających z głodu dzieci. Lubiłam czytać. Zanim poznałam Germana to było moją motywacją. Czytałam książki o raku, dramaty. To mnie bardziej wciągało niż film.
***
Kolejny dzień, kolejna męka z moim rakiem. Powinnam się przyzwyczaić. Wstałam, wzięłam leki, ogarnęłam mój wózek tlenowy, ubrałam się w jedwabną sukienkę, brązowe koturny a na włosy założyłam kwiecistą opaskę. Zastanowiłam się i podjęłam decyzję dotyczącą przeprowadzki do Germana.
- Cześć kochanie, i co?
- Tak German..
- Na prawdę?
- A czy mówię jakbym żartowała ? - Zaśmiałam się do słuchawki.
- Przyjeżdżam po Ciebie za chwilę.
- Jedyne o co się martwię, to abym nie była dla Ciebie zbyt uciążliwa..
- Nie gadaj głupot. Szykuj się, i przyjeżdżam.
Nie zwlekając zaczęłam pakować moją walizkę. Na razie są to najpotrzebniejsze rzeczy. 1/4 zajęły leki. 2/4 butla z tlenem. Pozostałe 2/4 to po prostu moje ubrania. Była dość ciężka. Poradziłam sobie sama. Wsiadłam do samochodu, i ruszyłam do tego samego domu co wczoraj. German nie ma dzieci. Pracuje u niego starsza gosposia Olga, oraz Ramallo, jego asystent z którym nawet ja dogaduję się bardzo dobrze. Weszłam do mojego '' przyszłego domu ''. Walizkę wniósł mi German, co oczywiście mogłam przewidzieć. Byłam szczęśliwa, zarówno jak i zmieszana.
- Co masz taką minę? - Zapytał.
- Nie jestem pewna..
- Widzę w twoich oczach, że jesteś pewna.
- Wiesz, że cię kocham?
- Wiem też, że ja Ciebie kocham.
Objęłam szyję Germana i go pocałowałam. Mieszkanie razem zapowiada się bardzo ciekawie. Przez moją chorobę czuję się gorzej. Cóż, takie to już życie z rakiem. Czułam napływający brak tlenu, więc zwiększyłam jego wydajność.
- A więc, gdzie mam mieszkać?
- Tutaj. - Wskazał na drzwi. Wiedziałam dokładnie, że to pokój Germana. Bywałam tu dość często.
Nie protestowałam. Będe miała dużo miejsca, choć czasami potrzebuję przestrzeni osobistej.
- I gdy okaże się, że w nocy będę ciężko oddychała, to dopiero pożałujesz.
- Nie mam powodów żeby cokolwiek żałować. - Uśmiechnął się.
Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Jednak nie łatwo było dźwigać za sobą ciężki wózek, oddychać przez specjalne rurki oraz przyjmować tyle leków. Zamieszkanie u Germana, to zdecydowanie nowy etap mojego życia..
* 3 h później *
Nie długo zajęło mi zadomowienie się. Byłam jednak zbyt skrępowana, żeby obsłużyć się sama. Nie chciałam się ' rządzić '. Olga jednak twierdziła, że się wstydzę. Może było w tym trochę prawdy. Wiem chociaż, że mieszkam z osobą którą kocham, więc czego się tu wstydzić? German był bardzo zapracowany. Biegał z domu, na zewnątrz, i z zewnątrz do domu. Nie zapytałam o co chodzi, bo stwierdziłam, że po prostu ma dużo pracy.
Wieczorem, kiedy zmęczona postanowiłam poczytać książkę, siedząc w salonie odwiedził mnie German.
- Angie mam do Ciebie ważną sprawę..
- Tak ? - Przeraziłam się odkładając książkę na bok.
Usiadł obok, wziął moją rękę i spojrzał mi w oczy.
- Wyjdziesz za mnie ? - Przed moimi oczyma zalśnił złoty pierścionek, z nutką srebra i diamentem. Przez chwilę patrzyłam się na niego, a następnie mój wzrok z powrotem zwrócił się na Germana.
- Jeśli.. jeśli kiedyś mnie już nie będzie, to.. to chcę, mimo tego wszystkiego, aby na moim pogrzebie, pierścionek widniał na moim palcu. - Rzuciłam sie mu na szyję. Moja odpowiedź oznaczała również '' tak''. Wyciągnął go z pudełka, a następnie włożył mi na palec. Nadal nie mogłam dojść do siebie. Nie byłam w stanie nawet nic powiedzieć. Po prostu mocno go objęłam, pocałowałam i podziwiałam widok pierścionka zaręczynowego na moim palcu.
* 1 miesiąc później *
Czułam się źle. Na prawdę źle. Nie byłam w stanie wyprawić żadnego wesela, choć to planowaliśmy. Byłam osłabiona, coraz ciężej mi się oddychało. Czułam jakby to był już koniec. Wszyscy twierdzili inaczej. Mówiąc wszyscy mam na myśli lekarzy. German jeszcze mniej pracował aby się mną zająć. Teraz potrzebowałam go bardziej, niż kiedy indziej. Był wieczór. Siedziałam na łóżku, obserwując spadające krople deszczu. Myślałam, co będzie, kiedy umrę. Nie chciałam o tym myśleć, ale te myśli jednak mnie prześladowały. Dzisiaj czułam się w miarę dobrze.
- German..
- Jak się czujesz? Coś potrzebujesz?
- Ciebie. - Odpowiedziałam jednoznacznie.
Położył się obok, objął mnie i zaczął całować. Odwzajemniłam to. Pocałunki przemieniły się jednak w coś znacznie innego.
Dzisiaj nie poranna kawa mnie przywitała. Lecz German. Uśmiechający się, oraz bawiący się moimi włosami. Poprawiłam sobie rurki od tlenu, i spojrzałam na niego.
- Jak się dziś czujesz?
- Lepiej. W twoim towarzystwie czuję się znacznie lepiej. - Tak na prawdę tak nie było. Z każdym dniem było gorzej.
- Wspaniała noc.
- W tym się z tobą zgodzę. - Uśmiechnęłam się. Wstałam, ściągając sie jakoś z łóżka. Kolejny ciepły dzień. Dziś postawiłam na coś, w co łatwo jest mi się ubrać. Na sukienkę w stylu '' boho '' zarzuciłam brązową marynarkę. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Z każdym dniem chudłam. Powoli wyglądałam jak anorektyk. Jedyne na co miałam ochotę to jabłko. Wzięłam je więc, i ruszyłam na górę, aby zacząć czytać jedną z nowych książek. Postawiłam jednak na spacer. Niedałabym rady iść sama, więc zabrałam ze sobą Germana. Zgdził się. Ruszyłam, idąc powoli. Nagle poczułam się jakby zabrakło mi powietrza..
( Kolejny miesiąc później )
* German *
Położyłem już chyba 20 różę na grobie mojej ukochanej Angeles. Umarła, umarła na raka płuc. To było takie niespodziewane. Poszła aby usiąść ale.. Nie mogę. Pamiętam jej słowa. '' to chcę, mimo tego wszystkiego, aby na moim pogrzebie, pierścionek widniał na moim palcu ''. I tak było. Została pochowana w pierścionku. Nic już się dla mnie nie liczy. Postałem jeszcze chwilę na cmentarzu. Moje znicze nadal się paliły. Wszyscy tu przychodzili, ale ja byłem chyba najczęściej. Przeszedłem się ulicą. Minąłem ławkę. Tą ławkę.. Cóż, moje życie toczy się dalej, ale nigdy nie znajde już takiej miłości, jaką była Angie.
____________________________________________
Dziękuje, dziękuje. Męczyłam się z tym chyba 3 godziny. Cały czas coś zmieniałam, poprawiałam i chciałam, aby wyszło jak najlepiej. Śmierc Angie, cóż, to tylko jednorazówka. Sama nie umiałam jej uśmiercić. Włożyłam w to dużo pracy, dziękując wam za te 47 K. Na prawdę was kocham <3 Opis dodaję nieco dłuższy, gdyż opowiadanie również takie było :D Jeśli ktoś czytał Gwiazd Naszych Wina, to wie, że się tym zainspirowałam. Myślę, że wyszło dobre. Jak wam się podoba? Czekam na wiele opinii, a czy się doczekam ? xD Rozdział się pisze, ale na razie macie co czytać. Tytuł nawiązuje do pewnego cytatu który gdzieś widziałam '' Zwykłe Kocham Cie, to za mało aby określić jaka miłość nas łączy '' Wydaje mi się, że pasuje idealnie.
A więc do następnego c:
^^ Jeszcze raz dziękuje za 47 K <3
DarUa <3
- Dzieńdobry.. - Próbowałam wejść stanowczo, ale mój organizm mi na to nie pozwalał.
- Jak się czujesz, Angeles ? - Zapytał mój lekarz. Byliśmy na '' ty ''. - Jeśli czujesz się tak samo jak wyglądasz, to musi być dobrze.
Zaśmiałam się.
- Czuję się gorzej. Znacznie gorzej. Mam mniej siły, brak apetytu, potrzeba mi więcej tlenu..
- Wrócimy do starej terapii. Zgadzasz się?
- Jeśli chodzi o mój stan zdrowia, to zgodzę sie na wszystko. No, prawie.
Przed drzwiami czekał na mnie German. Martwił się o mnie. Wspierał mnie i starał się ze mną jak najczęściej być. Zawsze mu się udawało.
- Jak moje płuca? Płyn nabył?
- Nie, nie jest źle. Na razie jednak stosuj wszystko co zawsze. (..)
Po wyczerpującej rozmowie z lekarzem, udałam się z powrotem do samochodu. Było w miarę dobrze, w miarę.
- Gdzie teraz ? - Zapytał German, przyciskając hamulec.
- Cóż, do domu.
- Twojego, mojego ?
- Możesz mnie odwieźć. - Odparłam.
- Zdecydowanie uważam, że powinnaś.. - Zaciął się.
- Że powinnam ?
- Zamieszkać u mnie. - Kontynuował.
Wcale nie był to taki zły pomysł. Lecz uważałam, że będe dla niego za dużym obciążeniem.
- German przecież wiesz, że nie chcę siedzieć Ci na głowie..
- Przestań. Przyjemnością dla mnie było by Ci usługiwać.
Moje kąciki ust się podniosły.
- Dasz mi to przemyśleć?
- Wszystko Ci dam. Bo Cię kocham.
Uśmiechnęłam się. Wysiadłam za samochodu i skierowałam się ku domu. Wyłączyłam się na chwilę, i weszłam w świat książki. Czytałam o kobiecie, która pomaga dzieciom z afryki. Opowiada, co przeżywała na widok umierających z głodu dzieci. Lubiłam czytać. Zanim poznałam Germana to było moją motywacją. Czytałam książki o raku, dramaty. To mnie bardziej wciągało niż film.
***
Kolejny dzień, kolejna męka z moim rakiem. Powinnam się przyzwyczaić. Wstałam, wzięłam leki, ogarnęłam mój wózek tlenowy, ubrałam się w jedwabną sukienkę, brązowe koturny a na włosy założyłam kwiecistą opaskę. Zastanowiłam się i podjęłam decyzję dotyczącą przeprowadzki do Germana.
- Cześć kochanie, i co?
- Tak German..
- Na prawdę?
- A czy mówię jakbym żartowała ? - Zaśmiałam się do słuchawki.
- Przyjeżdżam po Ciebie za chwilę.
- Jedyne o co się martwię, to abym nie była dla Ciebie zbyt uciążliwa..
- Nie gadaj głupot. Szykuj się, i przyjeżdżam.
Nie zwlekając zaczęłam pakować moją walizkę. Na razie są to najpotrzebniejsze rzeczy. 1/4 zajęły leki. 2/4 butla z tlenem. Pozostałe 2/4 to po prostu moje ubrania. Była dość ciężka. Poradziłam sobie sama. Wsiadłam do samochodu, i ruszyłam do tego samego domu co wczoraj. German nie ma dzieci. Pracuje u niego starsza gosposia Olga, oraz Ramallo, jego asystent z którym nawet ja dogaduję się bardzo dobrze. Weszłam do mojego '' przyszłego domu ''. Walizkę wniósł mi German, co oczywiście mogłam przewidzieć. Byłam szczęśliwa, zarówno jak i zmieszana.
- Co masz taką minę? - Zapytał.
- Nie jestem pewna..
- Widzę w twoich oczach, że jesteś pewna.
- Wiesz, że cię kocham?
- Wiem też, że ja Ciebie kocham.
Objęłam szyję Germana i go pocałowałam. Mieszkanie razem zapowiada się bardzo ciekawie. Przez moją chorobę czuję się gorzej. Cóż, takie to już życie z rakiem. Czułam napływający brak tlenu, więc zwiększyłam jego wydajność.
- A więc, gdzie mam mieszkać?
- Tutaj. - Wskazał na drzwi. Wiedziałam dokładnie, że to pokój Germana. Bywałam tu dość często.
Nie protestowałam. Będe miała dużo miejsca, choć czasami potrzebuję przestrzeni osobistej.
- I gdy okaże się, że w nocy będę ciężko oddychała, to dopiero pożałujesz.
- Nie mam powodów żeby cokolwiek żałować. - Uśmiechnął się.
Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Jednak nie łatwo było dźwigać za sobą ciężki wózek, oddychać przez specjalne rurki oraz przyjmować tyle leków. Zamieszkanie u Germana, to zdecydowanie nowy etap mojego życia..
* 3 h później *
Nie długo zajęło mi zadomowienie się. Byłam jednak zbyt skrępowana, żeby obsłużyć się sama. Nie chciałam się ' rządzić '. Olga jednak twierdziła, że się wstydzę. Może było w tym trochę prawdy. Wiem chociaż, że mieszkam z osobą którą kocham, więc czego się tu wstydzić? German był bardzo zapracowany. Biegał z domu, na zewnątrz, i z zewnątrz do domu. Nie zapytałam o co chodzi, bo stwierdziłam, że po prostu ma dużo pracy.
Wieczorem, kiedy zmęczona postanowiłam poczytać książkę, siedząc w salonie odwiedził mnie German.
- Angie mam do Ciebie ważną sprawę..
- Tak ? - Przeraziłam się odkładając książkę na bok.
Usiadł obok, wziął moją rękę i spojrzał mi w oczy.
- Wyjdziesz za mnie ? - Przed moimi oczyma zalśnił złoty pierścionek, z nutką srebra i diamentem. Przez chwilę patrzyłam się na niego, a następnie mój wzrok z powrotem zwrócił się na Germana.
- Jeśli.. jeśli kiedyś mnie już nie będzie, to.. to chcę, mimo tego wszystkiego, aby na moim pogrzebie, pierścionek widniał na moim palcu. - Rzuciłam sie mu na szyję. Moja odpowiedź oznaczała również '' tak''. Wyciągnął go z pudełka, a następnie włożył mi na palec. Nadal nie mogłam dojść do siebie. Nie byłam w stanie nawet nic powiedzieć. Po prostu mocno go objęłam, pocałowałam i podziwiałam widok pierścionka zaręczynowego na moim palcu.
* 1 miesiąc później *
Czułam się źle. Na prawdę źle. Nie byłam w stanie wyprawić żadnego wesela, choć to planowaliśmy. Byłam osłabiona, coraz ciężej mi się oddychało. Czułam jakby to był już koniec. Wszyscy twierdzili inaczej. Mówiąc wszyscy mam na myśli lekarzy. German jeszcze mniej pracował aby się mną zająć. Teraz potrzebowałam go bardziej, niż kiedy indziej. Był wieczór. Siedziałam na łóżku, obserwując spadające krople deszczu. Myślałam, co będzie, kiedy umrę. Nie chciałam o tym myśleć, ale te myśli jednak mnie prześladowały. Dzisiaj czułam się w miarę dobrze.
- German..
- Jak się czujesz? Coś potrzebujesz?
- Ciebie. - Odpowiedziałam jednoznacznie.
Położył się obok, objął mnie i zaczął całować. Odwzajemniłam to. Pocałunki przemieniły się jednak w coś znacznie innego.
Dzisiaj nie poranna kawa mnie przywitała. Lecz German. Uśmiechający się, oraz bawiący się moimi włosami. Poprawiłam sobie rurki od tlenu, i spojrzałam na niego.
- Jak się dziś czujesz?
- Lepiej. W twoim towarzystwie czuję się znacznie lepiej. - Tak na prawdę tak nie było. Z każdym dniem było gorzej.
- Wspaniała noc.
- W tym się z tobą zgodzę. - Uśmiechnęłam się. Wstałam, ściągając sie jakoś z łóżka. Kolejny ciepły dzień. Dziś postawiłam na coś, w co łatwo jest mi się ubrać. Na sukienkę w stylu '' boho '' zarzuciłam brązową marynarkę. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Z każdym dniem chudłam. Powoli wyglądałam jak anorektyk. Jedyne na co miałam ochotę to jabłko. Wzięłam je więc, i ruszyłam na górę, aby zacząć czytać jedną z nowych książek. Postawiłam jednak na spacer. Niedałabym rady iść sama, więc zabrałam ze sobą Germana. Zgdził się. Ruszyłam, idąc powoli. Nagle poczułam się jakby zabrakło mi powietrza..
( Kolejny miesiąc później )
* German *
Położyłem już chyba 20 różę na grobie mojej ukochanej Angeles. Umarła, umarła na raka płuc. To było takie niespodziewane. Poszła aby usiąść ale.. Nie mogę. Pamiętam jej słowa. '' to chcę, mimo tego wszystkiego, aby na moim pogrzebie, pierścionek widniał na moim palcu ''. I tak było. Została pochowana w pierścionku. Nic już się dla mnie nie liczy. Postałem jeszcze chwilę na cmentarzu. Moje znicze nadal się paliły. Wszyscy tu przychodzili, ale ja byłem chyba najczęściej. Przeszedłem się ulicą. Minąłem ławkę. Tą ławkę.. Cóż, moje życie toczy się dalej, ale nigdy nie znajde już takiej miłości, jaką była Angie.
____________________________________________
Dziękuje, dziękuje. Męczyłam się z tym chyba 3 godziny. Cały czas coś zmieniałam, poprawiałam i chciałam, aby wyszło jak najlepiej. Śmierc Angie, cóż, to tylko jednorazówka. Sama nie umiałam jej uśmiercić. Włożyłam w to dużo pracy, dziękując wam za te 47 K. Na prawdę was kocham <3 Opis dodaję nieco dłuższy, gdyż opowiadanie również takie było :D Jeśli ktoś czytał Gwiazd Naszych Wina, to wie, że się tym zainspirowałam. Myślę, że wyszło dobre. Jak wam się podoba? Czekam na wiele opinii, a czy się doczekam ? xD Rozdział się pisze, ale na razie macie co czytać. Tytuł nawiązuje do pewnego cytatu który gdzieś widziałam '' Zwykłe Kocham Cie, to za mało aby określić jaka miłość nas łączy '' Wydaje mi się, że pasuje idealnie.
A więc do następnego c:
^^ Jeszcze raz dziękuje za 47 K <3
DarUa <3
Nie...
OdpowiedzUsuńDlaczego płaczę? To było bardzo smutne...
Świetny, ale Angie :cc <3
OdpowiedzUsuńNieee... ! Nieee... ! Nieee... ! A ja miałam nadzieje do końca na happy end!! >_< Boshhh... ! Teraz to mam jeszcze większego doła... :/ Juz pomijając fakt ze tracę nadzieje na Germangie w 3 sezonie... -.- Do tego jakas kurde Priscilla ( normalnie druga esmeralda... - oni chyba nie maja juz pomysłów na romanse Sieroty!) ma byc z tym niedorajda... No i jak tu liczyć na happy end?! Załamka jak nigdy... o.O Jak nie dadzą nam Germangie - czeka ich miliardowy spam od fanów z całego świata ! XD Lepiej niech sie strzegą! XD No to juz chyba wszytsko... FANI GERMANGIE ŁĄCZMY SIĘ ! XD Do następnego! ;D
OdpowiedzUsuńKuźwa, poryczałam się jak nic >.<
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział? XD