Mam prawie 16 lat i tatę , którego uwielbiam.
Mam kasztanowe włosy i brązowe oczy.
W głowie dużo pytań i mało odpowiedzi.
Urodziłam się w Buenos Aires,
ale potem mieszkałam tu i tam.
Chcę poznać świat i zebrać moje marzenia
i sekrety w pamiętniku
Mam na imię
VIOLETTA
To właśnie ja.
* Rozdział 1. *
To znowu ja. Znów jestem w podróży. Tata jest inżynierem ochorny środowiska i dużo podrużuje służbowo. A ja jeżdże z nim. W tej chwili jesteśmy na lotnisku, po raz enty się przeprowadzamy. Zdecydował sięwrócić do Buenos Aires dlatego wyjeżdżamy z Madrytu, w którym mieszkaliśmy przez ostatnich kilka lat. Trochę mi smutno , ale też jestem ogromnie ciekawa Argentyny. Tym razem bardzi chcę już być na miejscu , ponieważ wracam do miasta , w którym się urodziłam. Do miasta mojej mamy , która odeszła , kiedy miałam pięć lat. Nie wiele mam wspomnień z nią związanych , ale wracam do nich myślą kiedy czuję się zagubiona... tak jak dzisiaj. No właśnie mama! Ten jej ciepły, promienny uśmiech , którym witała mnie, kiedy wracała do domu po swoich tournée. Jej całusy na dobranoc, głaskanie po włosach i żartobliwe szczypanie w policzek. Ton jej głosu, miękki i łagodny, wyćwiczony przez lata śpiewania. Pamiętam jak powtarzała ,, Violu umyłaś zęby ??? ''. ( Gdy się nad tym zastanowić, to ten głos nie zawsze był miękki i łagodny.. ). Oj, hałas silników sprowadza mnie na ziemię, Dopiero co weszliśmy na pokład a ja już piszę , żeby nie myśleś , że jesteśmy tysiące metrów nad ziemią. Piszę, piszę , piszę a teraz przestaje bo .. BOJĘ SIĘ LATAĆ I TE TURBULENCJE WCALE MNIE NIE UDPOKAJAJĄ!
♥♥♥
Kochany pamiętniku, niedawno rozmawiałam z pewnym chłopakiem. Powiedzmy , że rozmawiałąm.. bełkotałam , bo nie wiedziałam , co powiedzieć. Robił wrażenie sympatycznego. Wydawało mi się, że chce się zaprzyjaźnić. Po chwili jednak uciekł i wyglądało to tak , jakby się przestraszył.
Ale czego ??? Popełniłam jakąś gafę ? nie zdając sobie z tego sprawy ?
Dziś nie uda mi się pewnie rozwikłać , o co mogło chodzić. W każdym razie wiem jedno : Chłopaków trudno zrozumieć. Zastanawiam się , czy kiedykolwiek się tego nauczę.. i czy kiedykolwiek będę miała chłopaka. Ratun... co to za dźwięk.
RATUNKUU !
Mimo mojego fatalnego samopoczucia jakoś się nam udało , wylądowaliśmy w Buenos Aires , najpiękniejszym mieście na świecie. Gdyby tata chociaż raz zdecydował sięzostać w jednym miejscu trochę dłużej .. poczułabym się naprawdę jak w domu. Dlaczego nie móże zrozumież , że dla mnie te ciągłe przeprowadzki są bardzo trudne ? W ostatnich latach poznałam bardzo wiele osób. Nawet miłych. Szkoda tylko, że to byli sami dorośli, koledzy taty , nawet nie zdążyłam się nauczyć ich imion. Ile to razy Giulia nazwałam Alessiem , Alessia - Giovannim, Giovanniego - Lucą. Ile gaf. Jednak nikt z nich nie zagościł na dłużej w moim życiu. I przez to wszystko ile właściwie mam przyjaciół ? Niewielu , może ani jednego. Kiedy zmienia się miasta częściej niż ubrania , związki nie trwają zbyt długo. Gdy miałam osiem lat , odwiedzałam przez jakiś czas dziewczynkę w moim wieku. Była córką kolegi taty i w długie jesienne popołudnia , kiedy dorośli rozmawiali o budżecie,projektach i terminach, my wyciągałyśmy lalki i zmuszałyśmy je , by piły razem herbatę. We czwórkę przy stoliku w moim pokoju; ja , Ines ( Moja przyjaciółka ) , Bussi ( moja lalka ) i Bea ( przyjaciółka mojej lalki ) udawałyśmy że jesteśmy w kawiarni. Potem Ines sięprzeniosła i zostało mi tylko kilka zdjęć , na których wyglądam okropnie i nie podobam się sobie , więc nigdy ich nie oglądam :(
♥♥♥
Dziś wreszcie jestem w domu , w moim starym domu. Choć tyle lat mieszkałam za granicą, to mam wrażenie , że nigdy stąd nie wyjeżdżałam. Salon z białymi kanapami , do którego wchodzi sięprzez patio, prostokątny stół , na którym układałam pierwsze puzzle... pamiętam wszystko jakby to było wczoraj.
No i jest Olga , moja Olga! Kiedy ją zobaczyłam , aż mi serce podskoczyło! Dom był pełen zapachów z jej kuchni. Olga , Olga , Olga : ależ za tobą tęskniłam przez te wszystkie lara ( ależ tęskniłam za twoim tortem czekoladowym!!! ) Jesteś najlepszą gosposią na świecie.
Tata mnie nie słycha. Wiem , wiem że nie robi tego specjalnie. Ale to niczego nie zmienia. Nie słucha też tego , co mówię na temat moich urodzin. Mam tylko nadzieję, że z Jade , sowją nową narzeczoną, nie zorganizują mi moich 16 urodzin. Mam nadzieję , że źle zrozumiałam, ale może wcale nie. Jade powtarza mi ciągle , że ona robi to sdla mnie.
Dla mnie ??? Ale ja nie chcę żadnego przyjęcia tu w Buenos Aires nie znam nikogo!
A przedewszystkim Jade nie zna mnie. Gdyby mnie znała, zauważyłaby , że nie lubię , kiedy mnie oebjmuje. Że nie znoszę , gdy za dużo i za szybko mówi. Że od jej gestykulacji zaczyna mnie boleć głowa, że jej perfumy są za mocne.
I ŻE NIE CHCE PRZYJĘCIA !
Po za tym nie wiedziałąbym , co na siebie włożyć. Mam w szafie dużo ubrań , ale nie sądzę , żeby były odpowiednie. Jeśli przyjęcie zorganizuje Jade , nawet gdyby odbywało się w naszym domu , w naszym wielkim salonie , będę musiała włożyć wieczorowąsuknie. Ja w eleganckim ubraniu? Cały czas stoi mi przed oczami taki obraz. Violetta w stroju wieczorowym - Violetta w torcie bezowym. Albo , jeszcze gorzej , Violetta - Jade. O kurcze Jade.. mam nadzieję że kiedy skończę 30 lat nie będę taka jak ona. Ma największe oczy i usta ,jakie kiedykolwiek widziałam , i bez przerwy mówi o niczym. Chyba jeszcze tego nie napisałam, ale ona już mieszk tu z nami , ma nawet swój pokój. Jak tata móże być z kimś takim ?
♥♥♥
DZIŚ MOJA GUWERNANTKA ODESZŁA !
całe szczęście bo była okropna !
Violetto , nie jedz tak szybko , nie leż rano tak długo w łóżku , nie oglądaj telewizji , nie obgryzaj paznokci , nie zostawiaj butów pod kanapą , nie zostawiaj szklanek na podłodze , nie rozrzucaj książek po domu. Przestań śmiać się tak głośno , rzucać się tacie na szyję , gdy wraca z pracy , bazgrać. W zasadzie
VIOLETTO PRZESTAŃ ŻYĆ!
Teraz tata chce szybko znaleźć następną. Mam nadzieję , że tym razem będzie to milsza osoba , nie robię sobie jednak większych nadziei , pamiętając te panie , które zatrudniał przez ostanie lata.
Bądźmy jednak dobrej myśli , może w tym sympatycznym mieście mieszkają sympatyczni ludzie. Ci, których spotkałam dotychczas wyglądali OK. Obsługa na lotnisk przywitała nas takimi uśmiechami że aż mi się lżej zrobiło na sercu. Kelner był wesoły i serdeczny , taksówkarz uprzejmy i szarmancki. Jak na początek , całkiem nieźle. Od dziecka uczę się w domu z własną guwernantką. Żeby było jadne pod pewnymi względami nie jest to złe. Mam więcej swobody , jeśli chodzi o plan , i w niektóre dni uczę się więcej jednego przedmiotu , w pozostałe innego. Jasne , zawsze mniej więcej tego , co jest przewidziane w programie danej klasy , bo nauczycielki , które wybiera tata, zazwyczaj są dość surowe i nie dają się za bardzo zagadać (niestety ). Kiedyś jednak chciałabym pójść od szkoły , mieć kolegów , z którymi żartuje się na przerwie i do których siędzwoni, żeby zapytać co jest zadane. Bo to chyba robią dzieciaki w moim wieku. Zadają sobie też pytania , proste pytania. Udzielają rad. Dzielą się myślami.
- Cześć nie zaznaczyłam z której strony mamy zrobić zadania, możesz mi to podać ?
- Cześć jutro jest WF? Trzeba wziąć dres ?
- Cześć , zrobiłaś już tłumaczenie z Francuskiego? Nie rozumiem ostatniego zadania.
- Cześć , dasz odpisać zadanie ?
CZEŚĆ POUCZYMY SIĘ U MNIE W DOMU ?
Cudownie brzmi to pytanie, chciałabym kiedyś zadać je jakiejś przyjaciółce.
Nauka i zadania nie sprawiały mi nigdy większych trudności. Lubię się uczyć, lubie czytać, a zwłaszcza pisać. Mam zwyczaj bazgrać na wszystkim co wpadnie mi w ręce : opakowaniach po herbatnikach , papierowych serwtkach ( W dzieciństwie też na tych z tkaniny ) , okładkach książek , tablicy , na której Olga przypina kartki z listą zakuoów , w notesie taty i oczywiście , w pamiętniku. Lubię też pisać w szkolnych zeszytwacj. Nie ma znaczenia , że zamiast o swoich myślach piszę o geografii , historii czy literaturze: w ten sposób oswajam te przedmioty i zawsze jestem całkiem zadowolona z wyniku. Po za tym przyznaję się : Uwielbiam swoje pismo !.To efekt wielu lat ćwiczeń . Przez jakiś czas miałam guwernantkę , która miała kręćka na punkcie ładnego pisania. Rosa , bo tak miała na imię , zmuszała mnie do zapisywania całych stron AAAAA BBBBB , PPPPPP ,RRRRRR , SSSSSS. Jednym słowem całe strony śmiertelnej nudy. Rosa też była nudna.. Chociażnie najnudniejsza. Lubiłam jej zapach : Mówiła , że używa francuskiej wody toaletowej , której już nikt nie kupuje , ale podejrzewam że spała z pęczkami suszonej lawendy pod poduszką. A propos nauczycielek , jedna z nich uwielbiałam archew. Miała na imię Maria i była najbardziej niesympatyczna ze wszystkich. Gdyby to zależało od niej, dawałaby mi marchewkę , nawet na śniadanie. - Mają mnóstwo witamin , są zdrowe , a kiedy ciało jest zdrowe , mózg lepiej pracuje - mówiła zawsze. Możliwe. Mój jednak działa lepiej, kiedy na śniadanie jem herbatniki i pijęmleko . ________________________________________________________________________________ KONIEC PIERWSZEGO ROZDZIAŁU ! :) Napisałam się przez 2 dni ! PS: Na dole jest nowy rozdział o Germangie zapraszaaaaam ♥ // :** Nowy rozdział w listopadzie !
O kurcze a tu znowu się pozmieniało . ;/ . I już nawet inne rozdziały ale mam zaległości ale napewno jest mega
OdpowiedzUsuńA podoba ci się ten nowy wygląd czy sądzisz że za często zmieniam ? :3
UsuńEkstra, ale jakoś bardziej się zainteresowałam Germangie
OdpowiedzUsuńFajny ,ale.Germangi jest lepsze ;) :33
OdpowiedzUsuńWiem, wiem... Czytałam to :P
OdpowiedzUsuń