niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział IX - Szczery uśmiech.

- Angeles -
Wieczorem, zmęczona i obolała położyłam się do łóżka. Nie zabrakło wizyty Violetty. Nie mogłam jej powiedzieć, że będzie miała '' rodzeństwo ''. To nie był odpowiedni moment. Wszystko na szybko? To zdecydowanie za bardzo pochopne wnioski. Przez połowę dnia, siedziałam w moim pokoju czytając książki kryminalne, bo te najbardziej lubię. Zajmowałam się też takimi rzeczami jak papiery wstępne do studia, bo moim zadaniem jest wypełnić je jeszcze raz. Zamierzam wrócić. Na razie to raczej niemożliwe. Może rok, i dojdę do siebie, a bardziej, urodzę dziecko. Myślałam nad tym szczerze, i uświadomiłam sobie, jak bardzo musze o siebie dbać, jak potrzebne mi będzie wsparcie Germana, i jak cudownie będzie trzymać w ręku swoje własne dziecko. Bałam się, cieszyłam, niepokoiłam, huśtawka emocji. Gdy zasypiałam, na rogu łóżka ktoś usiadł, a potem położył dłoń na moim udzie.
- Do późna pracowałem.
- Wiem, nie mam ci nic za złe.
- Co z nami?
- Dobre pytanie, spróbuj sobie na nie odpowiedzieć.
- Będziemy rodziną.
Usmiechnął się tak szczerze. Przełożył swoją dłoń na mój brzuch. Nie było właściwie nic widać. Może robiłam się trochę okrąglejsza.
- Ciekawe w kogo pójdzie. - Stwierdziłam.
- Inteligencją i urokiem osobistym w tatę, a urodą w mamę.
- Ej, trzymaj poziom. - Zaśmiałam się.
Energicznie złapałam Germana za koszulę, i pocięgnęłam ku sobie. Pocałowałam go, i puściłam. Spojrzał na mnie swoim uwodzącym wzrokiem, po czym odwrócił się, rzucając jeszcze jedno mrugnięcie, i wyszedł. Mimo skurczów, zasnęłam dość spokojnie.
- German - ( Odmiana na samca, wowowowo )
Od razu po przebudzeniu wybrałem się do Angie. Zapytałem jak się czuje, podałem kawę i trochę z nią pogadałem. Byłem głową w chmurach. Myślałem o naszej rodzinie, o dziecku, czy jest szansa abyśmy zostali małżeństwem. Planuję coś, ale w szczegóły się nie zagłębiam, z racji iż na razie jedynym zadaniem dla mnie jest opieka nad Angeles i zapewnienie jej odpowiedniej troski. Zabrakło mi czasu na własną córkę, z czego wcale nie byłem zadowolony.
- Tato, mogę iść czy nie ? - Dopytywała mnie już od wczoraj Viola.
- Gdzie, z kim, o której ?
- Na karaokeDance, z przyjaciółkami, wieczorem. Wystarczy, panie władzo ?
- Możesz iść, nie mam nic przeciwko.
Przytuliła mnie po czym cała w skowronkach opuściła kuchnię.
Zeszła Angie. Złapałem ją w talii i przytuliłem. Uśmiechnęła się, i mruknęła coś pod nosem.
- Wiesz, że Cię kocham ? - Powiedziałem.
- Jestem pewna - Odparła. Pocałowała mnie, i wyrwała się z moich objęć.
_______________________________
weeee are the champiooons my frieeeends.
Germangie Forever ( taniec zwycięstwa, i te charakterystyczne UUU UUU UUU )
Cieszmy sie i radujmy, opowiadanie komentujmy ! ;_: :( C:
Krótki, ale zaraz mi neta zetnie i będzie klapa :c
To do następnego.
DarIa ♥

2 komentarze:

  1. Odjazdowe ! xd
    Ha! Ha! Też mi ostatnio net szwankuje. :D
    Germangie Forever. Uuuu Uuuu ! Czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję , że ten post ci się spodobał. Wyraź swoją opinie w komentarzu.