środa, 9 października 2013

O Germangie rozdział 33 ^.^

* Angie *
Dojechaliśmy do domu.
- Chodź pomogę ci ..
- Poradzę sobie ał... - Skurcze to normalna rzecz w ciąży. Poszłam do domu i rzuciłam się na kanapę. Za chwilę jednak wstałam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam patelnię i inne potrzebne składniki na naleśniki. A co mi tam. Po kilku minutach na talerzu leżało około .. 11 naleśników ? Może mniej. Z powodu powiększonego apetytu w chwilę zjadłam 3. Skurcz już minął a w domu mi się nudziło Tęskno mi za uczniami za studiem .. i za Pablem. Zjadłam kolejne 3 naleśniki i wzięłam kurtke. Jem 2 razy tyle niż normalnie. Spacerując oddychałam świeżym powietrzem. Bolą mnie plecy no ale .. mam duży ale nie największy brzuch. Stanęłam na środku chodnika. W którą stronę studio.. a no tak. Takich rzeczy nie mogę zapomnieć. Bynajmniej tak mi się wydaję.
- Angie ? - Rozejrzałam się za Violą. Wiedziałam że to Viola bo przecież poznałam po głosie. - Za tobą!
- Przepraszam , jestem jakaś nie ogarnięta.
- Nic się nie stało. Gdzie ty idziesz? Nie powinnaś odpoczywać w domu ?
- Nie mam co robić a siedzenie i patrzenie w sufit raczej .. nie jest ciekawym zajęciem. Po za tym wyszłam się przewietrzyć.
- Opiekuję się Marią.
- M ari..
- Tak , twoim koniem. Robi się zimniej i Maria będzie musiała wrócić do swojej miejscowości.
- Gdzie? Przecież .. przecież my możemy ją zatrzymać!
- Wróci .. za rok .. może mniej. - Przysiadłam na ławce i wzięłam głęboki wdech. Otarłam łze i szłam dalej.
- Na pewno nie jesteś smutna?
- Nie nie skąd. - Musiałam udawać bo nie jestem pewna czy Violetta wie .. czyj to koń. W końcu otworzyłam szerokie drzwi studia i znów poczułam te energrtyzujące powietrze tej szkoły. Skierowałam się do gabinetu dyrektora ale ku mojemu zdziwieniu spotkałam tam .. Gregoria !
- Dzieńdobry - Wybełkotałam.
- Pani Angeles! Jak świetnie! Pewnie szukasz Pablita .. ma urlop chorobowy . - Pablo przepchnął mnie na bok i wyszedł z gabinetu. Nie będę tracić czasu ale chwila. Czemu on siedział na stanowisku dyrektora? Postanowiłam zajrzeć jeszcze do uczniów. Przywitali mnie promiennymi uśmiechami.
- Angie! Jak się trzymasz - Francesca zawsze była miła i chciała każdego przyprawić o szeroki uśmiech.
- A dobrze.
- A jak twoje małe stworzonko? Który miesiąc ?
- Jakoś się trzyma i 3.. - Francesca rzuciła jeszcze jeden uśmiech i pobiegła na wezwanie Camili. Nawet Ludmila dziś nie przyprawiła mnie o złość. Jestem nauczycielką i każdego ucznia muszę traktować tak samo. Nawet moją siostrzenicę .. * Pasierbicę  nigdy nie mogę zapamiętać. Wychodząc obejrzałam się za siebie i pożegnałam studio uśmiechem. No nic muszę wybrać się do domu Pabla. Wędrując ulicami Buenos Aires zaszłam do sklepu spożywczego i kupiłam nowy zeszyt do nut kompletnie zapominając o tym że muszę iść do Pabla. Zadzwoniłam do drzwi jego domu. Mieszkał w piętrowym ładnym domu. Zawsze podobał mi się jego wystrój. Z zewnątrz jak i w wewnątrz. Poczekałam chwilę bo znając Pabla wlecze się z góry. W końcu otworzył drzwi..
- Cze cze cześć! - No i w końcu kichnął. Weszłam do jego domu i rozejrzałam się do okoła. Nic się w sumie nie zmieniło dawno tu nie byłam.
- Jak się czujesz?
- Jakoś się trzymam. Chcesz kawę ?
- Nie dzięki. - Pablo słysząc te słowa wskazał wzrokiem na mój brzuch. - Nie po prostu nie mam ochoty. Byłam w studiu ..
- Pewnie spotkałaś Gregoria. Zastępuje mnie.
- Już się martwiłam że zajął posadę dyrektora.
- To chyba gorsze od mojej choroby. Czemu jesteś smutna?
- Nie jestem smutna. - Pablo doskonale mnie znał i wiedział że o coś chodzi. - Maria musi niedługo wyjechać. - Pablo nie zrozumiał bo nie pamętał Marji. - Koń.. mój koń.
Oparłam głowę na ramienu Pabla. Dobrze że mam do kogo przyjść.
- Pokłóciłaś się z Germanem ?
- Tak , skąd wiesz?
- Widze to po tobie. Znam cie. O co poszło .. chcesz o tym gadać?
- Głupoty .. co tak śmierdz..- Pablo wstał i szybko pobiegł do kuchni.
- PróboWałem upiec ciasto! - Krzyknął z kuchni. Postanowiłam więc mu pomóc. W kuchni śmierdziało spalenizną a ciasto i tak było w piekarniku.
- Podpiekło się.
- To nie tak się robi. Musisz wyjąć tą poprzedną blachę bo ci się spali.
- Dobrze gosposiu więc ty to zrób.  - Wyjęłam '' sernik '' o ile był zrobiony z sera. No nic .. za chwilę Pablo ukroił mi kawałek. Z moim apetytem nie było problemu. Słyszałam jakieś stukanie . Pablo widocznie też bo od razu zareagował i poszedł na górę.
- Malf . Strasznie szczeka.  - Malf to jego pies. Jest już stary ale nadal się trzyma. Źle się poczułam. Wstałam i potrąciłam szklankę jednak nie zwracając na to uwagi pobiegłam do łazienki.
......
- Już ? - Zamknęłam drzwi i potwierdziłam gestem.
- Wszystko lśniące i pachnące ani śladu po mnie. - Odparłam. Wstałam z zamiarem wyjścia od Pabla ale poślizgnęłam się na mokrej podłodze. Pablo mnie złapał i nagle się zetknęliśmy twarzą w twarz ..
_____________________________________-
Sory za błędy ale nie miałam weny ;D Z góry dziękuje za przeczytanie i opiniee ;33

2 komentarze:

  1. Nawet nie waż mi się połączyć Palba z Angie bo to się źle skończy >.< A rozdział Genialny ; D Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  2. Komisarz Blogerski26 sierpnia 2014 00:46

    Źle odmieniasz imiona,a właściwie jedno imię....
    Maria.
    Powinnaś odmieniać je Marii.
    Dajmy przykładowe zdanie : German to mąż Marii.
    W tym (i każdym) przypadku literkę "a" zamieniamy na "i".
    Nigdy nie dodajemy "j" , ponieważ wychodzi zdanie nie poprawne.
    Mam nadzieję że to przeczytasz i docenisz opinię.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję , że ten post ci się spodobał. Wyraź swoją opinie w komentarzu.