wtorek, 31 grudnia 2013

O Germangie rozdział 66 ^o^

* Angie *
Przez ostatni czas czyli 1 miesiąc, nie spuszczałam Luiz z oczu.. Nie wiem co mnie wcześniej złapało, że nie chciałam patrzeć na swój brzuch. Przecież to moje drugie dziecko. Zawsze, gdy o tym myślałam, zbierały mi się do oczu łzy.
- German pomożesz mi ?- Zapytałam pretensjonalnie. German przejął ode mnie torbę z zakupami i zaprowadził Belle do pokoju. Tak samo pokochałam Bellę. Czułam, że chciałaby, a bynajmniej mogłaby powiedzieć już do mnie '' mamo ''. Lecz gdyby Pablo to usłyszał, zabrał by Bellę i nie mogłabym mieć z nią kontaktu. Pewnego pięknego dnia jednak przez te 2 miesiące się to wydarzyło.. Bella powiedziała do mnie mamo. Po tym zaprowadziłam ją do swojego pokoju i szeroko się uśmiechając zaczęłam się z nią bawić. A jednak to 2 miesiące nie miesiąc!  Spacerowałam z wózkiem i przechadzałam się ulicami Buenos Aires spoglądając to na stoisko z gadżetami, to na sklepy z ubraniami. Myślałam o Luiz, Belli i moim nienarodzonym dziecku. Co jeśli sen z poronieniem się spełni? Co jeśli poronię? Nawet nie mogę tak myśleć. Patrzyłam na wielkie reklamy, reklamujące przeceny i inne pierdoły. Usłyszałam krzyk. Ruszyłam szybkim krokiem ale o dziwo, nikogo nie spotkałam. Przeszedł mnie lekki dreszczyk ale ruszyłam w dalszą drogę. Przysiadłam przy najbliższej knajpce i zamówiłam hamburgera. Nie zdrowy ale mi się należy. Uśmiechnęłam się skromnie do siebie. Spojrzałam na siebie w przenośnym lusterku. Kompletnie zniszczyła mi się fryzura. Wróciłam więc do domu. To, co zastałam było dla mnie.. dziwne? Zobaczyłam porozrzucane damskie ubrania, nie moje.. Dziwne odgłosy.. poszłam na górę i zaczęły oblatywać mnie czarne scenariusze. Weszłam do gościnnego.. zastałam tam Pabla i kobietę w czarnych lokach, nie spodziewałam się, że będzie to Esmeralda! Tak, zastałam ich w dość dziwnej sytuacji. Udostępniłam Pablowi pokój gościnny ale może.. nie aż tak! Wyszłam jednak z pokoju próbując zapomnieć o tej sytuacji jednak nie mogłam.
- German! - Przywitałam niechętnie męża, nie chciałam, żeby wchodził do domu. Stanęłam w drzwiach i próbowałam go zagadać.
- Mogę wejść ? - Zaśmiał się i przepchnął moje ramię.
- A bo wiesz. Chciałam, żebyś pojechał po pieluchy dla Luiz, mógłbyś ?
- Mamy pieluchy, tam stoją 2 paczki o cholera, zapomniałem o ważnej sprawie, zaraz wracam.
Pobiegłam na górę i powiadomiłam Pabla, żeby szybko się zbierał. Oczywiście stukając w drzwi. Nie miałam najmniejszej ochoty patrzeć na tą przebiegłą, wyrywającą facetów żmiję więc opuściłam korytarz i poczekałam, aż wyszli.. Pokój był w miarę ogarnięty. Ale no kurcze, Pablo nie mógł zrobić tego u siebie ? Byłam na niego zła! Tak normalnie zła! Źle się poczułam wchodząc tam, ale i widząc ich razem.. Pablo to mój przyjaciel i nie chce żeby cierpiał. W momencie wyjścia Pabla przyjechał German. Minęli się ale Esmeralda wyszła tyłem.
- No to jak minął ci dzień ? - Zapytałam.
- Fatalnie.. - odburknął.
- Dlaczego?
- Same problemy.
- Mogę ci je osłodzić?- Pocałowałam czule mojego męża. Ściągnęłam z niego marynarkę, pozostawiając w odpiętej koszuli. Wymieniliśmy się kilkoma pocałunkami. Wstałam z kanapy. Miałam zamiar wracać do studia a tu co? Taka niespodzianka? Sama sobie ją załatwiłam ale no cóż.. popatrzyłam na mój brzuch. Związałam włosy w koka i ubrałam się w czarne leginsy i zwykłą bluzkę. Zarzuciłam bluzę i wyszłam z domu, zostawiając Luiz i Belle pod opieką Germana. Dotarłam do budynku. Spojrzałam a dwa wielkie słupy i uczniów, korzystających z pogody. Tańczyli i śpiewali po prostu, robili to co kochali! Od razu dało poczuć się tą miłą atmosferę studia, promienne uśmiechy uczniów a także nauczycieli. Każdy serdecznie mnie przywitał. Poprosiłam Pabla, aby ogłosił spotkanie w sali muzycznej. Chciałam przekazać uczniom wiadomość.
- Jak wiecie miałam wracać bo moja córka ukończyła 8 miesięcy. Jednak pojawiła się kolejna niespodzianka.. I znowu jestem w ciąży.
Miny uczniów były mieszane. Gratulowali mi, że będę miała dziecko ale byli smutni z powodu tego, że nie wracam. Kolejny '' rok '' bez studia będzie udręką.
- Mam dla was jeszcze inną wiadomość.
- Słuchamy. -Powiedzieli chórem.
- Będę was uczyć przez te 4 miesiące póki nie będę w zaawansowanej ciąży.
Nagle wszyscy zaczeli mnie przytulać. Nauczycieli brak, a mój powrót to widocznie dla nich super wiadomość.
Musiałam opuścić salę z powodu telefonu.
- Słucham German ?
- Bo wiesz Angie.. gdzie są te pieluchy ? - W środku się gotowałam, że nie chciał po nie jechać ale też się śmiałam..
- Hm, może w sklepie? Już wracam, zaraz możesz jechać. - Rozłączyłam się i rzuciłam ostatnie słowa uczniom. Nie wiem od kiedy zaczne ale ta przerwa była dla mnie zdecydowanie za długa. Chce dalej uczyć, bo to jedna z rzeczy, które kocham. Gdy wróciłam do domu German był już gotowy do wyjścia, zajęłam się Luiz. Prosiłam go, żeby ją nakarmił.. wzięłam pustą butelkę i trzymając Luiz na rękach podgrzałam mleko. Po chwili, nakarmiłam ją i położyłam na dywanie z pudełkiem zabawek. Bella grzecznie bawiła się lalkami jednak ostatnio jej zachowanie mnie niepokoiło. Rysowała dziwne obrazki, związane ze śmiercią jej mamy, bawiła się lalkami a jedna z nich zawsze ginęła.. Nie wiem co się z nią dzieje.. zaniepokojona zadzwoniłam do Pabla, który poradził mi, żebym dużo  rozmawiała z Bellą i przyzwyczajała ją do siebie. Weszłam do jej pokoju i wzięłam kredki. Narysowałam jej obrazek i poprosiłam, żeby powtórzyła. Ona jednk narysowała coś innego.. kompletnie innego.
____________________________
Rozdział pisany o 5 rano po sylwku :D Nie ma ładu i składu ale jest rozdział XD
Minimum 5 opinii - Zaczynam pisać nowy rozdział !
Dziekuje za przeczytanie ! :)

poniedziałek, 30 grudnia 2013

O Germangie rozdział 65 + Setny post na blogu !

* German *
Musiałem jechać do szpitala ale akurat w tej chwili zadzwonił porywacz.. Nie wiedziałem co zrobić, biec do żony czy ratować dziecko! Wiedziałem, że Angie jest we właściwych rękach i nie musze na razie tam być więc podbiegłem i odebrałem telefon.
- Halo German? Chciałam zapytać tylko czy wszystko u was w porządku ?- Dzwoniła matka Angie. Nie jade do żony bo odbieram telefony!? Rozłączyłem się i pojechałem do Angie. Leżała właśnie na łóżku i przewożono ją na blok operacyjny.
- Operacja? - Zapytałem przerażony.
- Musimy ją zoperować jeśli nie, nie wiemy czy dziecko przeżyje!
Nie zdążyłem nic powiedzieć. Angie została wprowadzona na blok. Usiadłem i zmartwiony myślałem.. Tu porwane dziecko, ciąża Angie i jeszcze operacja. Nie, to nie może być prawda.. Jak dziecko szczypałem się w ramię, żeby się obudzić. Tak, to nic nie pomogło. Jednakże martwiłem się o wszystko ale nie wszystko dało się ogarnąć.
- Tato.. - Poczułem dłoń Violetty na moim ramieniu.
- Angie pojechała na operację..
- Na operację ?! - Usiadła obok mnie, potrzebuje jej wsparcia..- Zostałam ciocią.. i wiem już co znaczy zaginiona siostrzenica. Jaki ból sprawia to, że nie mogę jej teraz zobaczyć! Wyobraź sobie, co kiedyś czuła Angie..
- Byłem cholernym dupkiem, że jej nie wybaczałem, i że nie zostaliśmy wtedy parą.
- Choć uświadamiałam cię, że się kochacie.
- Przepraszam..- Obróciłem się i spojrzałem mojej córce w oczy. - Przepraszam, że stchórzyłem..
Przytuliła mnie i pojechała do domu. Musi pilnować całej sytuacji.
* 2 godziny później *
Lekarz wyszedł z sali operacyjnej..
- Wszystko dobrze?
- Wystąpiły komplikacje ale udało nam się opanować jej ciśnienie.. Wybudzi się za godzine, może dwie.
Odetchnąłem z ulgą i wróciłem do domu, na pewno do niej przyjadę. Sprawdziłem czy pieniądze dla porywacza leżą w tym samym miejscu. Spokojnie schowane w szafce. Skierowałem się ku łazienki. Czuć było zapach dziecięcego płynu.. od razu przypomniałem sobie o Luiz. Ubrałem się w coś świeżego i zszedłem na dół. Policjanci chyba pojechali. Nagle ktoś walnął w drzwi. Zobaczyłem Jacoba. Tym razem był groźny, trzymał w ręku pistolet.
- Gdzie jest Angie.
- Nie ma jej - Krzyknąłem i wypchnąłem go z domu. Przyłożył mi pistolet do głowy..
- Pytam się, gdzie ona jest?
- Ja ci grzecznie odpowiem, a ty grzecznie odejdziesz? - Zapytałem, jednak mój plan był inny.
- No to proszę, zacznij! - Odczekałem chwilę po czym wyrwałem pistolet z rąk Jacoba i skierowałam ku niemu. Dopchnąłem go do drzwi, w których stanął policjant i momentalnie założył Jacobowi Kajdanki. Nie podejrzewali mnie, bo znali Jacoba. Dopiero wyszedł z więzienia.. Gdy policjant go wyprowadził pomyślałem, że to on musiał chować gdzieś Luiz. Zresztą po godzinie przesłuchania, sam się do tego przyznał. Nie mogłem jechać do Angie, musiałem szukać Luiz. Wsiadłem w mój samochód i pojechałem za grupką policjantów. Podejrzewali stary gmach w lesie, jednak jej tam nie było. W środku lasu zauważyłem garaż. Podjechałem tam.. w środku było bardzo brudno. Na podłodze walały się dziecięce zabawki i pieluchy. Z zamkniętego pomieszczenia usłyszałem płacz dziecka i byłem pewny, że to Luiz. Próbowałem otworzyć. Niestety drzwi były za mocno zamknięte. Szarpnąłem klamką i dosłownie '' wyrwałem '' drzwi. To co zobaczyłem przeszło moje myśli..
* Angie *
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali. Co znów mi się stało? Pamiętałam tylko, że porwano moją córkę a ja przed straceniem przytomności rozmawiałam z Pablo.. Pamiętałam też o dziecku, ale nie chciałam sobie na razie o tym przypominać.. Nie było przy mnie nikogo. Ani German, ani Violetta nie pofatygowali się przyjść. Usłyszeć można było tylko ciche krople, przepływające w mojej kroplówce. Poprosiłam pielęgniarkę, żeby podała mi mój telefon. Nie był on potrzebny bo do sali właśnie wszedł German. Na rękach trzymał.. moją córkę Luiz! Przez chwilę nie mogłam uwierzyć. Natomiast później, odpięłam z siebie wszystkie sprzęty choć nie wiedziałam czy było mi wolno, i podbiegłam do mojej córki. Otuliłam ją ciepłym uściskiem i uroniłam łze szczęścia.
- Zamknęli go ?
- Szukał ciebie..
- Mnie ?
- Z pistoletem. - Moje serce zaczęło bić szybciej, przestraszyłam się.  - Chciał zabić mnie..  Zdążyłem.
Pocałowałam dumnego Germana. Od razu do szpitala zaczęły zjeżdżać się media i prosić o fakty, ja jednak pozostawałam w ciszy i cieszyłam się spowrotem moją córką. Była czysta i nakarmiona. Dobrze, że chociaż nie żyła w brudzie. Oddałam ją Germanowi i odwróciłam się na bok.. wyglądało, jakbym się obraziła.
- Angie co się dzieje? - Usiadł przy mnie German.
- Nie zasługuję na miano matki..
- Nie masz prawa tak mówić. Jesteś najwspanialszą matką jak i żoną. Trzymaj, bo chce do mamy. - German dał mi do rąk Luiz. Zasnęła.. Lekarka chciała zrobić mi USG a German korzystając z okazji, chciał zobaczyć. Przewieziono mnie do gabinetu ginekologicznego gdzie wsmarowano mi żel. Lekarka jeździła po moim brzuchu sprzętem. Zobaczyłam go/ją. German się uśmiechnął i pokazał małej Luiz monitor. Nie rozumiała nic, ale buzia i tak jej się śmiała.
- Jutro może pani już wyjść.
- Tak szybko po operacji ?
- To był bardziej zabieg, a nic pani nie grozi. - Uśmiechnęła się promiennie i wróciłam spowrotem do swojej sali.. Violetta, gdy tylko zobaczyła Luiz od razu się uśmiechnęła. Przytulała ją i nie chciała puścić. Miło było patrzeć, gdy moja.. moja pasierbica przytula swoją siostrzenicę.
_____________________________________________________--
Na 100 post zrobiłam zmiany na blogu i wprowadziłam akcje + Happy End. Oczywiście to nie end opowiadań, żeby nie było. Co do Olgi z Patelnią to zamierzam wprowadzić ją w następnym rozdziale xD Jak wam się podoba mój nowy wygląd blooga? :)
Minimum 6 OPINI - Nowy rozdzialik ♥
Jest długi, więc należy mi się :c XD
Dziękuje za uwagę!

piątek, 27 grudnia 2013

* O Germagie rozdział 64 : 33 *

* Angie *
Byłam tak zdenerwowana i osłabiona, że ledwo oddychałam. Poczułam leciutki ból w podbrzuszu pomyślałam, że to z nerwów. Przyszedł German, przytulił mnie i siedział przy mnie. Łzy lały mi się po policzkach. Jak mogłam niedopilnować dziecka? No tak, muszę powiadomić policję o telefonie od porywacza. Szybko pobiegłam do jednego z policjantów.
- Dzwonił..
- Kto dzwonił - Zapytał znajomy policjant. Jesteśmy sobie na ''ty''
Opowiedziałam mu szczegółowo. Uznali, że potrzebny jest podsłuch, skoro porywacz dzwonił. Po 2 godzinach wszystko było zamontowane. Dopiero teraz wróciła Olga, rozśpiewana, nie zdawała sobie powagi sytuacji bo nawet nie wiedziała o co chodzi. Zaczęła się dopytywać ale ja nie byłam w stanie nic mówić. German powiedział jej wszystko. Pobiegłam na górę i w płaczu usiadłam na łóżku. Usłyszałam jakieś krzyki z dołu, wołali mnie. Dlaczego ? Dlatego otóż, dzwonił porywacz i to ja musiałam odebrać. Odebrałam.. usłyszałam ciszę.. więc w sumie nic nie usłyszałam. Po chwili szybki płacz dziecka i urwanie połączenia. Drżałam, myślałam, że spotka mnie coś gorszego.. to był płacz Luiz! Najważniejsze, że żyje. Ciekawe w jakich warunkach. Musiałam działać, zbierać pieniądze, jakieś akcje, cokolwiek! Spojrzałam przez okno, media! No jeszcze czego! Podeszłam i powiedziałam tylko, że moja córka została porwana po czym wróciłam do domu. Za chwilę w telewizji były wiadomości i nie sądziłam, że tak szybko pojawi się artykuł o Luiz.
'' Kilku miesięczna dziewczynka, córka Germana i Angeles Castillo została porwana '' Wyłączyłam telewizor i rzuciłam pilotem o ziemię. Ten huk usłyszał Pablo, który przyszedł do domu. Zostawił gdzieś Bellę, ponieważ nie przyjechał z nią.
- Angie..
- Wiem Pablo, wiem. Powinnam się ogarnąć.
- Nie Angie! Słuchaj mnie jasne ?
- Słucham- Powiedziałam drżącym głosem z rozmazanym makijażem.
- Musisz się otrząsnąć. Luiz na pewno wróci! Pamiętaj ! Mogę ci pożyczyć 50 tysięcy złoty, dobrze?
- Nie Pablo nie musisz mi nic pożyczać. Mamy te pieniądze tylko że.. boje się o nią! Strasznie się o nią boje!
- Ile to ma być ?
- 234 Tys.. Ał! - Upadłam na podłogę..
- Angie ! Angie co ci jest !
* German *
Przybiegłem na górę zobaczyć jak sytuacja. Przy uchylonych drzwiach zobaczyłem Pabla stojącego nad Angie.. Wbiegłem do pokoju i uklęknąłem nad Angie. Zadzwoniłem na karetkę, która za 5 minut przyjechała. Zabrali Angie, znowu. Pojechałem za nimi. Co jej się dzieje? To już kilkakrotnie się powtarza. Martwię się o nią. Wypytywałem o stan zdrowia Angie ale nikt się nie interesował moimi pytaniami. Musiałem jechać, co by było, gdyby dzwonili porywacze? Za jakieś 30 minut otrzymałem telefon, Angie się wybudziła. Pojechałem do niej spowrotem. Wszystkim zajęła się Olga. Leżała na łóżku szpitalnym. Patrzyła się w sufit, lecz spuściła na mnie wzrok gdy podszedłem.
- Jak się czujesz- Odgarnąłem jej włosy z policzków i gładziłem jej twarz.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć..
- Coś nie tak ?
- German bo.. bo ty..
- Spokojnie, nie denerwuj się. Przynieść ci jakieś rzeczy? Musisz zostać?
- Zostaniesz tatą po raz 2 !
Chwile postałem, żeby informacja do mnie dotarła.. Normalnie to się cieszę, ale teraz? Gdy prześladuje nas Jacob ? Gdy Porwali nam dziecko! ?
- To.. to wspaniale- Uśmiechnąłem się, żeby nie sprawić Angie przykrości. Zostane ojcem, będę miał kolejne dziecko.. cieszę się!
Choć na chwile zapomniałem o sytuacjach z życia codziennego. Nie umiałem jednak nie myśleć o Luiz. Zadzwonił telefon.. nie mój, Angie. Odebrała, dzwonił porywacz. W domu są zainstalowane podsłuchy więc wszystko słyszą.
- Na jutro 234,000. Ulica Fermani 23. Czekam na pieniądze. Odzyskasz córeczkę. W swoim czasie.. - Po tych słowach Angie nie mogła nic odpowiedzieć. Przejąłem telefon ale osoba mówiąca już się rozłączyła. Pojechałem do domu i zacząłem załatwiać pieniądze. Taka kwota to nie problem, wystarczyło otworzyć '' sejf ''. Wybrałem 100 tysięcy po czym pojechałem do banku wybrać brakujące 134,000. Włożyłem do w worek i zawinąłem. Poinformowałem policję, że mam pieniądze i jesteśmy gotowi na oddanie. Oczywiście dział jakiś plan, namierzenie tego człowieka itd. Nadal nie mogłem przyswoić sobie informacji, że Angie jest w ciąży. Nasza Luiz nie ma jeszcze roku. Nie dopuszczałem do siebie informacji, że może zginąć. Wszystko będzie dobrze jeśli postaramy się i oddamy złodziejowi daną kwotę. Złodziej ? Bardziej bandyta? Też nie. Nie wiem. Nie wiem i nie chce wiedzieć. Otrzymałem telefon ze szpitala, stan Angie gwałtownie się pogorszył..
___________________________________-
TU DU DU DU, STRASZNA MUZYCZKA.
Przepraszam Wiktorię Saramego, że nie wprowadziłam jeszcze Olgi z patelnią ale obiecuje, że wprowadze ! :DD
Pierwszy rozdział po świętach, jest wena :)
Min. 5 opinii- New rozdział :D
Dziękuje za uwagę ! :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzenia + Przerwa !

W tym skromnym obrazku składam wam życzenia! Co do przerwy to ma '' przerwę świąteczną '' i rozdział napisze pewnie w pierwszy dzień świąt czyli 25 grudnia! Zaglądajcie ! Dziekuje za uwagę !:)

piątek, 20 grudnia 2013

O Gemangie rozdział 63- Zaginięcie.

* Angie *
Obróciłam się na pięcie i odeszłam. Zobaczyłam zawiedzioną minę Germana.. co on sobie myśli, oj co. Zaśmiałam się w myślach. Spojrzałam na Luiz, siedziała grzecznie na rękach Violetty. Aniołek nie dziecko. Znów się uśmiechnęłam. Mój uśmiech przerwał jeden telefon.
- Angeles? - Usłyszałam głos Jacoba.
- Znowu ty? Nie mam czasu bo wiesz, coś przerywa.
- Jeśli teraz mnie zignorujesz, pożałujesz później- Przestraszyłam się i szybko rozłączyłam.. Staram się o tym nie myśleć. Dołują mnie takie sytuacje. Wzięłam Luiz w swoje ręce i ułożyłam ją do drzemki. Usiadłam na kanapie ale momentalnie zasnęłam.
<><><<><><
- Ciociu !- Usłyszałam głos. Myślałam, że jeszcze śnie. Ocknęłam się i zobaczyłam Bellę stojącą mi przed oczami.
- Tak kochanie ? - Uśmiechnęłam się promiennie.
- Gdzie Luiz ? - Zerwałam się szybko z łóżka. Spojrzałam do łóżeczka, nie ma jej. Obejrzałam cały pokój, dom, zapytałam każdego a jak się okazało tylko ja zostałam. Violetta wyszła na spotkanie z przyjaiciółkami, Olga na zakupy, German i Ramallo wybrać pieniądze dla Olgi na zakupy.. gdzie jest Luiz ?! Wpadłam w panikę, nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Bella usiadła i bawiła się lalkami, nie rozumiała co robię. Szybko wybrałam numer do Germana. Łącząc się, spojrzałam przez okno. Czarne BMW odjechało z pod naszego domu.
- Luiz zniknęła ! - Krzyknęłam panicznie do słuchawki.
- Jak to zniknęła? Może gdzieś..
- Nie umie chodzić ! Myśl trochę ! Nie brałeś jej? Może Olga, Violetta ?
- Nie wydaje mi się, Olga jest w sklepie, to pewne. A Violetta.. nie wiem!- Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Violi. Powiedziała, że nie ma dziecka i szybko przyjechała do domu. A co jeśli Luiz została porwana! A co jeśli .. chwila .. przypomniałam sobie ostatni słowa Jacoba '' Jeśli teraz mnie zignorujesz, pożałujesz później ''! Może on się mści! ? Obszukałam jeszcze raz cały dom, po Luiz ani śladu. Zabrałam Bellę i pojechałam na policję. Zostawiłam ją u Pabla i udałam się na komisariat. Z lękiem opowiedziałam wszystko, co wiedziałam. Jestem nie odpowiedzalną, głupią matką! Nie nadaje się do roli mamy ! Niewinna łza zsunęła mi się po policzku. Nie przecierałam jej a jak głupia zaczęłam płakać. To nic nie da.Policja od razu zareagowała, dobrze. Część pojechała do nas a część zaczęła od poszukiwań okolicy niestety bez żadnych dowodów, śladów nic nie mogli znaleźć. German przyjechał i objął mnie ramienem.
- To nie twoja wina - Tłumaczył .Jasne, że to moja wina. Zasnęłam ..
- Moja! NIc tego nie zmieni! A co jeśli to Jacob ! - Opowiedziałam Germanowi co mi powiedział.
- Zajmujesz się masą rzeczy, po prostu ze zmęczenia zasnęłaś ! Zobaczyłam, że dzwoni mój telefon. Myślałam, że to ktoś od nas. Usłyszałam mi znajomy, ale zmieniony na bardziej niski głos.
- Żądam pieniędzy, a oddam ci twoją córeczkę. - Włączyłam na głośny i dałam znak Germanowi.
- Wiem kim jesteś, nie ujdzie ci to na sucho.
- Na pewno? Masz załatwić 234,000 jeśli nie, to pożegnasz się z Luiz. - Nie mogłam w to uwierzyć. Rozmówca się rozłączył.. to na pewno Jacob ? Powiedziałam wszystko policji. Założyli nam podsłuch na wszelkie telefony i dom. Teraz przejmowałam się jednym, moją córeczką!
______________________________________________
TAKIE EMOCJE, ŻE WOW ;-; Żartuję. Chcecie kolejny rozdział? Skomentujcie ♥ Wyjątkowo dziś nadała tytuł. 
Minimum 5 opinii- Nowy rodział.
Dzięki za poświęconą uwagę- Daria♥

wtorek, 17 grudnia 2013

* O Germangie rozdział 62 * ^^

* Angie *
WIECZÓR
Zmęczona poszłam do łazienki się odświeżyć. Czym zmęczona? Całym tym dniem.. Dosłownie '' rzuciłam się na łóżko '' a kto mi w tym pomógł? Mój kochany mąż German!
- Nie licz na nic.
- Bo .. ? - Odrzekł.
- Jestem zmęczona, dobranoc- Przykryłam się i odwróciłam bokiem do Germana.
- A może ..
- Nie .. - Po woli zaczynało chcieć mi się śmiać. W końcu sobie odpuściłam, cmoknęłam Germana w usta, on oddał pocałunek..
- Co ci chodzi po głowie German .. oj co?
- Nie wiesz? To źle..
- Nie to, że nie wiem ale .. - German przyciągnął mnie do siebie i pocałował..
RANO
- German wstawaj! 12:00 - Dopiero po chwili zorientowałam się, że zaspaliśmy i mam zdarty głos. Trzeba było nie śpiewać wszędzie gdzie się da. Chyba bierze mnie przeziębienie. Obolała wstałam i wzięłam jakieś leki. Niepotrzebnie się fatyguje, samo się wyleczy.
- Samo to się nic nie zrobi- Weszła Olga, niosąca Luiz na rękach. Wiedziałam, że wstała wcześniej i ją nakarmiła. Zorientowałam się, że myślałam głośno.. no tak! Odebrałam Luiz od Olgi i podziękowałam za opieke. Do domu przyszedł Pablo, przyprowadził Bellę i poszedł. Jak oni wcześnie wstali, że Bella zdążyła gdzieś pojechać, jest już po śniadaniu .. w sumie jest 12:10 .. nie dziwne. W drzwiach stanęła Violetta.
- Co to się robiło, że się o 12 wstało ? Skończyliśmy dziś zajęcia bardzo wcześnie. Jakieś spotkanie nauczycieli.
- A ja nie..
- Nie, nie musisz iść. - Violetta rzuciła mi uśmiech i pobiegła po dzwoniący telefon. - O idzie moja siostrzenica ? - Roześmiała się i zakręciła Bellą w okół siebie. Ja jestem dla niej ciocią. Violetta, Olga.. dużo ma tych cioć. Szybkim krokiem poszłam się ogarnąć. Założyłam błękitną, matową tunike i granatowe legginsy. I tak nie zamierzam nigdzie wyjść. Próbowałam wyrzucić z głowy sobie sen. Ten sen, gdzie myślałam o tym, jak poroniłam. Nie może tak się stać.. to nie realne. Angie! Wybij to sobie z głowy!  Wzięłam książkę i otworzyłam na pierwszym rozdziale. Nawet nie zaczęta. Nie mam czasu na nic a co mówiąc dla siebie. I tak obowiązki wzywały więc zdążyłam przeczytać jedną stronę. Poszłam do Luiz. Ubrałam ją w sukienkę i narzuciłam jej sweterek. Wyciągnęłam z szafy normalne legginsy i bluzkę sięgającą po uda. Związałam włosy w kok i nałożyłam lekki, zrobiony na szybko makijaż. Wyciągnęłam wózek, myślę , że mogę już wyprowadzić Bellę w wózku z jednym ewentualnie dwoma kocami .. nie tysiącami jak to robiłam przez ostatni czas. Włożyłam małą do wózka i wyszłam z domu. Bella została  Violettą więc nie chciała iść. Gdzie ja właściwie miałam .. a no tak. Amnezja? Tak, na pewno.. Zaśmiałam się po cichu i szłam dalej. W końcu dotarłam. Wprowadziłam wózek i wyjęłam z niego Luiz. Przechodziłam pomiędzy wieszakami, półkami z dziecięcymi ubraniami. Oglądałam się za nie jedną sukienką. Spojrzałam na konkretną.. śliczna. Błękino różowa, z tiulem, lekko błyszcząca. Kupiłam Luiz kilka ubrań, bez mierzenia bo ona by się nie dała. Uparciuch. Wybrałam 2 pary butów też Belli bo wiem, że wyrasta. Nie możliwe, że wychodząc minęłam się z Pablem. WIdocznie szedł kupić coś dla Belli. Czemu mnie zignorował? Nie zauważył? Może zrobił to celowo ? Nie zadręczając sobie tym głowy ruszyłam do sklepu z zabawkami. Wybrała dziewczynkom kilka lalek i misiów. Dawno nie robiłam takich zakupów. W domu, wzruszona Violetta oglądała te wszystkie '' maleńkie '' ubrania. Choć nie były takie maleńkie.
- Zakupy ? - Zapytał German i rzucił mi podejrzane spojrzenie.
- Tak, dla twoich córek.. znaczy się córki i siostrzenicy.
Czyżbym naprawdę się tak pomyliła ? To nie jest nasza siostrzenica, krewna no skądże. Jednak traktujemy ją tak. Nie będzie mówić do nas ' Mamo , tato ' bo ma biologicznego ojca..
- Angie więc jak już wspominałem- German zaciągnął mnie na bok. - Chciałbym mieć synka, lub drugą córkę.
- German ja .. - Odgarnął moje włosy i patrzył mi w oczy.. - Ja .. em .. ja..
'' Ja '' to zatapiałam się w jego wzroku. Powoli się odsunęłam i odeszłam bez odpowiedzi. German mnie zatrzymał, pocałował i puścił spowrotem.. Wariat ..
______________________________________________
Więc na życzenie dodałam więcej Germangie ;) Rozdział znówy pisany w nocy. Z małą weną. C :
Min. 5 opinii = Nowy rozdział ! :) :)
Gracias za przeczytanie ; 3

sobota, 14 grudnia 2013

* O Germangie rozdział 61 * ^.^

* Angie *
Czy nie mogę zaadoptować Belli ? Nie .. musze to sobie wybić z głowy ! To córka Pabla , na pewno jej nie zostawi. Muszę to przemyśleć .. porozmawiać z Pablem , przecież nadal byłaby to jego córka. Chciałabym po prostu , żeby mała nie musiała przechodzić tego , że musi jeździć w tą i wewtą. Nie nazwie mnie nigdy mama .. Germana Tata .. ale chociaż będzie miała pełną .. em.. dwoje opiekunów ? To chyba nie dobry pomysł. Muszę porozmawiać o tym z Pablem ..
* 20 MINUT PÓŹNIEJ *
- Co ?! - Uniósł się Pablo..
- Przecież mogłbyś się z nią codziennie widywać. Szkoda mi jej tylko , że musi jeździć w tą i we wtą ! Pablo proszę cie ! Przemyśl to ! Przecież mogłaby się normalnie wychowywać !
- To moja córka ! To ja ją wychowam ! Nie będzie jej wychowywał German czy ktokolwiek inny..
- Dziękuje ci bardzo.. - Powiedziałam sarkastycznie i wyszłam zatrzaskając drzwi.
Szłam i cały czas myślałam. Po kilku , kilkunastu minutach usłyszałam mój telefon. Pablo .. no super ! Odebrałam i z drżącym głosem zapytałam o co chodzi..
- Przepraszam Angie za moje zachowanie. Przyjdę i pogadamy .. przepraszam. - Po czym usłyszałam jak połączenie się przerwało. Powędrowałam do domu. Luiz została z Olga. Na pewno '' babcia '' dobrze się nią zajmie. Jednak przyśpieszyłam , aby szybciej spotkać się z Luiz i .. Bellą. Jasne , że kocham je obie. Bella stała się jak moja córeczka.. chciałabym jej dlatego stworzyć nowy dom. Na wejściu zetknęłam się z Pablem. Zaprosiłam go do środka i usiadłam w salonie. Bella bawiła się tam z Olga i karmiły Luiz. Nie chciałam przeszkadzać.
- No więc .. co masz mi jeszcze do powiedzenia ?
- Myślałem długo ..
- 20 minut ? Długo ?
- No może nie długo ale myślałem.. sądze , że nie jest to taki zły pomysł. To jednak będzie musiała być adopcja. Nie mogę ci tak po prostu oddać dziecka !
- Pablo , nie oddajesz nam dziecka. Ona tylko u nas zamieszka .. będziemy dla niej ciocią i wujkiem. Ty zawsze będziesz dla niej jedynym tatą.
- Wiem Angie wiem .. ale jest jedyną moją rodziną. Kogo jeszcze mam ?
- Mnie .. może nie jesteśmy spokrewnieni , ale masz się komy wygadać , wyżalić .. no więc co o tym sądzisz .. decyzja podjęta?
- Muszę jeszcze pomyśleć .. ale zgadzam się..
Pocałowałam Pabla w policzek i pobiegłam porozmawiać o tym z Germanem. Jak zwykle , nie miał czasu. Jednak teraz moje sprawy były na pierwszym miejscu.
- No więc .. wpadłam na pomysł żeby Bella się do nas przeprowadziła ..
- Słucham ?
- Znasz ją dobrze , ja też..
- Ale nie będziemy jej adoptować ! Ma tatę !
- Nie będziemy jej adoptować ! Pablo będzie się z nią widywał a my będziemy się nią opiekować , prowadzać do przedszkola , kolorować , bawić się .. - Chyba się za bardzo zamyśliłam..
- Masz rację .. ale mamy córeczkę !
- Którą bardzo bardzo kochamy ! Bella będzie jak siostrzenica ! Proszę ..
- No więc ....
* 2 tygodnie później *
Skończyłam wprowadzać ostatnią walizkę Belli. Kilka pudeł , 2 walizki .. nie tak mało. Wprowadziłam jedną ale na półpiętrze wziął ją Pablo. Zajrzałam do świeżo wymalowanego pokoju , piękne zabawki , meble .. wszystko idealne. Wniosłam do pokoju Luiz , uśmiechnęła się i powiedziała po swojemu. Zrozumiałam tylko '' mama'' jak zawsze. Pogilgotałam ją w brzuszek i odłożyłam na różową kanapę Belli. Przytuliłam Bellę i pokazałam jej szczegółowo cały pokój. Strasznie jej się podobał a ja od razu zabrałam się za wypakowywanie rzeczy. Podeszłam do przyjaciela ..
- I jak .. może tak być ?
- Może - Uśmiechnął się. Nie był to szczery uśmiech , ale był.
Rozpakowywałam kolejne pudła. Wspólnymi siłami z Olgą , Violettą , Germanem , Pablem a nawet mała Bella pomagała , rozpakowaliśmy wszystkie torby , walizki i tak dalej. Mój przyjaciel musiał już iść .. znowu nie wiem gdzie. Bella myślała , że już nie przyjdzie ale wytłumaczyłam jej , co znaczy całe te nowe miejsce zamieszkania. Ucieszyła się z tego powodu , że nie musi się rozstawać z tatą , że może widywać się z nami i Violettą. Ja również się ucieszyłam , że wszystko jest tak dobrze ułożone. Zabrałam Luiz do pokoju. Pobawiłam się z nią chwilę. Dałam jej lekarstwa , przeziębiła się. Daje jej syrop , który pije bez płaczu. Ma 7 miesięcy .. niedługo rok. Jak to szybko wszystko leci ...
__________________________________________________
Rozdział skupiony głównie na Belli. Mam napływ weny ale nie chce mi się pisać :c :c
Się napisałam , jak dla mnie dużo. W trakcie oglądałam Twitcam Nel z Vp XD Pewnie kojarzycie. No więc skąd ten napływ weny ? XD
Możesz zostawić po sobie opinie , nawet z anonima !
Minimum 5 opinii - New rozdział  ! : 3

piątek, 13 grudnia 2013

* O Germangie rozdział 60 *

* Angie *
Po 20 minutach do domu wbiegła zapłakana Violetta ..
- Violu co się stało ? - Zapytałam zaniepokojona ..
- Leon on .. on pocałował Larę ! Widziałam to na własne oczy !
Miała rozmazany tusz i cały popsuty makijaż. Ale nie na tym chciałam się teraz skupić ..
- Na pewno da się to jakoś wytłumaczyć!
Zabrałam Violettę na górę. Poczekałam , aż się trochę uspokoiła i na spokojnie usiadłyśmy w pokoju gościnnym. Dopiero później zauważyłam , że leży tu Bella. Olga widocznie ją tu ułożyła. Po cichu przeniosłyśmy się do innego pokoju.
- Opowiadaj ..
- Szłam w kierunku restauracji, w której miałam spotkać się z Leonem. Zauważyłam , że żegna się z Larą.. pomyślałam , że po prostu się spotkali. Odwróciłam się i gdy spojrzałam spowrotem , Leon i Lara się całowali ..- Głos jej drżał , jak i ręce. Załamana opowiadała..
- Może to Lara go pocałowała ?
- Nie wierzę.. w nic już nie uwierzę. Widocznie nie jest wskazane mi być z Leonem. To nie możliwe , żebyśmy stworzyli normalny zdrowy związek..
Zadzwonił telefon VIoletty ..'' Leon ''. Odrzuciła słuchawkę i zignorowała. Usłyszałam , że obudziła się Luiz. Wzięłam małą na ręce i zaniosłam na przewijak. Trzeba będzie ją przebrać. Po czym wzięłam czystą pieluchę , krem i puder i zmieniłam pieluchę Luiz. Zabrałam ją na dół. Trzymając jej ręce powoli ją prowadziłam. Wiedziałam , że nie będzie jeszcze chodzić. Ale coś tam próbuję.. dobre i tyle. Olga znosiła dwa pudełka. Z ciekawością zajrzałam co w nich jest. Stare rysunki Olgi .. serio ? Jak ona pięknie rysowała. Wśród nich zauważyłam jeden podpisany
- MARIA
Narysowała krajobraz. Był mi znany ale nie wiedziałam dokładnie gdzie to jest. Przypomniało mi się , że na takiej polanie jeździłam na moim koniu. Szybko wrzuciłam obrazek do pudełka , otarłam łzy i poszłam do mojej Luiz która jak zwykle coś broiła. Niespodziewanie usłyszałam hałas. Spojrzałam .. no tak ! Luiz stłukła wazon ! Wzięłam szpachelkę i zaczęłam sprzątać. Wyręczyła mnie Olga.. Spojrzałam za okno .. ni to słońce , ni to śnieg.. taka nijaka pogoda. Strasznie chciałam się zdrzemnąć jednak miałam dużo do roboty. Wzięłam Luiz i wraz z nią poszłam na górę. Trzymałam ją na rękach , kołysząc. Weszłam do Belli .. o dziwo , nie leżała tu . Gdzie indziej mogła pójść jak do pokoju Violetty ? Zajrzałam .. cicho , pusto.. Gdzie w takim razie ona jest ? Z paniką zaglądałam do każdego pokoju po kolei.. ani śladu! Zajrzałam do łazienek - pusto , obszukałam cały dół - pusto.. Usłyszałam ciche szlochanie z poddasza. Zajrzałam .. skulona Bella siedziała , trzymając w ręku starą lalkę i płakała..
- Czemu płaczesz ?
- Brakuje mi jej .. - wybełkotała..
- Kogo ci brakuje ?
- Mamy .. poszła do nieba.
- Na pewno poszła do nieba .. Nie płacz, ona cały czas na ciebie patrzy i teraz nawet się uśmiecha , wiesz ? - Przytuliłam zapłakaną Bellę. To naprawdę wspaniała dziewczynka .. jest szczera , rozgadana , sympatyczna. Zabrałam ją z poddasza i owinęłam kocem. Przyniosłam jej szklankę soku i ciastka. Niech poczuję się jak u siebie w domu .. chciałabym , żeby był to jej dom .. chwila !
____________________________________________________
Jaki zacny plan miała Angie ? Jak potoczy się dalsza część z Bellą ? Leonetta ? Wszystko to w następnych częściach : 3
Już 60 rozdział ! Ale szybko ^^
Dziękuje wam za przeczytanie. Możesz zostawić po sobie opinie nawet z anonima !
Minimum 5 opinii - Nowy rozdział. !

wtorek, 10 grudnia 2013

O Germangie rozdział 59 ^-^

* Angie *
Dzwonił mój telefon ..
- Mamo ?
- Cześć Angie .. mam dla ciebie złą wiadomość..
- Słucham ?
- Maria .. nie żyje. Twój koń niestety najadł się trującej rośliny. Przykro mi ... - Nie mogłam osądzać o to mamy ani mnie ani nikogo. Łza spłynęła mi po policzku..
- Dobrze , dziękuje za wiadomość. Musze kończyć .. pa..
- Trzymaj się - Usłyszałam zanim wyłączyłam rozmowę.
Wszystko się powoli sypie. Dziwię się sobie , że wytrzymuje jeszcze nerwowo. Moim pocieszeniem w tym jest Luiz .. widocznie ktoś musi zginąć , żeby ktoś mógł się urodzić.. Miałam go może nie cały rok .. ale znałam go od dawna. Był kiedyś koniem Marii.. nie wierzyłam , że jeszcze go spotkam. Wtedy był małym kucykiem na którego wsiadałam a Maria zawsze tego unikała. Jednak się odważyła .. Tak , nazwałam go Maria po mojej siostrze. Wstałam i podgrzałam mleko w butelce. Skończyły się pieluchy .. muszę iść do sklepu. Violetta nie ogarnie dwójki dzieci..
- German .. - Zawołałam do siedzącego przy komputerze męża..
- Słucham ?
- Mógł byś zająć się Luiz ? Dosłownie 20 minutek ?
- No wiesz bo ja mam dużo spraw i ...
- Mleko stoi w kuchni , połóż ją do łóżeczka oczywiście jak się napije a i oszczędzam ci roboty bo pieluchy się skończyły. To pa - Pocałowałam męża w policzek i wybiegłam z domu. Zawsze znalazł by sposób żeby się wywinąć a więc dziś ja rządziłam. Szybkim krokiem szłam do sklepu.. nie no znowu śnieg? Jest marzec i początek wiosny mam już dość ! Przyspieszyłam więc kroku i za chwilę , wracałam z torbą zakupów.
- Podrzucić może gdzieś panią ?- Zażartował Pablo wychylając głowe z samochodu.
- Masz czas ?
- Mam ..
- No to dobra. - Wsiadłam do samochodu mojego przyjaciela .. dopiero po po pewnym czasie poczułam alkohol..
- Pablo .. piłeś ?
- Nie , ja nie ..
- To kto ?
- Twój mąż..
- Pozwoliłeś mu pić ? Zostawiłam go z Luiz zatrzymaj się ! - Wysiadłam i pobiegłam do domu. Wiedziałam , że German nie jest pijany ale boje się o dziecko.
- To tylko jedno piwo ! - Usłyszałam od Pabla. Trochę się uspokoiłam i zwolniłam.. Doszłam do domu. German siedział sobie z powrotem  tak samo jak wychodziłam.
- Gdzie jest L..
-Śpi.
- Uspałeś ją w 15 minut ?
- No widzisz.. - Dla świętego spokoju poszłam jeszcze sprawdzić. Faktycznie , Luiz spała. Butelka opróżniona , ona przykryta..
- Dałeś radę ?
- No nie widać ?
- Jasne , że widać .. dziękuje - Pocałowałam mojego męża jeszcze raz i dałam mu pieluchy.. - A teraz idziesz to rozpakować. Już już - Pogoniłam go na górę. Trzeba trochę dyscypliny. Dosłownie '' na palcach '' zeszła na dół.
- Angie gdzie mogę ułożyć Bellę ?
- Zasnęła ?
- Tak , była chyba zmęczona ..
- Nie wiem może w gościnnym .
Też byłam zmęczona. Usiadłam na fotelu i chwilę pomyślałam .. Luiz śpi , każdy ma zajęcie co oznacza , że mogę chwile odpocząć. German przyniósł mi kawę i kawałek ciasta.
- Dzięki , nie trzeba było.
- Trzeba , trzeba .. cały czas biegasz, pracujesz a ja siedzę.
- No nie przesadzaj , że siedzisz.
- Może nie dosłownie ale moja praca nie jest tak ciężka jak twoja.. - Uśmiechnęłam się i ułożyłam wygodnie.
* 4 miesiące później *
Właśnie skończyłam składać ubranka Luiz. Spojrzałam na jej sukienkę ze chrztu. Ślicznie w niej wyglądała. Chrzest odbył się 3 miesiące temu a pogrzeb Clarisy 3 miesiące i 2 tygodnie temu. Pablo powoli dochodził do siebie.. zwolnił się na razie z pracy, nie miałam po co tam iść. Antonio go zastępował. Tęskniłam za uczniami i tym klimatem ale moja Luiz spokojnie rosła. Nie raczkowała, nie chodziła bo ma dopiero 5 miesięcy ale to już coś. Poszłam do kuchni .. Olga wraz z Bellą robiły ciasteczka. Dziewczynka się do nas przyzwyczaiła , przychodzi tu w wolnych chwilach , które są prawie zawsze. Nie przeszkadza nam jej towarzystwo. Pablo też tu przychodzi ale zazwyczaj zostawia Luiz i gdzieś idzie. Nie wiem nawet gdzie..
- Chodź ciociu ! - Zawołała Bella z kuchni.
- Mm a co tu tak pięknie pachnie ?
- Nasze ciastka ! - Spróbowałam więc , bo nie wypadało by nie.
- Pyszne ! Bella chcesz dziś nakarmić Luiz ? - Bella miała już 4 lata. Ładnie się wysławiała i była dość inteligentna. Chciała mi bardzo pomagać w opiece nad Luiz.. z góry zeszła ślicznie ubrana Violetta..
- Gdzie idziesz .. ?
- Na randkę..
- Z L..
- Tak z Leonem..
- No to powodzenia. - Zabrałam się na górę i poszłam do mojej córki .. powoli wszystko się uspokaja i układa.. ciekawe na jak długo.
___________________________________
Miałam 20 minut na napisanie ale cały czas coś mi nie wychodziło : D Mam jednak nadzieję , że nie wyszedł mi źle ;) Każdy rozdziałto jednak trochę roboty. Trzeba zrobić tak , żeby miło się go czytało ;33
Minimum 5 opinii - New rozdział ! ^^

niedziela, 8 grudnia 2013

O Germangie rozdział 58.

* Angie *
- Tatusiu ! - Krzyknęła wesoła Bella .. Pablo osłupiał. Zapomniał na chwilę o tym co się stało i ucieszył się tym , że jego córka pierwszy raz nazwała go tatą .. prawdziwym tatą.
- No idź idź - Uśmiechnęłam się i popchnęłam Pabla w kierunku córki..
- Co się stało Bella ? - Uśmiechnięty Pablo zapytał.
- Mogę pobawić się z Violetą ? - Zauważyłam , że Viola już bawiła Bellę i świetnie jej to szło.
- Jasne ! -  Pablo opuścił dziewczyny i spowrotem przyszedł do mnie. Jego emocje były różne. Z jednej strony był szczęśliwy , że odzyskał a z drugiej smutny , że stracił matkę swojego dziecka..
- Zrobie ci herbaty .. - Wstałam i powędrowałam do kuchni.
* 2 GODZINY PÓŹNIEJ *
Pożegnałam przyjaciela jak i jego córkę. Byłam przytłoczona całą tą sytuacją. Nie mogłam sobie wyobrazić jak czuje się Pablo. Zmęczona położyłam się spać.
* Sen *
Spacerowałam prowadząc za ręke Luiz i Bellę. Bella miała już 6 Lat a Luiz 3. Przed oczami miałam obraz gdy lekarze powiedzieli mi , że moje dziecko które się nie urodziło .. nie żyje. Nie chciałam o tym myśleć ale to samo przychodziło. Spotkałam na drodze Pabla. Przywitałam się z nim i zauważyłam Germana. Obaj byli dobrymi przyjaciółmi i nie sprzeczali się o mnie.. mam nadzieję. Pocałowałam na przywitanie mojego męża. Przekazałam Bellę Pablowi. Na dobrą rzecz , spotkałam jeszcze Violette z Leonem trzymających na rękach Simona - Synka Violetty.
* Koniec snu *
Ocknęłam się o 4 nad ranem. Nie możliwe .. jak to poroniłam ? Przez ten sen , głęboko myślałam . Chciałam kiedyś urodzić drugie dziecko .. Jeśli prawdą jest to , że bym poroniła to wolę nie ryzykować. Myśl o synku Violi mnie pocieszała. Mam nadzieję , że stworzy zdrowy związek z Leonem i będą mieli gromadkę dzieci. Może powinnam wziąć Bellę ? Nie nie ! Pablo będzie ją wychowywał na zasadach  '' Mama wyjechała już nie wróci '' Nie za dobre zasady ale to jego decyzja. Nie mogłam zasnąć. Leżałam i leżałam .. o godzinie 6:30 zadzwonił dzwonek Violetty. Weszłam do niej do pokoju i opowiedziałam część mojego snu .. tylko tyle , że miała dziecko z Leonem. Nic po za tym.. Od razu pobiegłam do Luiz. Moja córeczka dzisiaj wyjątkowo nie płakała. Uśmiechnęła się. Mój szczerbaty aniołek.. Przebrałam ją w różową sukienkę. Nie wiem , kiedy organizujemy chrzest. Pewne gdy będzie miała z 3/4 miesiące. Jak najprędzej.. Wzięłam Luiz na ręce i zaniosłam na dół. Położyłam ją na macie wyłożonej na kanapie. Usiadłam do stołu .. chwila.. gdzie przez całą noc do cholery był German ?! Spotkałam mojego męża wchodzącego do domu .. nie był na bani , nie miał śladu szminki .. wszysto w porządku .. to gdzie on był ?
- Gdzie byłeś ?  - Zapytałam stanowczym głosem.
- Załatwiałem sprawy ..
- Jakie sprawy ?
- O pogrzeb Clarisy ..
- Słucham ? - Nagle coś mi zalśniło .. German pomaga Pablowi .. może wyniknąć z tego przyjaźń. NIe chcę , żeby ten sen się spełnił.. - Miło z twojej strony ..
- Całą noc woziłem Pabla bo instytucjach. Żadna nie chciała pomóc .. Pablo pojechał załatwiać inne sprawy , ja zajmowałem się jego córką. Wspaniała dziewczynka ..
- Dziękuje za Pabla i Bellę - Pocałowałam czule mojego męża. Przygotowałam mu kanapki i zaniosłam na górę. Całą noc go nie było dobrze , że ma wolne. Chyba mu uwierzę .. Sama zjadłam 2 tosty z serem. Wypchana nakarmiłam Luiz. Poczekałam aż każdy zjadł i posprzątałam.. Olgi nie było więc ja zajmowałam się domem. Kilka minut po śniadaniu do domu wbiegła rozśpiewana Olga.
- Olga ! Wracasz już?
- Wracam. Jakoś tęskniłam za Luiz i wami wszystkimi.
- Czemu wróciłaś akurat po śniadaniu ? Nie mów , że nie chciało ci się przygotować ? - Zaśmiałam się.
- Nie .. pff.. skąd. Po prostu byłam z Ramallo na mieście.
- Tak rano ?
- Owszem ..
Zostawiłam w spokoju zdyszną Olgę i pozostawiłam jej resztę roboty. Musiałam ponieważ trzeba było wykąpać Luiz. O 12 przyszedł Pablo. Przyprowadził Bellę a ona została z VIolettą. Tak chciała a Pablo miał dużo spraw do załatwiania. Z ciężkim sercem uznałam , że nie mogę mu pomóc , ponieważ mam dziecko i obowiązki ...
_____________________________
Pisałam go w nocy z bólem głowy ! Nie dziwcie się , że jest nudny i bez sensu  ; 3
Nie zamierzam jeszcze kończyć opowiadania .. zamierzam napisać 100 rozdziałów i dobić do 50 tysięcy wyświetleń haha XDD Nie wiem czy to mi się uda !: D
Z góry dziękuje za przeczytanie i możesz zostawić opinie.
Minimum 5 opinii - New rozdział.

sobota, 7 grudnia 2013

O Germangie rozdział 57 ;)

* Angie *
Czego chcesz ? - Podeszłam do niej z zażenowaniem
- Angie halo ! Angiee - Usłyszałam głos Violetty.
- Tak ?
- Czemu rozmawiasz z drzwiami ?
- Co ale przecież Esm.. - Obróciłam się i zobaczyłam , że nie ma tu Esmeraldy. Omamy - tylko tego mi brakowało.  - Przepraszam , zdawało mi się.
I jakby nigdy nic odeszłam do Luiz. Szybko zabrałam ją na górę. Nuciłam piosenkę ale w końcu jej słowa same zaczęły lecieć z moich ust. Luiz , jak zaczarowana otworzyła oczy i leżała spokojnie. W końcu jej oczy się zamknęły i zasnęła. Wzruszyłam się gdy zobaczyłam niespodziankę wiszącą na ścianie.
- Twoja sprawa ?- Zapytałam do Violetty.
- Nie.. ale śliczne ! - Spojrzała na kilka zdjęć wiszących na ścianie.
Do pokoju wszedł German .. wiedziałam , że to on. Nie chciałam go zawstydzać i pytać. Udał , że nic nie widzi i wyszedł z pokoju. Uśmiechnęłam się i również wyszłam. Siedząc na fotelu myślałam , co będzie za rok , za dwa .. Nie wiem czemu te myśli dręczą mi głowe. Cieszmy się teraźniejszością.

* Sen *
Prowadziłam w wózku roczną Luiz. Śnieg zasypywał mi widoczność ale musiałam przez niego przebrnąć.
- O German ! Możesz ją poprowadzić ? Ciężko mi - Spojrzałam na swój brzuch .. Moja ciąża staje się zaawansowana. Czekam , aż urodzę 2 dziecko.
- Mamusiu  - Powiedziała Luiz
- Co się stało kochanie ? - Uklęknęłam przy wózku.
- Pójdśemy dio wujka Pabla ? - German spojrzał na mnie wrogo.
- Nie teraz - Pogłaskałam Luiz po włosach i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Otrząsnęłam się z tego nijakiego snu. Przecież nie chcę zajść w drugą ciąże. Może nie to , że nie chcę ale nie planuje. W najbliższym czasie.. Wstałam i ruszyłam do kuchni coś zjeść. Przerwał mi dzwonek do drzwi. W drzwiach zobaczyłam Pabla z małą dziewczynką. Miała może z 3 lata , zapłakaną twarz i kilka ran..
- Co się stało ?! - Krzyknęłam i szybko wzięłam dziewczynke wraz z Pablem do domu..
Pablo podszedł do mnie i po cichu powiedział ..
- Clarisa nie żyje.
Usiadł i załamany patrzył w sufit.. Ja również się załamałam i usiadłam obok przyjaciela
- Jak ona się nazywa ?
- Bella ..
- Bella choć zaniosę cię do pani Olgi. Ona przygotuje ci coś do jedzonka dobrze ?
- Nie .. - Odpowiedziała ze smutkiem mała dziewczynka. - Chce z tatą !
- Dobrze no więc zostaniesz. 
Krótki punkt widzenia Pabla jednocześnie opowiada Angie historie o śmierci Clarisy..
Wędrowałem po Buenos Aires szukając dobrego sklepu z sprzętem elektronicznym. Zauważyłem ogień , poczułem dym i natychmiast pobiegłem zobaczyć co się stało. Obok palącego się ognia zobaczyłem krzyczącą o pomoc dziewczynkę. Poznałem ją .. to moja córka. Powiedziała , że była tu z mamusią i coś się zapaliło. Ona wybiegła a jej mama tam została. Natychmiast wezwałem karetkę i przedewszystkim straż pożarną. Przyjechała po 5 minutach. Ile sił , każdy pobliski mieszkaniec próbował ugasić pożar jednak on stawał się coraz większy. Szybko zabrałem Belle jak najdalej. Straż zaczęła gasić pożar , udało się po 20 minutach. Pogotowie stwierdziło , że dwie osoby nie żyją. Jest tam jedna kobieta i jeden mężczyzna. Prosiłem aby nie była to Clarisa. Niestety .. okazało się , że to ona. Zabrałem Bellę i odjechałem załamany.

- Pablo ale .. ona ma 3 lata z kim zostanie ?!
- Z tatą. Nie chce przy niej o tym rozmawiać. Mówię jej , że mama pojechała w podróż wysoko i kiedyś wróci..
- Nie powinieneś jej okłamywać.
- Angie ona ma 3 lata !
- Przepraszam ..Dobrze chociaż , że zareagowałeś. - Wstałam i zabrałam Bellę do łazienki. Przemyłam jej rany i zakleiłam plastrami. Poprosiłam Germana , żeby zawiózł nas do szpitala. Trzeba sprawdzić czy nic nie jest małej. Pablo pojechał z nami.. Na szczęście dziewczynka okazała się zdrowa. Ja wraz z nią się popłakałam ale nie chciałam pokazać tego po sobie. Osierocona dziewczynka .. tragiczne. Wyjęłam kilka zabawek Luiz i dałam jej do zabawy. Próbowałam jakoś pocieszyć ojego przyjaciela ale nic na niego nie działało...
______________________________________________
Smutaśny rozdział. Mam ambitne plany co do rozdziałów ale nie będę ich zdradzać ;33
Podobał się ? Skomentuj !
Minimum 5 opinii - Nowy rozdział ( liczę 2 z anonima ;3)
Dzięki za przeczytanie ! :)

czwartek, 5 grudnia 2013

o Germangie rozdział 56.

* Angie *
Zaprosiłam moją mamę na kawę. Ona jednak odmówiła .. powiedziała , że musi jechać i przyjechała tylko w odwiedziny. Strasznie się tym przejęłam bo wolałam , żeby została. Pożegnałam się z nią , jak każdy inny mieszkaniec domu. Nawet nie zdążyłyśmy się przywitać a już musimy się żegnać .. trudno. Zapomniałam zapytać o mojego konia! Przecież moja mama go trzyma. Pobiegłam żeby ją złapać ale taksówka odjechała i nie zdążyłam. Luiz słodko spała. Śnieg już nie sypał. Nawet powoli się roztapiał .. mój mąż German usiadł przy mnie przynosząc mi gorącą czekoladę.
- A to z jakiej okazji ?
- Na udowodnienie ci , że nie jestem tylko wspaniałym tatą.. - Zaśmiał się .
- Hmm .. strasznie sobie pochlebiasz. - Uśmiechnęłam się niezręcznie..
- Chodź Angie bo tu zimno.
- A co ty taki troskliwy się nagle zrobiłeś ?
- Pff.. przestań ! - Uśmiechnął się - Chodź już chodź ..
German zabrał mnie na górę. Usiedliśmy rozmawialiśmy .. no i wymieniliśmy się kilkoma pocałunkami..
- Angie co myślisz żeby Luiz kiedyś miała rodzeństwo ?
- Na pewno nie teraz. - Powiedziałam stanowczo. - Dopiero co urodziłam Luiz..
- Oj  , nie mówie , że teraz.
Wstałam i się ogarnęłam. Koniec tych czułości .. Luiz wzywa. Poszłam do mojej córeczki. Odchyliłam lekko jej głowę. Otworzyła oczka i machała rączkami. Wzięłam ją delikatnie na ręce. Zaniosłam do łazienki .. nalałam wody i do małej wanienki włożyłam Luiz. Powoli ją myłam po czym wyjęłam , wytarłam i włożyłam jej smoczka spowrotem do buzi. Brak sygnału od Pablo .. muszę do niego zadzwonić. Położyłam na dziecięcej macie Luiz i wzięłam mój leżący na szafce telefon. Wybrałam numer do Pabla ..
- Pablo czemu się nie odzywasz.
- Próbuję budować rodzine .. - Usiadłam , wzięłam oddech i kontynuowałam..
- Powiesz mi dokładniej ?
- Nie chce o tym rozmawiać. Clarisa się do mnie nie odzywa , moja '' córka '' się mnie boji .. nie mam teraz czasu. Muszę kończyć pa.
Odłożyłam telefon i z załamaniem rzuciłam się na fotel. Mój przyjaciel mnie ignoruje .. ma ważniejsze sprawy niż ja. Po co dręcze sobie tym głowę ?
* German *
Podszedłem do mojej córki. Włożyłem ją do łóżeczka a Angie siedziała i się czymś martwiła.
- Co jest ? - Zapytałem i objąłem ramieniem swoją żonę.
- Nic , nic. Gdzie Olga ?
- Ma wolne ..
- Czemu nic mi o tym nie powiedziałeś ?
- Zapomniałem ..
- A no tak. Jak zwykle ! Musimy w takim razie jechać na zakupy .. zbieraj się.
German nie chętnie wstał i poszedł wystawiać samochód. Ubrałam się i miałam zamiar jechać ale nie wiem z kim zostawię Luiz.
- Halo Violu mogła byś przyjść ?
- Po co Angie ?
- Muszę z kimś zostawić Luiz ..
- Skoro tak to zaraz będę ! - Rozłączyła się raptownie i po chwili była już w domu. Naprawdę kocha swoją siostrę. Usiadła przy małej a ja ze spokojem wyszłam z domu. Oczywiście , na mieście musiałam spotkać Jacoba ! Zignorowałam go i przeszłam na drugie stoisko w sklepie. Po zakupach wróciłam do domu. Zastałam Violettę , bawiącą małą Luiz. Ślicznie wyglądały razem .. Zza drzwi wyszła Esmeralda ....
____________________
Nie miałam weny na ten rozdział więc pisałam z nudów ;) Nie wiem jak mi wyszedł więc oceńcie ;3
Minimum 5 opinie - New rozdział ! ^-^
Jutro mikołajki *..*
I jak się podoba ten rozdział ?
Daria ♥

wtorek, 3 grudnia 2013

O Germangie rozdział 55 ; ) )

*  Angie *
Gdy weszłam od razu wybuchłam śmiechem. Nie umiałam się powstrzymać. German stał pocieszając płaczącą Luiz , po jego minie można było się domyślić , że nie daje rady, wokół niego porozrzucane były ubranka , pieluchy.
- German czy nie mogłeś przewinąć jej w pokoju - Nadal chichotałam .
- Chciałem żeby Olga mi pomogła ale no cóż.
- Przezwyczajaj się. Jak zrobi się cieplej , będziemy wychodzić z nią na spacery. Mówiąc '' będziemy '' mam na myśli ciebie i zarówno mnie.
- Naprawdę ?
- Taak . Codziennie będziesz musiał ją przebrać , nakarmić .. no może nie codziennie bo będą zmiany- Żartowałam z przestraszonego Germana.
- Nie dam rady.
- Dasz radę dasz- Podeszłam do niego i delikatnie ujęłam jego podbródek po czym obdarowałam go całusem. - A teraz daj mi ją.
Przejęłam w ręce małą Luiz i popatrzyłam w jej otwarte oczka. Śliczna jest. Zadzwonił dzwonek więc położyłam Luiz na kanapie i podeszłam do drzwi. Przyszedł kurier , przyniósł jakąś paczkę. Otworzyłam i zauważyłam świąteczną torbę. Odczytałam kartkę.
'' Prezent dla początkującej mamy a także jej córki i rodziny - Angelica
PS: Przepraszam za opóźnienie. Argentyńskie poczty :( ''
Jako pierwszą otworzyłam torbę Luiz. Dostała '' Kronikę '' w której będziemy wklejać jej zdjęcia , notować ważne daty itd. Natomiast później zauważyłam małą torbę Angie. Wyciągnęłam ją .. zauważyłam piękny wisiorek oraz moje zdjęcie oprawione w ramkę. Nie tylko ja na nim byłam .. była tam też Maria , German i mała Violetta. Niewinna łza zsunęła się po policzku. Szybko ją otarłam.  Muszę zadzwonić do mamy i podziękować za prezenty. Violetta dostała kilka zeszytów do nut , płytę ulubionego wykonawcy i jak to każda nastolatka: Ubrania , kosmetyki. Wszyscy otrzymali swoje prezenty. Szybko załatwiłam zdjęcie Luiz i wkleiłam je w rubrykę '' Narodzenie '' Kiedyś gdy będzie to oglądać opowiem jej o tym jak mała była , kiedy zaczęła się śmiać , otworzyła oczy..
Ocknęłam się i nakarmiłam Luiz. Mimo tego , że ją wykąpałam , przebrałam , nakarmiłam to i tak płakała. Drzwi od domu się otworzyły i zauważyłam tam moją mamę! Rzuciłam się na nią z uściskiem. Podeszła do małej Luiz i szeroko się uśmiechnęła. Złapała jej malutką dłoń i pomachała nią.
- Jak ty tu ..
- Załatwiłam sobie samolot. Przepraszam , że nie było mnie wcześniej. Nie mogła przyjechać ale ..
- Ważne , że jesteś teraz.
- Babcia ?! - Krzyknęła Viola.
- Cześć słonko ! Jak podobają ci się prezenty ?
- Śliczne , dziękuje.
Nie mogło zabraknąć też Germana.. Nie swojo przywitali się. German udał , że dzwoni mu telefon ale ja go zatrzymałam.
- Ma kolkę - Wykazał się mądrością mój mąż wskazując na Luiz.
- Skąd wiesz?
- Wiem , wiem .. Trzeba pomasować jej brzuszek. - German wziął małą Luiz na ręce a ona przestała płakać. Aż się wzruszyłam. Postanowiłam , że zostawię Germana i moją mamę samych żeby mogli porozmawiać. Zabrałam małą Luiz do pokoju i położyłam w łóżeczku. Zasłoniłam zasłony i przykryłam ją w całości. Włączyłam kołysankę i usiadłam obok. Na razie żadnych krzyków z dołu .. no postęp! Zeszłam po cichu na dół. German wraz z moją mamą rozmawiali. Po chwili się przytulili i zauważyli mnie .. uśmiechnęłam się nieswojo i zeszłam na dół. Violetta również cieszyła się , że jej tata i jej babcia się pogodzili. Przytuliła każdego z osobna i pobiegła do Leona który czekał na nią przed drzwiami ...
__________________________
Przepraszam , że rozdział dopiero teraz ale nie miałam natchnienia żeby pisać. Skomentujcie , oceńcie  :)
Minimum 5 opinii - Nowy rozdział . Liczą się 2 z anonima
Mam nadzieje , że rozdział się spodobał XD ;3
Dariaa  :)

piątek, 29 listopada 2013

O Germangie rozdział 54.

* Angie *
Nie mogłam dokończyć słuchania Violetty.  Mała Luiz zaczęła płakać co oznaczało , że muszę ją przewinąć. Pobiegłam lecz w połowie schodów zatrzymał mnie German.
- Gdzie tak pędzisz? Jestem tatą . Pozwól mi.
Pozwoliłam Germanowi zopiekować się Luiz ale musiałam przy tym być. German nabrał odwagi i zmienił pieluchę małej Luiz. Zrobił to nawet , nawet.
- No brawo , tatuś zaczyna się oswajać ?
- Ma się w genach.
Przypomniałam sobie o mojej mamie . Nie wie , że mamy Luiz. Muszę koniecznie do niej zadzwonić. Tak dawno się nie widziałyśmy. Wzięłam więc telefon i odebrałam.
- Halo mamo !
- Słucham ? Tutaj były opiekun pani Angelici .. kim pani jest?
- Córką . Chcę porozmawiać z moją mamą.
- Proszę pani , pani mama jest .. - Nie skończone zdanie przerwało rozłączenie połączenia. Nie możliwe . Próbowałam dodzwonić się ale nikt nie odbierał. Przestraszyłam się , że dzieje się coś złego. Mama jest teraz w Mediolanie. Nie mogę tam przecież polecieć. Przyszedł do mnie German , trzymając Luiz na rękach. Karmił ją buteleczką. Wole przezwyczajać dziecko do butelki..
- Daj mi ją.
- Nie.
- Jak to nie ? - Popatrzyłam groźnie.
- Tak to nie że teraz ja mam czas .. - Zaśmiałam się niby ' sarkastycznie ' i wyszłam z kuchni. Zapomniałam tylko coś zjeść. Dobra później to zrobię. Teraz muszę dowiedzieć się co z Pablem. Tyle spraw na głowie. Zadzwoniłam do niego ..
- Pablo proszę odbie .. halo !
- Cześć Angie. - Nie wiem w jakim nastroju był Pablo.
- Cześć wpadniesz ?
- Wolę żebyś to ty do mnie przyszła .
- Ja ale ja mam Luiz.
- Ma tatę.Niech zostanie. Chodź muszę z tobą porozmawiać.
- Dobra zaraz będę. Pa .
Powiadomiłam Germana , że musi zostać z Luiz. Strasznie się zmartwił bo myślał że nie da rady. Violetta i Olga mu pomogą a ja wrócę niebawem. Za chwilę stałam przed drzwiami Pabla.
- Wchodź - Otworzył mi przyjaciel. Zaparzył mi herbatę i wspólnie usiadł.
- No więc ... o co chodzi . ?
- Angie to dość trudna sytuacja .. mam 27 lat. 3 lata temu spotykałem się przez jakiś czas z kobietą. Była blondynką i wyglądała kompletnie inaczej. Po pewnym czasie odkryłem , że jest to Clarisa. Nie chciałem z nią rozmawiać , spotykać się. Ale ona wyznała mi prawdę .. jest matką 2 letniej córki. Ja za to jestem jej ojcem.
- A .. al. ale !?
- Nie denerwuj się Angie nie ma powodów. Nie jest to związane nic z tobą. Wiem , że ci nie powiedziałem ale sam nie wiedziałem !
Złapałam głęboki oddech. Nie możliwe przecież , że Pablo ma dwuletnią  córkę.
- Twoja inteligencja Pablo po prostu powala ! Jak można być tak płytkim i nie odkryć , że to ta sama kobieta ?!
- Angie nie mieszajmy w to mojego IQ. Ważne w tym jest to .. że ona się zmieniła! Nie wygląda tak , ma inny charakter , głos .
- Może po prostu dojrzała ?!
- Czy ta rozmowa ma sens Angie ? Nie wykrzykuj mi moich błędów ! Bo wtedy moglibyśmy tu siedzieć cały dzień! Każdy popełnia błędy. Nie wiem co teraz zrobię ..
- Odzyskasz zaufanie córki? Clarisy ? Pogodzisz się z nią ? Zaproponujesz wspólne stworzenie całej rodziny ?
- To nie takie proste.
- To samo powiedziałam ci gdy miałam problem z Germanem , Violettą.A ty wyrzuciłeś mnie wtedy z pracy. Wiesz co .. rzeczywiście ! Ta rozmowa nie ma sensu.
Wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Zaszłam na kawę do pobliskiej kawiarni. Spotkałam tam kobiety z wózkami. Matki starszych jak i młodszych dzieci. Czemu ja właściwie tak się uniosłam ? Boli mnie to , że Pablo mnie okłamał czy to ... że jestem zazdrosna ? Nie możliwe!
Zapłaciłam za kawę i wyszłam prosto do domu. Już na wejściu usłyszałam chichot Germana i pieszczenie do Luiz.. Jest wspaniałym tatą !
_____________________________
Specjalnie dla Natalii B. XDD
Oraz dla wszystkich moich czytelników !
Wiem że krótki ale dłuższego nie dałam rady. Dziś piąteczek elo ! : 3
Skomentujesz ? Mało komów jest no nie ojojo :C
Jeżeli będzie ich 5 - Dodaje nowy rozdział. Muszą być minimum 3 z konta. Musze mieć pewność  , że pisze je dla kogoś ! :)

czwartek, 28 listopada 2013

O Germangie rozdział 53 .

* Angie *
Do sali wszedł zażenowany .. Jacob. Nie mogę uwierzyć , że to on. Źle się poczułam jak go zobaczyłam. Odwróciłam się z małą Luiz którą trzymałam na rękach.
- Oh German .. jesteś pewien , że to twoje dziecko ? - Odwróciłam się szarmancko .. c .. co ?!
- Jaocb ! Wyjdź z tąd ! - German rzucił mi wrogie spojrzenie. Gdy Jacob opuścił salę zaczęłam się tłumaczyć Germanowi.
- Przysięgam cię German nigdy bym cie nie zdradziła przecież wiesz że ..
- Wiem Angie wiem. - Odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam , że German mi uwierzył..
 * Tydzień później *.
Otworzyłam jedną ręką drzwi trzymając Luiz na rękach. German wniósł torby. W końcu wróciłam ze szpitala. Poczułam zapach ciasta Olgi. Od razu wiedziałam , że przygotowała dla nas jakąś niespodziankę.
- Ojeju ! Moja malutka słodziutka piękniutka Luiz. - Powiedziała Olga po czym pieszcząc się , wyciągnęła Luiz z moich ramion. Luiz jest naprawdę śliczna. Biorąc pod uwagę to , że ma dopiero tydzień. Ze schodów zbiegła Viola. Przybiegła do siostry i delikatnie złapała jej rączke. Przytuliła ją do siebie i spowrotem pobiegła na górę. Zdziwiło mnie jej zachowanie ale za chwilę zawołała nas do pokoju małej. Weszłam do pokoju. Jak możliwe , że przez tydzień zrobili tu tyle zmian ? Dokupili jeszcze więcej zabawek , dodali odzobne naklejki i inne duperele. Jednak teraz było tu jeszcze piękniej. Położyłam Luiz do pościelonego łóżeczka i usiadłam obok. Spojrzałam jak macha rączkami. Violetta nachyliła się nad nią i spojrzała jej prosto w oczy. Luiz chyba pierwszy raz się uśmiechnęła. Nie mogę zrozumieć ... że Maria nie zobaczy jak się uśmiecha , jak stawia pierwsze kroki. Ale pewnie .. nie było jej by tu gdyby Maria żyła. Ona była by z Germanem ja najprawdopodobniej z Pablo. Nie wiem , nie chcę o tym myśleć. Zmieniłam Luiz pieluszkę i ją nakarmiłam. Poczułam jak to jest być matką. Zdaję sobie jednak sprawę , że wiąże się to z masą odpowiedzialności. Będę musiała ją uspokajać gdy będzie płakać , chodzić po nia do przedszkola... Cieszmy się przyszłością i teraźniejszością. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Mała Luiz zasnęła a ja zdałam sobie sprawę , że siedze z nią tu 2 godziny i wszyscy już wyszli. Dzwonek ponowniezadzwonił. Chyba nikt nie otworzył więc ja to zrobię. Zeszłam po cichu na dół. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Pabla. Był ubrany w garnitur a ręku niósł małą ozdobną torebkę. Zaprosiłam go na górę. Uprzedziłam go przed tym , żeby wszedł po cichu. Postawił małą torebeczkę na stoliku pełnym zabawek. Podziękowałam mu. Stanął nad Luiz. Dało się wyczuć wzruszenie w jego oczach ale próbował tego po sobie nie pokazywać. Gdy wyszliśmy z pokoju zaprosiłam Pabla na kawę , ale on odmówił.
- Na randkę się wybierasz? - Zażartowałam.
- Idę .. do mojej ...
- Do twojej co ?
- Do mojej córki ? - Zakrztusiłam się łykiem wody który wzięłam.
- Jak to do twojej córki ? Pablo nie żartuj ja ..
- Naprawdę Angie. Okazało się , że mam córkę. Nie mogę rozmawiać . Później wpadnę. Pa .- Dał mi buziaka w policzek po czym wyszedł z domu. Stałam osłupiała z 3 minuty. Po chwili się ogarnęłam bo Olga wniosła ciasto czekoladowe. I ja i Violetta nie miałyśmy co sobie żałować. Obie zjadłyśmy po 3 kawałki ciasta.
- I jak ci idzie z nauką ?
 - Całkiem dobrze jednak nie najlepiej.
- A ze śpiewem ?
- Też ..
- Czemu nie najlepiej ?
- Wszystko w porządku po prostu .. em , Leon i ja się pokłóciliśmy .Czuje , że nie jest wobec mnie uczciwy.
- Violu .. na pewno jest. Nie martw się na zapas. Nie masz żadnych dowodów a Leon się starał.
- Tak starał się ale
- Nie ma żadnych ale. Chodź zaśpiewasz mi coś. Tak dawno nie słyszałam ..
______________________________________________
Sory , że nie było rozdziału. Nie byłam w stanie go napisać .;C . Ale już jest c:
Minimum 5 komów ( liczą się 2 anonimowe ) - nowy rozdział.
Mam nadzieje , że z chęcią go czytałaś/eś. Dzięki za przeczytanie ;)
Daria ♥

piątek, 22 listopada 2013

O Germangie rozdzial 52 .

* German *
Momentalnie zawiozłem Angie do szpitala , gdzie od razu zabrali ją na salę porodową. Przyjechała Violetta z Olgą. Ramalla o dziwo nie było.
- Możecie jechać do domu i przywieźć ubranka dla dziecka , kilka ubrań Angie i rzeczy ?
- Tak tak .. - Ruszyły bardzo szybkim krokiem. Mimo tego że Angie dopiero zabrali to ja już byłem bardzo niecierpliwy. Chciałem zobaczyć w końcu moją małą córeczkę na którą tyle czekałem. Będzie to chyba wcześniak .. Angie miała termin wyznaczony za 2 tygodnie. I tak .. miał to być wcześniak. Mam jednak nadzieje ze wszystko będzie dobrze.. Siedziałem i czekałem. Co chwila spoglądałem na zegarek. Czas jakby zatrzymał się w miejscu...
Usłyszałem ktoki wychodzącego lekarza.. Podszedł i dotknął mojego ramienia. Podniosłem się więc i zapytałem.
- Wszystko dobrze ?
- Niestety .. pana dziecko .. nie żyje
Ocknąłem się z tego fatalnego koszmaru.  Obok siebie ujrzałem siedzącą Viole. Szukała czegoś w swojej torebce. Wyjęła telefon i zaczęła pisać SMS- a
- Violu to nie jest czas na pisanie sms.
- Spokojnie , piszę do Ramalla. Pryjedzie jak najszyb.. - Ramallo akurat wszedł do nas . Jaki ten człowiek jest szybki.
- Już ? - Zapytał się mnie llekko poddenerwowany.
- Nie , musimy czekać. - Usiadł obok mnie i dał mi w ręke kubek z kawą. Naprawdę zdążył jeszcze kupić kawę ? .Wziąłem łyka i odstawiłem kubek. Spojrzałem jeszcze raz na zegarek. Siedzę tu już 2 godziny.. ile można ? Wysłałem Vilette do domu. Musi iść do studia.  Zostałem sam. Ludzi na korytarzu było mało bo to poranek. Zimny , śnieżny poranek. Znów przysnąłem ale próbowałem się trzymać. I w końcu wyszedł lekarz. Przewieźli Angie do sali. Mi kazali natomiast jeszcze czekać.
- Mogę ? - Pokazałem gestem na sale Angie. Lekarz przytaknął .. po cichu wszedłem. Myślałem że może śpi. Usiadłem obok.. Angie się uśmiechnęła. No tak , nie spała.
- Gdzie Luiz ?
- Zabrali ją na razie.
- Wszystko w porządku ?
- No .. jest to wcześniak ale .. okej. - Nachyliłem się i dałem Angie buziaka. Po chwili do sali pielęgniarka wprowadziła '' wózeczek ''.
* Angie *
Wzięłam w ramiona malutką Luiz. Była śliczna .. nie otworzyła jeszcze oczu ale zapewniam że po tatusiu będzie miała w nich blask. Płakała .. przytuliłam ją a ona się uspokoiła. No to przyszedł czas na pierwszy uścick taty. Dałam Germanowi do rąk Luiz. Głowę miał na dłoni tak jak go uczyłam. Kompletnie zapomniał jak się opiekować dzieckiem. Choć miał z tym doczynienie. Nie chciałam w tym momencie myśleć o Jacobie. Trafił posobno do więzienia.. ale co mnie to interesuje ?
- Już płacze .. może chce do mamy. - German przekazał mi Luiz.
- No na pewno - Powiedziałam i poprawiłam rączke Luiz.
- Nie schlebiaj tak sobie. ... Żartuję - Odparsknął German. Do sali wbiegła zatroskana Viola. Spuściła wzrok na Luiz. Łza zakręciła się w jej oku ..
- Myślałam że już nigdy nie będę miała rodzeństwa...
- Chcesz potrzymać ?
- A mogę ? - Violetta okazała zdziwienie. Przecież to siostra.
- No jasne. Pamiętam jak to ty byłaś taka malutka i zateagowałam tak samo na pytanie '' Chcesz potrzymać ''. - Przekazałam dziecko Violettcie. Trzymała ją delikatnie a silnie , tak żeby nie upadła. Spojrzałam na oczy Luiz. Zasnęła. Spokojnie wzięłam ją i włożyłam do łóżeczka które było w sali..
- No no jaka piękna rodzinka ! Brawo - Do sali wszedł zażenowany ...
_____________________________________________________
Kto wszedł do sali ? :3
Jakoś niezręcznie było mi pisać ten rozdzał. XD ..W każdym bądź razie w poprzednim były tylko anonimowe komentarze. No źle źle :C ..
Minimum 5 komów ( liczą się 2 z anonima ) - Nowy rozdział :)
Daria ♥

wtorek, 19 listopada 2013

O Germangie rozdział 51

* Angie *
Nie sądziłam że ten pajac wtargnie mi do sali. Przyszedł lekarz. Kazał mi powoli się pakować ponieważ wychodzę .. tak szybko ?
- Już mogę iść ?
- Nie .. jeszcze potrzebujemy zrobić zbędne badania. Proszę za mną.- Kierowałam się za miłym , starszym lekarzem. Skierował mnie do gabinetu ginekologicznego gdzie inna lekarka zrobiła mi badanie. Na początku obawiałam się że z dzieckiem jest coś nie tak. Jednak po chwili uznałam że wszystko będzie dobrze i to najlepsza motywacja. Po chwili lekarka zaczęła zdejmować ze mnie już te żele i papiery .
- Już ?
- Wszystko dobrze może pani wracać do domu. Proszę się nie denerwować i unikać stresu dobrze ? - Po jakimś czasie szłam już wzdłuż chodnika. Kierowałam się ku domu. Wolałam się przewietrzyć niż jechać samochodem...
* Miesiąc później *
Czekałam już na rozprawę. Tak .. więc tak się to potoczyło. Zgłosiłam Jacoba do sądu. Coraz więcej rzeczy wskazywało że to on jest odpowiedzialny za śmierć Marii. Niby to już przeszłość , ale niech sobie nie myśli pajac jeden że będzie mógł sobie jakby nigdy nic po prostu , żyć! . Tylko miesiąc oczekiwania i prawdopodobnie kilka rozpraw. Jestem taka ciężka a to dopiero 6 miesiąc. Siedziałam wraz z Germanem oczekując na rozprawę sądową. Zobaczyłam Jacoba .. elegancki i odświętny. Ku mojemu zaskoczeniu .. na jego widok dziś nie poczułam się źle.
- Castillo oraz Vantonio .
Usłyszałam moje nazwisko i nazwisko Jacoba. Przed wejściem szepnął mi do ucha .
- Nadal mi nie wierzysz ?
Zignorowałam to i .... musiałam się trzymać.
W trakcie rozprawy toczyły się kłótnie. Były nieciekawe odzywki i wulgaryzmy. Ja jednak musiałam wytrzymać. Wiedziałam ., że nadejdzie ten moment w którym będę musiała pokazać dowody. Wyciągnęłam więc dwie karteczki jednocześnie. Pokazałam podpis Jacoba oraz podpis na kartce. Powiedziałam również o miejscu w którym to się zdarzyło ale i o czasie .. w którym Jacob rzekomo '' wyjechał ''. Wszystko toczyło się dobrze ...
* Po rozprawie *
Zdenerwowana wyszłam z sali. Podeszłam do automatu z wodą i nalałam kubek po czym wypiłam go.
- Angie .. nie posłuchałaś lekarki rozumiesz! Miałaś się nie denerwować .- Powiedział German.
- Wiem ja wiem , ale ..
- Wszystko jest dobrze. Rozumiesz , że temat zakończony ? Nie będziesz więcej musiała na niego patrzeć ! Rozpraw już nie będzie. Przyznał się .. odsiedzi swoje .. spokojnie - Zmartwiony German przyszedł do mnie i mnie przytulił jak najmocniej mógł. Okazywał mi tyle czułośći. Ja byłam cały czas zestresowana i nie potrafiłam tego uszanować. Uspokojiłam się trochę i wróciliśmy do domu. Dni mijały i mijały. Ciągnęły się bardzo powoli .. z każdym dniem coraz bardziej zapominałam o całej t tej sytuacji z Ja .. Jacobem . Czułam siępo prostu szczęśliwa. Nie sądziłam nawt .. że za chwilę mogę rodzić. Że niedługo narodzi się nowe życie. Moje małe kochane serduszko które  trzymam w sobie już przez 8 miesięcy. Tak 8 .. nie kontrolowany czas doprowadził do tego. Wszystko toczyło się jak po mojej myśli. Akurat był Luty .. śnieg wciąż padał i padał. Violetta stawała się coraz większa ja coraz większa .. a German .. zmienił się. Na lepsze ale zawsze był kochany.
><><><><<
Leżałam na łóżku patrząc się raz na śpiącego Germana . A raz na zaśnieżałe okno .. zaś później zaczęłam przyglądać się mojemu brzuchowi. Poczułam dłoń mojego męża na moim brzuchu. Spojrzałam na niego .. leżał spokojnie przyglądając się mi. Jego oczy lśniły. Wstałam i szybko poszłam do nowego pokoju naszej Luiz. Czułam że chce ona już wyjść.. Kopała mnie i kopała. Spojrzałam na jej pokój. W powietrzu unosił się jeszcze zapach farby .Białe meble rozjaśniały ciemniejsze różowe ściany. Srebrzyste ramki  ( na razie puste ) były idealnie dopasowane do stosu zabawek. Piękne łóżeczko przewijak , chodzik .. Wszystko to oczekuję na Luiz. Ciekawe .. jaka będzie. Czy urodzi się większa czy mniejsza. Kiedy zacznie mówić pierwsze słowa , stawiać pierwsze kroi. Pożyjemy zobaczymy .. Wyszłam z pokoju. Założyłam pierwszy lepszy szlafrok i wyszłam na śniadanie. Zjadłam kilka tostów. Uważałam na siebie : nie piłam kawy , alkoholu ( czego nigdy nie robię ) , nie jadłam lodów i niezdrowych tłustych rzeczy. Ubrałam się w luźne dresy i nową bluzkę. Byłam już tak wielka że nie mieściłam się prawie w nic.
* gERMAN *
- German .. - Spojrzałem szybko na Angie która ciężko oddychała.. -- Zaczyna się ..
________________________________________________________________--
W jednym rozdziale przeskoczyłam 4 miesiące XD Nie miałam już czasu czekać no .. chciałam żeby Angie miała tą Luiz XD .. Po za tym to b ędzie wcześniak. Jak widzicie dziś długi rozdział ale sory za błędy. Tak trzeba .. ; C
Minimum 5 opinii - Nowy rozdział ;3
Mam nadzieje że się podoba i z góry dziękuje wam za przeczytanie ;)
Daria ♥

sobota, 16 listopada 2013

O Germangie rozdział 50 ; *

* German *
Szybko wszedłem do domu. Spojrzałem na łóżko Angie. Z zawahaniem podszedłem i spojrzałem na podpisy. Fakt były takie same i zaczynały się na J później A ale to nie znaczy że są to podpisy Jacoba. Nie no , po co ja oszukuję sam siebie. Co ona ma z tym wspólnego. Na jednej kartce był zwykły podpis. Na drugiej zaś , znajdował się '' Plan zadań '' przy każdym oczywiście postawiony znaczek '' zrobione ''. Nie wiem co z tym jest. Do pokoju weszła Violetta a w tej samej chwili zadzwonił mój telefon. Była to Angie więc musiałem odebrać. Viola ze smutkiem w oczach wyszła z pokoju.
- Cześć German.
- Jak się czujesz? - Zapytałem .
- W miarę .. wiem że teraz chcesz żebym ci się wytłumaczyła co oznaczają te kartki ale ..
- Czy to podpis Jacoba ?
- T.. tak.
- A co ma wspólnego on z tym .. z tym ..
- Znalazłam to w walizce Marii. - Osłupiałem. Telefon wypadł mi z rąk ale Violetta go podniosła i przyłożyła słuchawkę do ucha. Musiałem zabrać jej telefon.
- Angie .. natychmiast do ciebie przyjadę.
- Jade z tobą ! - Wtrąciła się Violetta.
- Nie Violu przykro mi .Muszę załatwić ważne sprawy.
- Niech żadne z was nie przyjeżdża. Tyle ile powinieneś wiedzieć German to wiesz. A ty Violu  - Włączyłem na głośnomówiący. - nie martw się. Ze mną i twoją siostrą wszystko w porządku. Pa. - Odłożyłem telefon i usiadłem na łóżko. Odetchnąłem .. ale nie z ulgą. To oznacza jedno .. ten pajac ma coś wspólnego ze śmiercią Mari ! Rzuciłem telefonem o ścianę. O dziwo nie rozleciał się .. niestety..
* Angie *
Powoli odzyskiwałam siły. Chciałam iść zapytać się kiedy mogę wyjść. Doszłam do recepcji i skierowali mnie do punktu informacyjnego. Nie miałam sił go szukać więc zapytałam mojego lekarza.
- Jeszcze dziś wieczorem.
- Dlaczego dopiero wieczorem?
- Proszę pani , miała pani omdlenie z próbą śpiączki. Musimy sprawdzić czy z dzieckiem wszystko w porządku - Zaczęłam się  denerwować. Zrobiło mi się gorąco ale złapałam oddech i minęło. Chciałam kontynuować rozmowę z lekarzem ale zobaczyłam Jacoba. Szybko schowałam się za automat z napojami. Nie miałam najmniejszej ochoty na niego patrzeć. Byłam w piątym miesiącu ciąży , zemdlałam a ten cholerny Jacob .. chyba za .. zabił moją .. Nie umiałam tego wypowiedzieć. Po prostu musiałam wziąć się w garść i iść w spokoju do sali. Nie sądziłam jednak że J. mnie złapie. Zignorowałam go i '' niby niechcący '' machnęłam ręką tak , że uderzyłam go w oko. Biedactwo .. Zamknęłam mu drzwi przed nosem jednak on wszedł z powrotem. W ręku trzymał ozdobną torebkę. Wręczył mi ją i usiadł na krześle obok.
- Co zrobiłeś .. - Mruknęłam zdenerwowana.
- Słucham ?
- Co zrobiłeś z moją siostrą !! - Podniosłam się i poczułam ucisk w prawej części brzucha.
- Jaką siostrą ?!
- Nie udawaj .. proszę cie tylko nie udawaj ! Zabiłeś ją ! To ty ją zabiłeś ?!
- Jakie masz na to dowody ?!
- Chcesz je zobaczyć ? Chcesz? To może pokażę ci je w sądzie .. wyjdź ! - Zamilkł. - Wyjdź w tej chwili! - Moje emocje sięgnęły końca. Nie będę dawać żeby jakiś idiota niszczył mi resztkę poczucia wartości ! ..
__________________________________________________________
Nudna sobota robi swoje XD Jutro też będzie rozdział ;3 Mam nadzieję .. postaram się go napisać. Dziś jest no .. krótki. Sory :C
Jutro jeszcze przed 15 napiszę i raczej nie będzie przez tydzień .. mam problemy ze wzrokiem.
Minimum 5 opinii = nowy rozdział ;-;
Dziękuje za przeczytanie ; )
Daria ;3

środa, 13 listopada 2013

O Germangie rozdział 49 + info ;33

Info na dole xD
_________________________________
* Angie *
Nie możliwe .. czy to Jacob. Naprawdę to Jacob? Coraz głębiej zastanawiałam się co on ma wspólnego z .. wypadkiem mojej sio .. siostry. Otrząsnęłam się i pobiegłam do domu. Zdziwiony moją miną German zatrzymał mnie przed wejściem na schody.
- Gdzie tak pędzisz?
- Później ci powiem - Napływające do moich oczu łzy zdenerwowania , powoli zamieniały się w płacz.
- Ej , może nie wiem o co chodzi ale spokojnie- German mocno mnie przytulił.  - Zrobić ci coś do picia ?
- Nie dziękuje - Niechętnie opuściłam ramiona Germana i pobiegłam na górę. Wyciągnęłam karteczkę i zaczęłam prowadzić '' dochodzenie ''. Porównałam podpis Jacoba z podpisem na kartce.Zgadzają się .. co on zrobił? Nie wiem ! Przed oczami zobaczyłam mgłę. Poczułam ucisk w brzuchu i szum w uszach..
- Ger..
<><><><><><><><><><><><><><><><><>
Piszczenie sprzętu elektrycznego nad moją głową wcale mnie nie uspokajało. Szybko podniosłam ciężkie powieki. Spojrzałam na kochaną , znajomą mi twarz.
- German co mi jest ? - Wybełkotałam.
- Nie możesz pojąć.. że nie powinnaś się stresować ? Widziałam te kartki. Co to jest ? Albo .. leż spokojnie zaraz wrócę.
Spojrzałam na mój brzuch. Taki jaki był spokojnie. Spojrzałam na ściany. Wiszą tam masy jakiś portretów. Chwila .. czy to portret Jacoba ? Wzięłam leżącą poduszkę i resztką sił rzuciłam w obraz. Zanim spadł przyjrzałam mu się jeszcze dokładnie. To nie Jacob. Jestem głupia .. Po chwili spadł. Wszedł German ..
- Co t.. ?
- Eh .. spadł. - German podszedł do obrazu i spowrotem go powiesił. Zaśmiałam się .. oka do wieszania to on nie ma. Już sobie wyobrażam jak powiesi nasze zdjęcia rodzinne , które miał zamiar jeszcze w tym tygodniu umieścić na ścianie naszej sypialni.
- Powiesz mi wreszcie co mi jest? - Odzyskiwałam siły. Poczułam dreszcz ale nie informowałam o tym Germana. Po chwili zniknął. Bez paniki ..
- Zemdlałaś. I tak .. to znowu te twoje cholerne nerwy !
- Moje nerwy ? Chyba nie ja teraz z tych emocji się podniosłam ! ? - German przyjrzał się sobie i z powrotem usiadł. Bez słowa opuścił moją salę. Po chwili złapało mnie straszne zmęczenie .. Zasnęłam.
* German *
Błądziłem po korytarzach szukając automatu z kawą. Odpuszczę sobie. W małym sklepiku kupiłem butelke wody , drożdżówkę , jabłka. Powoli wszedłem do pokoju Angie. Ona spała. Położyłem na stoliku nocnym jedzenie przy czym napisałem kartkę
'' Przepraszam , że wyszedłem bez słowa. Zadzwoń ! - German ''
I opuściłem salę Angie. Nie mam pojęcia co właściwie oznaczały te kartki którymi zaprzątała sobie głowę. Opuściłem szpital zostawiając Angie w nim samą. Poczułem w kieszeni wibracje mojego telefonu. 20 nie odebranych + 3 wiadomości. Mniej więcej wszystkie były
- Violetta
-Violetta
- Violetta
- Olga?  (...)
Oddzwoniłem , najpierw do mojej córki.
- Halo tato ? Gdzie jesteście ?
- Wyszedłem właśnie ze szpitala .
- Jak to ?! Co z tobą ?!
- Ze mną nic. Angie zemdlała i trudno było ją wybudzić.
- Mam przyjechać ? !
- Nie trzeba już wracam do domu. Muszę kończyć. Pa. - Rozłączyłem się. Wsiadłem do samochodu. Przyjechałem sam. Bez Ramalita.  Jechałem powoli bo ulice od śniegu są bardzo ślizgie . Za niedługo wigilia. Nie możemy teraz wyjeżdżać z Angie. Musimy poczekać.. przykro. Stojąc w korku zaobserwowałem śnieg. Zazwyczaj w Buenos Aires zarówno jak i w Argentynie śnieg nie pada. Święta spędzamy robiąc bałwany z piasku na plaży i wylegując się na słońcu. Nikt nie był przygotowany na tą zimę. Szarmancko zachamowałem. Był krok od potrącenia rowerzysty. Zatrzymał się , spojrzał na mnie wrogo i podjechał mi do okna samochodu. Poznałem że to ten cały Jacob ..
- Czego chcesz?
- Może byś pilnował swojej żony.
- Skończ .
- Aa to ty nic nie wiesz? Przyszła do mnie dziś z błaganiem o podpisanie. Ślicznie ubrana , wymalowana. To chyba nie dla ciebie co ? - Nie zważając na niego pojechałem dalej.
- Na środku ulicy się nie stoi ! - Krzyknąłem z daleka. Byłem zażenowany jego zachowaniem. Jak można być tak oschłym. Może to na kartce to był podpis Jacoba ? ....
__________________________________________________________
Około tygodnia nie było rodziału :c Szkoda ale zgubiłąm 2 klucze od szafki i miałąm karę bla bla bla (..) + Te info ! Super super super .. było 11 komentarzy ! Fakt że kilka z anonima. Ale i tak dziękuje!Jeden szczególnie poprawił mi humor. Wszystkie komentarze są dla mnie fantastyczne ale, że temu komuś chciało się tyle pisać i to na temat mojego '' talentu ( ja i talent hah xD ) '' do pisania! :) Szkoda że z anonima ! :C Po za tym .. dziękuje za te prawie 21.000 wyświetleń. Jesteście cudowni ;* XD
Okej minimum 5 komentarzy - Nowy rozdział.
Dziękuje za przeczytanie ! :3
Daruńcia XD ♥

niedziela, 10 listopada 2013

* O Germangie rozdział 48 *

* Angie *
Chciałam zapytać się Germana o co chodzi i czy wie coś na ten temat. Postanowiłam jednak zaczekać i go nie denerwować. Rozczytałam jeszcze znajomy mi podpis. Co prawda był nieczytelny ale ja go znałam .. Już wiem ! Zerwałam się z kanapy i bez słowa wybiegłam na dwór. Zapomniałam nawet wziąć kurtkę. Przykryta bluzą wsiadłam do taksówki. Pojechałam prosto do domu Pabla. Zapukałam .. cisza. Dopiero gdy zadzwoniłam to otworzył mi Pablo .. w szlafroku ?
- Chciałam się ciebie coś zapytać. - Powiedziałam z powagą.
- Słucham ? - Nie chciał wpuścić mnie do środka. Jednak gdy zobaczył że stoje w samej bluzie to '' zlitował '' się i zaprosił mnie do środka. 
- Poznajesz to pismo ?
- Nie ..
- Na pewno nie ?
- Już wiem! Podpis .. Jacoba ? - Pablo doskonale wiedział kto to Jacob. Nigdy nie darzył go sympatią bo był to jego konkurent .. o mnie.
- Tak .. podpis Jacoba. Znalazłam tą karteczkę w walizce .. w walizce z której kiedyś korzystała Maria. Czy Jacob ma coś z tym wspólnego ?- Powiedziałam a niewinna łza zakręciła mi się w oku.
- Nie wiem Angie .. ja serio nie wie.. - Usłyszałam kobiecy głos z góry. 
- Kto to Pablo ? - Powiedziała kobieta równie w szlafroku z poczochranymi włosami . Schodziła po schodach a w ręku trzymała szklankę wody. Dopiero później poznałam że to Clarisa ..
- Przeszkodziłam ? Lepiej będzie jak już pójdę .- Pablo chciał mnie złapać ale ja '' wybiegłam '' za drzwi jego domu. Nie chciałam się nad tym nawet zastanawiać. Ale ta myśl mnie męczyła. Co robiła u niego ta kobieta? Nie wiem , nie moja sprawa. Postanowiłam działać w sprawie Jacoba  i tej karteczki .. to wszystko mnie powoli przerasta ale muszę być silna. Jestem coraz większa ( w sprawie ciąży ). Pojechałam do domu Jacoba ..
  ><><><><><><><><><>
Stanęłam przed wielkim domem , można powiedzieć ''  Willą ''. Śnieg zsunął się z dachu a ja podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam do dębowych drzwi.
- Angie ? Co tu robisz ? - Jacob na początku wyciszył muzykę która dosłownie '' Dudniła '' z wielkich głośników.
- Mogę wejść ?
- Jasne - Gestem skierował mnie ku wejściu. W domu miał .. pięknie. Skórzane kanapy , wielkie telewizory , eleganckie żyrandole. Jak w jakimś zamku. Ale nie na tym chciałam się skupić.
- Słuchaj Jacob .. chciałam się ciebie zapytać czy mógł byś tu podpisać ? Najlepiej nieczytelnie. - Uśmiechnęłam się. Chciałam żeby wyglądało to naturalnie.
- A czemu ?
- Po prostu .. wiem że nie jesteśmy ostatnio blisko .Ale chciałam żebyś mi pomógł/
- W czym ?
- Pamiętasz szkołę w której uczyliśmy się gdy byliśmy młodzi ?
- Studio 25 ?
- Tak! Chciałam żeby zostało odnowione i potrzebuję wsparcia kilkunastu osób. Chcę żeby młodzi uczniowie również mogli się w niej uczyć i spełniać marzenia - W sumie przyszedł mi do głowy całkiem niezły pomysł. Kiedyś może naprawdę go zrealizuję.
- Jasne .. zrobię wszystko żeby przypomnieć .. zdarzenia sprzed lat. A zwłaszcza te miejsce w którym ty i ja ..
- Jacob! Podpisujesz czy nie ! - Wziął do ręki długopis i patrząc na mnie podpisał pustą kartkę. Rzuciłam '' pa '' i wyszłam szybko z jego domu. Nie spodziewałam się że mam tak niedaleko do mnie. No nic.. wyjęłam kartkę z podpisem Jacoba . Chciałam wyjąć również tą z tamtym podpisem .. nie mogłam jej znaleźć. Zostawiłam ją u Pabla? Po chwili jednak znalazłam. Chciałam zobaczyć czy podpisy są takie same .. Dobra chwila prawdy. Odetchnęłam głębokim oddechem i zajrzałam na karteczkę.
- To nie może być prawda ? - Mruknęłam ..
_______________________________________________________________________
Nudna niedziela  a więc rozdział ! :3 Mam mało weny ale bardziej fantazjuje xD
4 komy - New rozdział ! :)  PS: zabraszam do dodania siebie do moich obserwatorów ;3 ;)
A no i dodałam funkcję anonimowego komentowania więc teraz liczę na jeszcze więcej komów :*

czwartek, 7 listopada 2013

O Germangie rozdział 47 .

* Angie *
Nie miałam już siły prosić Vilu żeby mnie wpuściła. Zeszłam na dół. Przysiadłam na kanapie. Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu.. Siedziałam na nim .. Serio ? Wyjęłam go dzwonił Diego. O nie ! Zapomniałam przekazać Vilu że Diego tu był. Teraz jeszcze bardziej się na mnie denerwuje. Wstałam i poszłam na górę.. jednak w połowie się zawróciłam a zaraz spowrotem poszłam. Zapukałam do jej drzwi jeszcze raz . Niechcący usłyszałam męski głos. Był to German ..
- Ale tato przecież nie wie..
- Violetta musisz zapamiętać ! nie ruszaj rzeczy Angie !
- One leżał.. proszę ! - Violetta usłyszała jak do niej pukałam. Nie chciałam wchodzić i wbiegłam do łazienki jeszcze przed wyjściem Germana z pokoju Violi. Skąd German wiedział że Violetta .. znaczy się ja i Violetta .. no po prostu była sprzeczka. Nie wiem.. Zebrałam porozrzucane kartki na korytarzu. Upadły mi .Znalazłam kilka pustych pięciolinni .. szkoda żeby się zmarnowały..
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Szybkim krokiem doszłam do studia. Pablo już pracuje więc na pewno go spotkam. Żeby przypadkiem nie zagłuszać lekcji to zapukałam. Przez szybę Pablo zobaczył że to ja. Wyszedł do mnie ..
- Cześć ! - Powiedział po czym przytulił mnie. - Przyszłaś po coś ?
- Chciałam dać ci to . - Wręczyłam Pablowi piosenkę którą skomponowałam jakąś godzinę temu.
- Co to  ?
- Piosenka ..
- Ale ona nie ma tekstu .
- Dlatego właśnie daje ci ją żebyś sam je napisał. Miłej roboty - Uśmiechnęłam się i dałam buziaka Pablowi. - Idę się przejść po studiu .. no pa.
Spacerowałam i oglądałam salę. Niektóre były puste więc do nich zajrzałam , niektóre były zajęte więc starałam się nie przeszkadzać i szybko przemknęłam przed drzwiami. Rzuciła mi się w oczy sala do śpiewu. Usłyszałam jak Clarisa - Bo tak ma na imie nauczycielka która mnie zastępuje , śpiewała piosenkę. Muszę powiedzieć .. nieźle. Ma czysty głos , ładną barwę , uczniowie ją chyba lubią. Zauważyłam że Clarisa podchodzi do drzwi.
- Angie ? Chcesz to wejdź.
- Nie dziękuje - Podziękowałam jednak i wyszłam ze studia.
W domu zobaczyłam przy schodach 2 walizki. Ktoś się wyprowadza? Zajrzałam do nich .. puste.
- German po co te walizki ?
- No jak to po co , pakujemy się. 
- Chyba nie zrozumiałam ironii.
- Lecimy do Paryża ..
- Proszę cie nie żartuj sobie.
- Angie mówię poważnie! Jutro mamy termin wylotu. - Myślałam przez chwilę. Rzeczywiście .. nie mieliśmy podróży poślubnej. Zeszła Violetta. Chciała coś powiedzieć ale się zatrzymała i podeszła do mnie. Cicho powiedziała '
- Przepraszam nie powinnam się tak zachowywać. - Mrugnęłam do niej i jakby nigdy nic zaczęłyśmy rozmawiać. Przekazałam jej żę był Diego. Powiedziała że lepiej było jak jej nie powiedziałam. Nie jestem pewna co miałam na myśli ale nie chce sobie tym zaprzątać głowy. German trzepał z kurzu walizki które ostatnio nie były używane .. naszczęście. Najlepiej żyje się tu .. German i Violetta chyba też są zadowoleni i z tego co słyszę.. nie mają zamiaru się przeprowadzić. Jednak z walizek nie była użwyana około 10 lat ... dlatego że to walizka po Marii. Nagle German zamilkł ..zaczął przeglądać jakieś kartki. Podeszłam do niego i spojrzałam .. było na nich napisane
'' - Przeciąć drut od hamulców
- Przedziurawić koło ''
O co chodzi ? Czemu .. Maria miała to w swojej walizce ?
~_________________________________-
Nie było 4 komów .. zawiodłam się. Nie wiem czy ktoś to czyta.
Jeśli czytasz to zostaw komentaa :d
Minimum 4 komentarze - New rozdział .
Z góry dziękuje za przeczytanko ♥
Dariia ♥ xd

wtorek, 5 listopada 2013

* o Germangie rozdział 46 *

* Angie *
Po tym German szepnął mi do ucha.
- Kocham was.  - Zarumieniłam się i wstałam z jego objęć. Otworzyłam drzwi i usłyszałam szybki drept. Kto to?
- Violu ? - Zajrzałam do jej pokoju. Siedziała i czytała książke. - Podsłuchiwałaś ?
- Pff.. no skąd. Mam 17 lat jestem już dojrzała to dopiero była by dziecinada co nie ?
- No to w takim razie przekaże ci wieści osobiście ..
- Słucham ? - Udała że wczytała się w książkę.
- Będziesz cio..
- To cudownie Angie ! Cieszę się ! - Popatrzyłam na nią podejrzanym wzrokiem.
- Ale ja jeszcze nie skończyłam.
- Oj .. nie ten moment. - Powiedziała po cichu do siebie. - No dobra przepraszam po prostu nie umiałam się powstrzymać żeby dowiedzieć się.. Będę chrzestną?
Nagle coś mi się zaświeciło. Możemy wziąć Violettę za Chrzestną. Ale to nie czas na takie zastanowienia. Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z pokoju.  Nie byłam w stanie nic zdziałać bo byłam strasznie zmęczona. Jedyną opcją było pójście spać.
<><>< Nowy dzień ><><>
Obudziłam sięi pierwsze co zrobiłam to obejrzałam się czy mój mąż leży obok. Nie było go. Spojrzałam na zegarek i wszystko się wyjaśniło. On pracuje a ja po prostu śpię do 10:00. Muszę to zlikwidować i wstawać wcześniej. No nic. Nie mam zamiaru dziś nigdzie wychodzić więc wyciągnęłam z szafy nieuciskające dresy i bluzę z kapturem. Znowu nie zdążę na śniadanie. Zeszłam na dół i zajrzałam do gabinetu Germana. Na początku mnie nie zauważył ale gdy zorientował się że stoję podszedł do mnie i dał mi krótkiego buziaka w usta.
- Nowa fryzura? - Zażartował. Miałam nieuczesane włosy.
- Ha ha ha bardzo śmieszne. Czemu mnie nie obudziłeś ?
- No bo tak mocno spałaś że nie dało się ciebie obudziĆ.
- Zapomniałeś?
- Tak. - Podrapał się za głowę
- Następnym razem mnie obudź. Wracaj już do tych papierów bo widzę że masz ważne sprawy. - Wyszłam. Poszłam do kuchni. Wyciągnęłam dwie paczki herbatników i mleko. Fakt że lepiej pracuję gdy żywię się takim śniadaniem.
- Cześć Angie. - Powiedziała Violetta i ugryzła herbatnika.
- Cześć. Nie jesteś w szkole ?
- Angie dziś sobota !
- Nie Violu dziś jest piątek.
- Sobota.
- Piątek.
- A chcesz się założyć? Patrz się. - Rzeczywiście myliłam się bo dziś sobota. Wzięłam z salonu stosik moich książek bo Olga jak zwykle zacznie je kłaść w różne miejsca i nie będę mogła ich znaleźć.  Zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się zrywać z kanapy ale musiałam. Lenistwo . Przyszła Camila , Francesca i Leon. Pokazałam im że Vilu jest na górze i spowrotem wróciłam do mojego jakże ekscytującego zajęcia. Zazwyczaj byłam aktywna a teraz te całe lenistwo już mnie przerasta. Muszę coś robić. Za chwilę ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi. Tym razem był to Diego.
- Przepraszam cię Violetty nie ma. Wyszła z przyjaciółkami. Zadzwoni do ciebie. - Musiałam skłamać żeby uniknąć kłótni Leona i Diego. Przekażę Violi że tu był. Zapomniałam o moich płytach które dostałam jeszcze przed zwolnieniem w studiu żeby odsłuchać je , ocenić i oddać do studia. Wezmę się teraz za to. Weszłam na górę i otworzyłam moje pudełko z rzeczami '' prywatnymi ''. Przewaliłam kilka papierów ale nie mogłam znaleźć płyt. Nerwowo grzebałam w pudełku.
- Tego szukasz - W drzwiach pojawiła się Viola trzymając płyty.
- Skąd je wzięłaś ?
- Leżały i chciałam sobie odsłuchać. Trzymaj.. - Wręczyła mi do ręki kilka płyt.
- Violetta to że jestem twoją ciot.. - nie chciałam mówić '' macochą '' bo to brzmi jak z bajki '' Jaś i Małgosia '' - twoim opiekunem nie oznacza że możesz ruszać moje rzeczy prywatne !
- Angie przecież wszystko jest w takiej kolejności jak jest i nic nie zniszczyłam.
- Ale zrozum! To jakbyś po prostu zabrała nauczycielowi dziennik i pozmieniała sobie oceny! - Violetta wybiegła z pokoju i pobiegła do siebie. Trzasnęła drzwiami Próbowałam do niej wejść ale się zamknęła. Czy ja właśnie się z nią pokłóciłam ?!
___________________________________-
W końcu jest rozdział ! :)
Podwyższam stawke
4 opinie - Nowy rozdział :O
Z góry dziękuje za przeczytanie ! : *
I dziękuje za te prawie 20.000 wyświetleń. To powoduje u mnie naprawdę szczery uśmiech na twarzy ;3
Daria ♥

czwartek, 31 października 2013

* o Germangie rozdział 45 *

* Angie *
- Gdzie byłaś ?  - Przywitał mnie poważny German.
- Na dworzu. Chyba nie będziesz mnie sprawdzał ?
- '' Po części mogę bo jestem twoim mężem '' - Zacytował mnie. Strasznie mnie to zdenerwowało.
- Odpuść sobie. - Wbiegłam na górę i usiadłam na łóżku. Co on do mnie ma ?
- Angie przepraszam. Jakoś tak się zdenerwowałem bo ...
- Bo widziałeś mnie z Jacobem ? Tak wiem. Ale spokojnie. Nie byłam z nim bliżej niż 2 metry. - German powoli ujął mój podbródek i pocałował. Staliśmy tak przez chwilę.
- Ee.. nie będę może przeszkadzać.
- Nie  nie , chodź Violu. - Speszyłam się trochę. German próbując nas uniknąć wyszedł szybko zamykając za sobą drzwi. Usiadłam na fotelu.
- Bo Angie wiesz.. ja znalazłam ..
- Co znalazłaś ?
- Taki śliczny wystrój na pokoik dla dziecka
- Violu proszę cię...
- No co ? Jak najszybciej idź na USG. A z resztą teraz chodź już na kolację.
- To zdążę ?
- Zostało dla ciebie.
Zeszłam na dół. Apetyt bardzo mi dopisywał. Zwłaszcza że po 2 miskach sytych sałatek ( Olga dba o moje zdrowie ) jeszcze zrobiłam sobie 2 kanapki z kremem czekoladowym. Mam dość tego ciągłego zdrowego odżywiania się. Po dzisiejszym dniu byłam wykończona. Ogarnęłam się trochę i poszłam spać.
<><>< Nowy dzień godzina 15:30 ><><><
Skończyłam mój makijaż. Poprawiłam jeszcze włosy. Włożyłam do torebki portfel , telefon bo zazwyczaj o nich zapominam. Spojrzałam na zegarek. Kurcze muszę się śpieszyć. Przed domem czekało już na mnie taxi. German i Ramallo gdzieś pojechali a ja nie będę na nich czekać no trudno. To już dziś mikołajki ? Pięknie przystrojone , błyszczące Buenos Aires rzucało się w oczy. Śnieg dodawał rozjaśnienia. Nie ustawał .. cały czas padał.  Szarmancki kierowca taksówki się zatrzymał. Wysiadłam z samochodu ale zapomniałam zapłacić. Usłyszałam klakson.. czy ludzie nie umieją tu poczekać ? Załatwiłam tą sprawę i szybko wyszłam do szpitala. Musiałam jeszcze czekać więc niepotrzebnie się tak śpieszyłam jednak lepiej dmuchać na zimne.
- Angeles Castillo.
- To ja. - Powiedziałam po czym weszłam do gabinetu znanego mi lekarza.
- Jak się pani czuje ? Nie przeciąża pani się za bardzo? Zmiana klimatu wpływa na samopoczucie w ciąży.
- W miarę jednak bez rewelacji. - Lekarz zaczął robić USG. Leżałam i patrzyłam na małego człowieka na ekranie. Słabo było widać ale to już 4 miesiąc , płeć można spokojnie odkryć.
- Gratuluję . Będzie miała pani .. - Lekarz się zatrzymał , spojrzał jeszcze raz na ekran. - Córeczkę.  - Odetchnełam ale dopiero za chwile do mnie dotarło że będę miała córkę. Strasznie się ucieszyłam. Przez resztę USG uśmiech nie znikał mi z twarzy. Dopiero w momencie kiedy na ekranie nie widziałam już mojej małej dziewczynki to nie byłam zadowolona. Wracając zadzwoniłam po Ramalla który powinien już wrócić. Przyjechał a ja pędem wsiadłam do samochodu. Obejrzałam się i zobaczyłam Germana. Widocznie dopiero wracali.
- German mam dla ciebie wiadomość. Ale to dopiero w domu.
Po dojechaniu do domu zabrałam Germana do pokoju i chciałam mu wszystko powiedzieć. Zadzwonił mu telefon.
- Muszę odebrać .
- Nie! - Zabrałam mu go z ręki - To może poczekać ! Co ejst ważniejsze .. ja czy biznesy ?  - Osłupiał.  - Będziesz miał córeczkę. - German się strasznie zdziwił ale za chwilę uśmiechnął , złapał mnie w pasie i mną '' zakręcił '' .
________________________________
HAPPY END tego rozdziału. xd
2 opinii - nowy rozdział.
Dzięki za przeczytanie ;*
Daria ♥

poniedziałek, 28 października 2013

Z Pamiętnika Violetty rozdział 1.

Mam prawie 16 lat i tatę , którego uwielbiam.
Mam kasztanowe włosy i brązowe oczy.
W głowie dużo pytań i mało odpowiedzi.
Urodziłam się w Buenos Aires,
ale potem mieszkałam tu i tam.
Chcę poznać świat i zebrać moje marzenia
i sekrety w pamiętniku
                     Mam na imię
                               VIOLETTA
                                    To właśnie ja.
* Rozdział 1. *
To znowu ja. Znów jestem w podróży. Tata jest inżynierem ochorny środowiska i dużo podrużuje służbowo. A ja jeżdże z nim. W tej chwili jesteśmy na lotnisku, po raz enty się przeprowadzamy. Zdecydował sięwrócić do Buenos Aires dlatego wyjeżdżamy z Madrytu, w którym mieszkaliśmy przez ostatnich kilka lat. Trochę mi smutno , ale też jestem ogromnie ciekawa Argentyny. Tym razem bardzi chcę już być na miejscu , ponieważ wracam do miasta , w którym się urodziłam. Do miasta mojej mamy , która odeszła , kiedy miałam pięć lat. Nie wiele mam wspomnień z nią związanych , ale wracam do nich myślą kiedy czuję się zagubiona... tak jak dzisiaj. No właśnie mama! Ten jej ciepły, promienny uśmiech , którym witała mnie, kiedy wracała do domu po swoich tournée. Jej całusy na dobranoc, głaskanie po włosach i żartobliwe szczypanie w policzek. Ton jej głosu, miękki i łagodny, wyćwiczony przez lata śpiewania. Pamiętam jak powtarzała ,, Violu umyłaś zęby ??? ''. ( Gdy się nad tym zastanowić, to ten głos nie zawsze był miękki i łagodny.. ). Oj, hałas silników sprowadza mnie na ziemię, Dopiero co weszliśmy na pokład a ja już piszę , żeby nie myśleś , że jesteśmy tysiące metrów nad ziemią. Piszę, piszę , piszę a teraz przestaje bo .. BOJĘ SIĘ LATAĆ I TE TURBULENCJE WCALE MNIE NIE UDPOKAJAJĄ!
                                                   ♥♥♥
Kochany pamiętniku, niedawno rozmawiałam z pewnym chłopakiem. Powiedzmy , że rozmawiałąm.. bełkotałam , bo nie wiedziałam , co powiedzieć. Robił wrażenie sympatycznego. Wydawało mi się, że chce się zaprzyjaźnić. Po chwili jednak uciekł i wyglądało to tak , jakby się przestraszył.
Ale czego ??? Popełniłam jakąś gafę ? nie zdając sobie z tego sprawy ?
Dziś nie uda mi się pewnie rozwikłać , o co mogło chodzić. W każdym razie wiem jedno : Chłopaków trudno zrozumieć. Zastanawiam się , czy kiedykolwiek się tego nauczę.. i czy kiedykolwiek będę miała chłopaka. Ratun... co to za dźwięk.
RATUNKUU !
Mimo mojego fatalnego samopoczucia jakoś się nam udało , wylądowaliśmy w Buenos Aires , najpiękniejszym mieście na świecie. Gdyby tata chociaż raz zdecydował sięzostać w jednym miejscu trochę dłużej .. poczułabym się naprawdę jak w domu. Dlaczego nie móże zrozumież , że dla mnie te ciągłe przeprowadzki są bardzo trudne ? W ostatnich latach poznałam bardzo wiele osób. Nawet miłych. Szkoda tylko, że to byli sami dorośli, koledzy taty , nawet nie zdążyłam się nauczyć ich imion. Ile to razy Giulia nazwałam Alessiem , Alessia - Giovannim, Giovanniego - Lucą. Ile gaf. Jednak nikt z nich nie zagościł na dłużej w moim życiu. I przez to wszystko ile właściwie mam przyjaciół ?  Niewielu , może ani jednego. Kiedy zmienia się miasta częściej niż ubrania , związki nie trwają zbyt długo. Gdy miałam osiem lat , odwiedzałam przez jakiś czas dziewczynkę w moim wieku. Była córką kolegi taty i w długie jesienne popołudnia , kiedy dorośli rozmawiali o budżecie,projektach i terminach, my wyciągałyśmy lalki i zmuszałyśmy je , by piły razem herbatę. We czwórkę przy stoliku w moim pokoju; ja , Ines ( Moja przyjaciółka ) , Bussi ( moja lalka ) i Bea ( przyjaciółka mojej lalki ) udawałyśmy że jesteśmy w kawiarni. Potem Ines sięprzeniosła i zostało mi tylko kilka zdjęć , na których wyglądam okropnie i nie podobam się sobie , więc nigdy ich nie oglądam :(
                     ♥♥♥
Dziś wreszcie jestem w domu , w moim starym domu. Choć tyle lat mieszkałam za granicą, to mam wrażenie , że nigdy stąd nie wyjeżdżałam. Salon z białymi kanapami , do którego wchodzi sięprzez patio, prostokątny stół , na którym układałam pierwsze puzzle... pamiętam wszystko jakby to było wczoraj.
No i jest Olga , moja Olga! Kiedy ją zobaczyłam , aż mi serce podskoczyło! Dom był pełen zapachów z jej kuchni. Olga , Olga , Olga : ależ za tobą tęskniłam przez te wszystkie lara ( ależ tęskniłam za twoim tortem czekoladowym!!! ) Jesteś najlepszą gosposią na świecie.

Tata mnie nie słycha. Wiem , wiem że nie robi tego specjalnie. Ale to niczego nie zmienia. Nie słucha też tego , co mówię na temat moich urodzin. Mam tylko nadzieję, że z Jade , sowją nową narzeczoną, nie zorganizują mi moich 16 urodzin. Mam nadzieję , że źle zrozumiałam, ale może wcale nie. Jade powtarza mi ciągle , że ona robi to sdla mnie.
Dla mnie ??? Ale ja nie chcę żadnego przyjęcia tu w Buenos Aires nie znam nikogo!
A przedewszystkim Jade nie zna mnie. Gdyby mnie znała, zauważyłaby , że nie lubię , kiedy mnie oebjmuje. Że nie znoszę , gdy za dużo i za szybko mówi. Że od jej gestykulacji zaczyna mnie boleć głowa, że jej perfumy są za mocne.
I ŻE NIE CHCE PRZYJĘCIA !
Po za tym nie wiedziałąbym , co na siebie włożyć. Mam w szafie dużo ubrań , ale nie sądzę , żeby były odpowiednie. Jeśli przyjęcie zorganizuje Jade , nawet gdyby odbywało się w naszym domu , w naszym wielkim salonie , będę musiała włożyć wieczorowąsuknie. Ja w eleganckim ubraniu? Cały czas stoi mi przed oczami taki obraz. Violetta w stroju wieczorowym - Violetta w torcie bezowym. Albo , jeszcze gorzej , Violetta - Jade. O kurcze Jade.. mam nadzieję że kiedy skończę 30 lat nie będę taka jak ona. Ma największe oczy i usta ,jakie kiedykolwiek widziałam , i bez przerwy mówi o niczym. Chyba jeszcze tego nie napisałam, ale ona już mieszk tu z nami , ma nawet swój pokój. Jak tata móże być z kimś takim ?
♥♥♥
DZIŚ MOJA GUWERNANTKA ODESZŁA !
całe szczęście bo była okropna !
Violetto , nie jedz tak szybko , nie leż rano tak długo w łóżku , nie oglądaj telewizji , nie obgryzaj paznokci , nie zostawiaj butów pod kanapą  , nie zostawiaj szklanek na podłodze , nie rozrzucaj książek po domu. Przestań śmiać się tak głośno , rzucać się tacie na szyję , gdy wraca z pracy , bazgrać. W zasadzie
VIOLETTO PRZESTAŃ ŻYĆ!
 Teraz tata chce szybko znaleźć następną. Mam nadzieję , że tym razem będzie to milsza osoba , nie robię sobie jednak większych nadziei , pamiętając te panie , które zatrudniał przez ostanie lata.
Bądźmy jednak dobrej myśli , może w tym sympatycznym mieście mieszkają sympatyczni ludzie. Ci, których spotkałam dotychczas wyglądali OK. Obsługa na lotnisk przywitała nas takimi uśmiechami że aż mi się lżej zrobiło na sercu. Kelner był wesoły i serdeczny , taksówkarz uprzejmy i szarmancki. Jak na początek , całkiem nieźle. Od dziecka uczę się w domu z własną guwernantką. Żeby było jadne pod pewnymi względami nie jest to złe. Mam więcej swobody , jeśli chodzi o plan , i w niektóre dni uczę się więcej jednego przedmiotu , w pozostałe innego. Jasne , zawsze mniej więcej tego , co jest przewidziane w programie danej klasy , bo nauczycielki , które wybiera tata, zazwyczaj są dość surowe i nie dają się za bardzo zagadać (niestety ). Kiedyś jednak chciałabym pójść od szkoły , mieć kolegów , z którymi żartuje się na przerwie i do których siędzwoni, żeby zapytać co jest zadane. Bo to chyba robią dzieciaki w moim wieku. Zadają sobie też pytania , proste pytania. Udzielają rad. Dzielą się myślami.
- Cześć nie zaznaczyłam z której strony mamy zrobić zadania, możesz mi to podać ?
- Cześć jutro jest WF? Trzeba wziąć dres ?
- Cześć , zrobiłaś już tłumaczenie z Francuskiego? Nie rozumiem ostatniego zadania.
- Cześć , dasz odpisać zadanie ?
CZEŚĆ POUCZYMY SIĘ U MNIE W DOMU ?
Cudownie brzmi to pytanie, chciałabym kiedyś zadać je jakiejś przyjaciółce.
Nauka i zadania nie sprawiały mi nigdy większych trudności. Lubię się uczyć, lubie czytać, a zwłaszcza pisać. Mam zwyczaj bazgrać na wszystkim co wpadnie mi w ręce : opakowaniach po herbatnikach , papierowych serwtkach ( W dzieciństwie też na tych z tkaniny ) , okładkach książek , tablicy , na której Olga przypina kartki z listą zakuoów , w notesie taty i oczywiście , w pamiętniku. Lubię też pisać w szkolnych zeszytwacj. Nie ma znaczenia , że zamiast o swoich myślach piszę o geografii , historii czy literaturze: w ten sposób oswajam te przedmioty i zawsze jestem całkiem zadowolona z wyniku. Po za tym przyznaję się : Uwielbiam swoje pismo !.To efekt wielu lat ćwiczeń . Przez jakiś czas miałam guwernantkę , która miała kręćka na punkcie ładnego pisania. Rosa , bo tak miała na imię , zmuszała mnie do zapisywania całych stron AAAAA BBBBB , PPPPPP ,RRRRRR , SSSSSS. Jednym słowem całe strony śmiertelnej nudy. Rosa też była nudna.. Chociażnie najnudniejsza. Lubiłam jej zapach : Mówiła , że używa francuskiej wody toaletowej , której już nikt nie kupuje , ale podejrzewam że spała z pęczkami suszonej lawendy pod poduszką. A propos nauczycielek , jedna z nich uwielbiałam archew. Miała na imię Maria i była najbardziej niesympatyczna ze wszystkich. Gdyby to zależało od niej, dawałaby mi marchewkę  , nawet na śniadanie. - Mają mnóstwo witamin , są zdrowe , a kiedy ciało jest zdrowe , mózg lepiej pracuje - mówiła zawsze. Możliwe. Mój jednak działa lepiej, kiedy na śniadanie jem herbatniki i pijęmleko . ________________________________________________________________________________ KONIEC PIERWSZEGO ROZDZIAŁU ! :) Napisałam się przez 2 dni ! PS: Na dole jest nowy rozdział o Germangie zapraszaaaaam ♥ // :** Nowy rozdział w listopadzie !